Moje początki
: 31 maja 2013, 11:51
Witam serdecznie
Od dawna jestem czytelnikiem portalu i forum bieganie.pl. Dziś postanowiłem się zarejestrować jako użytkownik i pozwólcie, że swoją obecność na forum zacznę od krótkiego przedstawienia siebie i swojej historii. Może to kogoś zainspiruje do biegania, a może ktoś bardziej doświadczony doradzi co mógłbym poprawić.
W styczniu skończyłem 43 lata. Do września ubiegłego roku byłem typowym kanapowcem - samochód, praca przy komputerze, brak jakiejkolwiek aktywności fizycznej i w efekcie nadwaga (wówczas było to grubo ponad 90kg, przy 169cm wzrostu). W młodszym wieku również byłem raczej molem książkowym i nie uprawiałem żadnych sportów.
Ponieważ mieszkam tuż przy trasie Bytomskiego Półmaratonu mogłem z podziwem oglądać osoby biorące w nim udział. Dla mnie jednak przebiegnięcie 200m było nie lada wyczynem i powodem zadyszki. Postanowiłem coś z tym zrobić. Zacząłem od wprowadzenia radykalnych zmian żywieniowych - rezygnacja ze słodyczy, liczenie kalorii itp., to bardzo szybko zaczęło przynosić efekty i waga zaczęła spadać.
Na przełomie września i października postanowiłem zacząć się ruszać. Wówczas miało to głównie wspomagać moje odchudzanie. Znalazłem w internecie opis planu c25k, który miał w 9 tygodni, w bezpieczny dla zdrowia sposób doprowadzić takiego jak ja kanapowca do formy pozwalającej swobodnie biegać 5km lub 30minut bez przerwy. Z różnych powodów ten plan się nieco przeciągnął, ale 22 stycznia tego roku, dokładnie w swoje urodziny, z radością przebiegłem swoje pierwsze w życiu 5km.
Można powiedzieć, że od tego momentu zaczęło się moje bieganie. Złapałem bakcyla, który powodował, że nie było dla mnie problemem wychodzenie o 5 rano przy kilkunastostopniowym mrozie. Niespodziewanie szybko, bo już w połowie lutego pokonałem 10km. Moja waga wynosiła już wtedy ok 73kg i odchudzanie przestało być celem przewodnim, raczej to ono stało się od teraz kuracją, która miała pomagać mi w coraz lepszym bieganiu.
Postanowiłem wziąć udział w zawodach pod koniec kwietnia i konsekwentnie przygotowywałem się do nich, korzystając z planów znalezionych w internecie, które mniej lub bardziej udolnie modyfikowałem do swoich możliwości. Moim planem maksimum było złamanie 50minut na 10km, choć byłbym zadowolony również z 52-53 minut. Pobiegłem 28 kwietnia w Gliwicach i ku wielkiej swojej radości uzyskałem czas 49:50 brutto (49:38 netto).
Obecnie ważę ok. 70kg i przebiegłem w sumie jakieś 600km. Moim głównym celem jest Bytomski Półmaraton 22 września - chcę go przebiec, bo to od niego się pośrednio moje bieganie zaczęło. Wydaje mi się, że 1:50 jest całkowicie realne do uzyskania. Po drodze mam w planach zaliczenie 10km - 15 czerwca i 15km - 3 sierpnia. Potem być może jeszcze jakaś dyszka na koniec.
Biegam głownie wczesnym rankiem, przed pracą gdy żona i dzieci jeszcze śpią, sporadycznie wychodzę wieczorem. Mam świadomość, że w moim wieku nie będę bił żadnych rekordów, nie zamierzam tez biegać maratonu wcześniej niż w 2015 roku, mając nabiegane znacznie więcej kilometrów i mocne przekonanie, że pokonam go w czasie poniżej 4 godzin. W ogóle maraton nie pociąga mnie zbytnio. Najbardziej pociąga mnie dycha. Dystans wystarczająco krótki by się nie zmęczyć i wystarczająco długi, by nie musieć biec za szybko
Marzeniem jest (w perspektywie kilku lat) zejść poniżej 40min na 10km i będę w tym kierunku dążył, oczywiście o ile zdrowie i predyspozycje pozwolą.
