Strona 1 z 1

16 lat, 183cm, 83kg

: 18 maja 2013, 21:51
autor: Super Mario
Witam, to mój pierwszy post.
Za miesiąc skończę 16 lat, tyć zacząłem gdy wszedłem w okres dojrzewania, wcześniej byłem przysłowiową tyczką. Przez większość tego okresu regularnie grałem w piłkę nożną, nawet chodziłem do klubu. Źle się czuję w swoim ciele, szczególnie jeśli idzie o masę. Jednak nie jestem bardzo otłuszczony, większym problemem jest zbyt duża ilość mięśni, szczególnie jeśli idzie o partie dolne, tudzież nogi - uda są potwornie wielkie. Ostatnimi czasy biegam.
1. Czy bieganie nie zahamuje wzrostu?
2. Czy bieganie na czczo będzie spalało mięśnie?
3. Czy jeść od razu po bieganiu, czy odczekać pewien okresu czasu?
4. Jaka powinna być intensywność/częstotliwość treningów?
5. W ile czasu osiągnę zamierzony efekt? Ciężko mi oszacować ile chciałbym schudnąć, ale nie jakoś drastycznie. Chciałbym dojść do około 75 kg. Dodam też, że jestem cierpliwy, nie chciałbym robić niczego łeb na szyję.
Z góry mówię, że nie chcę pogodzić się z genetyką (nota bene jedyny w rodzinie mam podobną sylwetkę, reszta chude nogi + duże brzuchy).
Pozdrawiam

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 21 maja 2013, 08:48
autor: MikeWeidenbaum
1. Nie
2. To jest popularny mit. Nie
3. Jak wolisz.
4. To zależy na jakim poziomie jesteś, idź pobiegać i zobacz ile jesteś w stanie teraz przebiec.
5. Ciężko powiedzieć, ja z 82kg zjechałem do 75 w 3 miesiące, bez specjalnej diety. Biegałem 4 razy w tyg., średnio koło 35km/tydzień, z tym że spalałem głównie tłuszcz.

Generalnie jeśli chcesz zmniejszyć masę mięśniową nóg (chociaż wątpię, żebyś przy tej masie nie miał zupełnie tłuszczu na udach, nawet jeśli zrzucisz "tylko" tłuszcz to uda zrobią się mniejsze), to powinieneś biegać głównie dłuższe dystanse, nie robić ćwiczeń siłowych na nogi, nie jeść za dużo białka.

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 21 maja 2013, 20:32
autor: Bylon
Odpowiem na pytania, w których nie do końca zgadzam się z odpowiedzią Mike'a.

2. Tak, o ile będziesz biegał wystarczająco długo. Ogólnie, można przyjąć, że bieg półgodzinny-czterdziestominutowy nigdy* nie będzie spalał mięśni. Nawet na czczo. Natomiast bieg pięćdziesięciominutowy-godzinny również nie powinien spalać mięśni, ale o ile wysiłek nie będzie zafundowany organizmowi na czczo. Jeśli nastąpi to ostatnie, czyli godzinny bieg na czczo, to mięśnie mogą być spalane, ale nigdy nie wiadomo, jak to dokładnie będzie, bo "na czczo" nierówne "na czczo":
"Na czczo" u jednego to będzie bieg o szóstej rano, z ostatnim, bardzo lekkim posiłkiem o 20:00 i położeniem się spać o północy. Ponadto, owa osoba miała poprzedniego dnia ciężki trening siłowy. "Na czczo" u drugiego może się równać bieganiu o ósmej rano, ale z dużym posiłkiem chwilę przed 22 i snem od 23. Drugi osobo-przykład nie trenował poprzedniego dnia, a w zasadzie to nie robił wtedy prawie nic.
Chyba nie muszę tłumaczyć, jak drastyczna jest między tymi przypadkami różnica.