Moje treningi wyglądają obecnie tak: biegam 3 razy w tygodniu, sporadycznie 4 razy. W tym jedno weekendowe dłuższe wybieganie ( średnio 15km, najdłuższe jak dotąd to ok 17km ). Większość, to ok. 10km w różnym tempie od ok. 5:30 do 6:30 zależnie od dyspozycji dnia. Staram się zwykle biegać spokojnie i nie zarzynać, choć czasem ambicja ponosi
Od czasu do czasu dodaję na koniec przebieżki, zwykle jest to 5-6 razy po ok 150 metrów z przerwą ok 350 metrów (po prostu mam w pobliżu taką w miarę płaską pętle ze 150 metrową prostą). Wychodzą mi mniej więcej w tempie 3:30 (mierzę telefonem z gps więc to tylko orientacyjnie).
Sporadycznie, na prawdę rzadko, staram się robić coś co nazywam interwałem - 5 razy 1km w tempie zbliżonym do startowego (~5min) z przerwą 500m (wcześniej 1km) w truchcie. Niestety biegam po trasie która nie jest płaska wiec trudno mi utrzymywać równe tempo. To ćwiczenie bardzo mi jednak pomogło w utrzymaniu tempa na zawodach. Przede wszystkim psychicznie.
Zastanawiam się, czy nie lepiej było by biegać częściej, a krócej - 4-5 razy w tym na przykład 2-3 razy mocniejsze 5-6km lub jakieś akcenty, raz spokojne 10km i ewentualnie przebieżki i raz wybieganie ponad 15km. Ja sam lubię biegać długo, po 5-6 kilometrowym bieganiu czuję niedosyt, ale z drugiej strony chciałbym się jeszcze trochę porozwijać. W końcu lepiej późno niz nigdy.
Od dawna jestem czytelnikiem portalu i forum bieganie.pl. Dziś postanowiłem się zarejestrować jako użytkownik i pozwólcie, że swoją obecność na forum zacznę od krótkiego przedstawienia siebie i swojej historii. Może to kogoś zainspiruje do biegania, a może ktoś bardziej doświadczony doradzi co mógłbym poprawić.
W styczniu skończyłem 43 lata. Do września ubiegłego roku byłem typowym kanapowcem - samochód, praca przy komputerze, brak jakiejkolwiek aktywności fizycznej i w efekcie nadwaga (wówczas było to grubo ponad 90kg, przy 169cm wzrostu). W młodszym wieku również byłem raczej molem książkowym i nie uprawiałem żadnych sportów.
Ponieważ mieszkam tuż przy trasie Bytomskiego Półmaratonu mogłem z podziwem oglądać osoby biorące w nim udział. Dla mnie jednak przebiegnięcie 200m było nie lada wyczynem i powodem zadyszki. Postanowiłem coś z tym zrobić. Zacząłem od wprowadzenia radykalnych zmian żywieniowych - rezygnacja ze słodyczy, liczenie kalorii itp., to bardzo szybko zaczęło przynosić efekty i waga zaczęła spadać.
Na przełomie września i października postanowiłem zacząć się ruszać. Wówczas miało to głównie wspomagać moje odchudzanie. Znalazłem w internecie opis planu c25k, który miał w 9 tygodni, w bezpieczny dla zdrowia sposób doprowadzić takiego jak ja kanapowca do formy pozwalającej swobodnie biegać 5km lub 30minut bez przerwy. Z różnych powodów ten plan się nieco przeciągnął, ale 22 stycznia tego roku, dokładnie w swoje urodziny, z radością przebiegłem swoje pierwsze w życiu 5km.
Można powiedzieć, że od tego momentu zaczęło się moje bieganie. Złapałem bakcyla, który powodował, że nie było dla mnie problemem wychodzenie o 5 rano przy kilkunastostopniowym mrozie. Niespodziewanie szybko, bo już w połowie lutego pokonałem 10km. Moja waga wynosiła już wtedy ok 73kg i odchudzanie przestało być celem przewodnim, raczej to ono stało się od teraz kuracją, która miała pomagać mi w coraz lepszym bieganiu.
Postanowiłem wziąć udział w zawodach pod koniec kwietnia i konsekwentnie przygotowywałem się do nich, korzystając z planów znalezionych w internecie, które mniej lub bardziej udolnie modyfikowałem do swoich możliwości. Moim planem maksimum było złamanie 50minut na 10km, choć byłbym zadowolony również z 52-53 minut. Pobiegłem 28 kwietnia w Gliwicach i ku wielkiej swojej radości uzyskałem czas 49:50 brutto (49:38 netto).
Obecnie ważę ok. 70kg i przebiegłem w sumie jakieś 600km. Moim głównym celem jest Bytomski Półmaraton 22 września - chcę go przebiec, bo to od niego się pośrednio moje bieganie zaczęło. Wydaje mi się, że 1:50 jest całkowicie realne do uzyskania. Po drodze mam w planach zaliczenie 10km - 15 czerwca i 15km - 3 sierpnia. Potem być może jeszcze jakaś dyszka na koniec.
Biegam głownie wczesnym rankiem, przed pracą gdy żona i dzieci jeszcze śpią, sporadycznie wychodzę wieczorem. Mam świadomość, że w moim wieku nie będę bił żadnych rekordów, nie zamierzam tez biegać maratonu wcześniej niż w 2015 roku, mając nabiegane znacznie więcej kilometrów i mocne przekonanie, że pokonam go w czasie poniżej 4 godzin. W ogóle maraton nie pociąga mnie zbytnio. Najbardziej pociąga mnie dycha. Dystans wystarczająco krótki by się nie zmęczyć i wystarczająco długi, by nie musieć biec za szybko

Moje treningi wyglądają obecnie tak: biegam 3 razy w tygodniu, sporadycznie 4 razy. W tym jedno weekendowe dłuższe wybieganie ( średnio 15km, najdłuższe jak dotąd to ok 17km ). Większość, to ok. 10km w różnym tempie od ok. 5:30 do 6:30 zależnie od dyspozycji dnia. Staram się zwykle biegać spokojnie i nie zarzynać, choć czasem ambicja ponosi

Od czasu do czasu dodaję na koniec przebieżki, zwykle jest to 5-6 razy po ok 150 metrów z przerwą ok 350 metrów (po prostu mam w pobliżu taką w miarę płaską pętle ze 150 metrową prostą). Wychodzą mi mniej więcej w tempie 3:30 (mierzę telefonem z gps więc to tylko orientacyjnie).
Sporadycznie, na prawdę rzadko, staram się robić coś co nazywam interwałem - 5 razy 1km w tempie zbliżonym do startowego (~5min) z przerwą 500m (wcześniej 1km) w truchcie. Niestety biegam po trasie która nie jest płaska wiec trudno mi utrzymywać równe tempo. To ćwiczenie bardzo mi jednak pomogło w utrzymaniu tempa na zawodach. Przede wszystkim psychicznie.
Zastanawiam się, czy nie lepiej było by biegać częściej, a krócej - 4-5 razy w tym na przykład 2-3 razy mocniejsze 5-6km lub jakieś akcenty, raz spokojne 10km i ewentualnie przebieżki i raz wybieganie ponad 15km. Ja sam lubię biegać długo, po 5-6 kilometrowym bieganiu czuję niedosyt, ale z drugiej strony chciałbym się jeszcze trochę porozwijać. W końcu lepiej późno niz nigdy.