Natomiast bardzo długie, półtoragodzinne-dwugodzinne treningi (chyba znacznie dłuższe się u większości biegaczy nie zdarzają) już będą mięśnie palić prawie zawsze. Można zapewne temu zapobiegać, wcinając na trasie smakołyki energetyczne, ale nie mam pojęcia, jaki odniesie to efekt.
Trzeba jeszcze pamiętać o tym, że żeby mięśnie były spalane, trzeba je mieć w ponadprzeciętnej ilości. Dlatego właśnie wyczynowy maratończyk na treningu dwugodzinnym prawdopodobnie prawie w ogóle tkanki mięśniowej nie straci, ale jest to spowodowane głównie tym, że on i tak ma jej już absolutne minimum. Proszę mi dlatego nie przytaczać tego eksperymentu przeprowadzanego na ultrasach, bo ich niewielkie straty w masie mięśniowej były uwarunkowane bardzo małą ilością wspomnianej masy.

3. Jak wolisz, ale jeśli chcesz skuteczniej palić mięśnie (kurczę, co to wógle jest, jak można chcieć palić mięśnie! No ale, okej nie moja sprawa :)), to nie jedz od razu po treningu, bo to zapobiegnie co mocniejszym procesom katabolicznym. Jeśli chcesz oszczędzać mięśnie, lepiej jedz chwilę po treningu.

*Nie mówię o sytuacjach patologicznych, jak np. niejedzenie od rana do popołudnia i na całkowicie głodnego wyjście na dwadzieścia minut biegu: takie coś organizm potraktuje jako sytuację kryzysową i nie wiadomo, jak się dokładnie zachowa.

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 22 maja 2013, 00:17
autor: MikeWeidenbaum
Dzięki Bylon za poprawkę i rozwinięcie tematu.

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 22 maja 2013, 17:18
autor: Super Mario
Dzięki za odpowiedzi.
bo "na czczo" nierówne "na czczo":
Się wie, staram się kłaść wcześnie, jeść ostatnio posiłek na 2/3 godziny przed snem.
(kurczę, co to wógle jest, jak można chcieć palić mięśnie! No ale, okej nie moja sprawa )
Dlatego też najpierw będę chciał spalić tkankę tłuszczową, która w jakichś tam ilościach oczywiście jest i na nogach, a dopiero potem ocenię sytuację. Być może mam takie wrażenie, bo na tle pająkowatych rówieśników prezentuje się niezwykle masywnie. Ale myślę, że jak schudnę do tych 75 powinno być w porządku.
4. To zależy na jakim poziomie jesteś, idź pobiegać i zobacz ile jesteś w stanie teraz przebiec.
Biegałem sporo razy, z tymże mało regularnie, teraz staram się wprowadzić w życie dyscyplinę. 30/40 minut jestem w stanie wytrzymać na spokojnie pod względem wydolnościowym, ale piekielnie bolą mnie mięśnie łydek. Ktoś wie dlaczego?

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 22 maja 2013, 20:33
autor: Bylon
Łydki Cię bolą, bo nie są przystosowane do wysiłku. Proste.
Ciekawi mnie Twoje aktualne masa i wzrost.

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 22 maja 2013, 21:41
autor: Super Mario
Czyli to całkowicie naturalne i po prostu mam to rozbiegać? W sumie już jest trochę lepiej.
Wzrost 183 cm, masa ciała 82,5 kg.
Jak zwiększać dystans biegu, czy też czas? Zauważyłem, że 30-40 minut wytrzymuję spokojnie.

Re: 16 lat, 183cm, 83kg

: 22 maja 2013, 23:50
autor: MikeWeidenbaum
Jeśli nie planujesz żadnych zawodów to zacznij takim, dość standardowym, sposobem:
Biegaj początkowo 3-4 razy w tygodniu, najlepiej jak najbardziej "rozrzucić" treningi w ciągu tygodnia, czyli nie robić trzech dni biegowych pod rząd a potem 4 dni przerwy. 2-3 razy biegaj po te 30-40 minut, a ostatni trening w tygodniu zacznij przykładowo od 40 i co tydzień dodawaj sobie kilka minut, lub staraj się przebiec więcej kilometrów. Żeby nie zamulić tylko długimi biegami, możesz robić przebieżki - po tych 30-40 minutach zatrzymaj się, odpocznij, i zrób 20s sprintu tak na 80-90% możliwości, później 40s (lub więcej jeśli będziesz czuł mocne zmęczenie) marszu lub bardzo wolnego truchtu i tak 6-8 razy.
Potrenuj tak 3-4 tygodnie i zobacz jak Twój organizm będzie reagował.