Strona 1 z 1
Maraton w półtora miesiąca.
: 12 maja 2013, 21:48
autor: karendt
Witam
Koledzy napiszę prosto. Pokonałem dystans maratonu, po 1,5 miesiąca treningu. Co prawda ostatnie 8km pokonałem marszem i w połowie zrobiłem sobie 10min przerwę. Właściwie to wyszedłem po prostu pobiegać, ale dobrze się biegało, wyszło że jestem 15km od domu to i jeszcze 7 nie zrobi różnicy. Końcówka to walka z bólem, zwykłe pagórki stawały się wyzwaniem. Kontuzji żadnej nie złapałem i dzień po mogłem się już w miarę poruszać. Nie zabrałem żadnej wody, ani wspomagaczy. Biegłem na sucho. Pogoda mi sprzyjała bo było chłodno i lekko wietrznie. Dodam jeszcze, że przed biegiem byłem normalnie w pracy, a pracuje fizycznie, ale nie zbyt ciężko.
Zacząłem biegać wraz z końcem długiej zimy czyli od początku kwietnia. Zeszły rok do listopada chodziłem na basen ale bywało rożnie, czasem cztery razy w miesiącu a czasem raz. Od grudnia kurs tańca towarzyskiego. Dwa razy w tygodniu. Budowę ciała mam normalną, może ze 5 kilo za dużo nawet.
Nie korzystałem żadnych planów treningowych, ani diet, czy specjalistycznej wiedzy. Biegałem po prostu na zdrowy rozsądek, wsłuchanie się w ciało. Myślę że w tym czasie nie przebiegłem więcej jak 200km.
Piszę to żeby się pochwalić, bo uważam, że jest czym.
Ale też dla innych, nie dajcie sobie wmówić że czegoś się nie da zrobić, że nie dacie rady.
Granice są tam gdzie je stawiamy.
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 12 maja 2013, 22:09
autor: Qba Krause
wszystko dzięki kursowi tańca, gratulacje, a te ostatnich 8km co to nie biegłeś tylko szedłeś, to jakim krokiem? salsa-podstawowy, może coś z klasyki, trójkrokiem polonezowym?
a tak serio, to bardzo fajnie, ale to nie jest szczegolny wyczyn. na pielgrzymce matki z dziećmi na ręku robią kilkadziesiąt km dziennie.
te 8km to, trochę paradoskalnie, jakaś połowa maratonu.
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 13 maja 2013, 06:43
autor: maly89
karendt pisze:
Koledzy napiszę prosto. Pokonałem dystans maratonu, po 1,5 miesiąca treningu.
(...)
Nie korzystałem żadnych planów treningowych, ani diet, czy specjalistycznej wiedzy.
(...)
Myślę że w tym czasie nie przebiegłem więcej jak 200km.
(...)
Biegałem po prostu na zdrowy rozsądek, wsłuchanie się w ciało.
Uważam, że niewiele ma to wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i wsłuchiwaniem się we własny organizm. Ostatnie 8 kilometrów nie byłeś w stanie już biec, nawet truchtać. W trakcie robiłeś przerwy. I uważasz, że Twój organizm mówił Ci - "kontynuuj bieg"?
karendt pisze:Ale też dla innych, nie dajcie sobie wmówić że czegoś się nie da zrobić, że nie dacie rady.
Granice są tam gdzie je stawiamy.
Pewnie, że się da. Pytanie w jakim celu? Uważam, że każdy trening musi mieć jasno określony cel. I co najważniejsze, najlepiej jeżeli ten cel określimy jeszcze przed startem.
PS: Jedyny pozytywny aspekt jaki tutaj dostrzegam to to, że Twój wyczyn naładował Cię pozytywną energią, a akurat ja jestem zdania, że właśnie o to chodzi w bieganiu. Także pozdrawiam

I na przyszłość jednak polecam zrobić 6 treningów po 7 kilometrów - będzie może i mniej efektownie, ale na pewno efektywniej

Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 13 maja 2013, 18:48
autor: Bylon
Piszę to żeby się pochwalić, bo uważam, że jest czym.
Ale też dla innych, nie dajcie sobie wmówić że czegoś się nie da zrobić, że nie dacie rady.
Granice są tam gdzie je stawiamy.
A ja uważam, że to jest głupota. Mogłeś sobie zrobić dużą krzywdę, kto wie, czy sobie nie zrobiłeś i nie ujawni się ona kiedyś w przyszłości (stawy potrafią długo ukrywać ich zarzynanie, po czym nagle "wybuchnąć").
Ostatnie osiem kilometrów przeszedłeś - a widzisz, czyli jednak! Czyli mimo - zapewne - komfortowego tempa i sympatycznego biegu, nie byłeś tego ostatniego w stanie kontynuować. Tak się zarżnąłeś, że nie uciągnąłeś, pisząc wierszem.

To oznacza, że nie byłeś przygotowany na ten dystans, a mimo to wymusiłeś pokonanie dystansu, na który też nie byłeś przygotowany (34 km), bo zjadł on całe Twoje siły.
Oczywiście cieszę się razem z Tobą z wyczynu, ale nie zmniejsza to wagi przewinienia. Uważam to za nierozsądne i lekceważące.
Ile biegłeś zajęło Ci pokonanie tego dystansu? Tak długi okres wysiłku fizycznego bez wody to samobójstwo...
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 13 maja 2013, 21:47
autor: karendt
Łączny czas to ok 4.50min
Fakt nabrałem trochę pokory po tym biegu co do swoich możliwości. Jak i dystansu.
Wcześniej były ze trzy półmaratony i specjalnie nie byłem styrany, 4 dni przed przebiegłem 30 km i już czułem, że zbliżam się do granic możliwości w miarę komfortowego biegu.
Generalnie problemem był tylko ból w nogach. Stopniowo przybierał na sile od ok 30 . Nie było żadnych problemów oodechowo - wydolnościowych ani zachwian równowogi, stawianiem skoordynowanych kroków, czy "odlotów świadomości".
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 13 maja 2013, 22:36
autor: Bylon
Przez półtora miesiąca treningów zdążyłeś już przebiec trzy razy 21 km, raz 30 km i raz 36 km?
Nie wiem, jak świetną trzeba mieć wydolność i jak dużo wcześniej do czynienia ze sportem, żeby coś takiego nie zaszkodziło. Być może jesteś jedną z osób, która mimo wszystko może już teraz takie dystanse na treningach biegać, ale przyznam, że jestem zszokowany i mam mieszane uczucia co do takich kilometraży po mniej niż dwóch miesiącach treningu. Boję się, że to może się źle skończyć.
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 13 maja 2013, 22:42
autor: kulawy pies
Mi się podoba. serioserio.
Nurtuje mnie tylko, czemu nie zrobiłeś tego dwa razy szybciej? W końcu: granice są... itd.
zdrówko
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 14 maja 2013, 00:26
autor: nestork
Wiesz, w świecie perkusistów znana jest anegdota, jakoby Buddy Rich nigdy nie ćwiczył gry na perkusji. Grał tylko z zespołami na próbach i na koncertach (a grał tak
http://www.youtube.com/watch?v=9esWG6A6g-k ). Problem w tym, że nikt z nas tu obecnych nie jest ani Buddym, ani Deanem Karnazesem i potrzebuje treningu oraz odpoczynku.
Mój pierwszy maraton był zarazem moim pierwszym startem i to dopiero była głupota.
Re: Maraton w półtora miesiąca.
: 14 maja 2013, 07:00
autor: maly89
karendt pisze:Łączny czas to ok 4.50min
Fakt nabrałem trochę pokory po tym biegu co do swoich możliwości. Jak i dystansu.
Wcześniej były ze trzy półmaratony i specjalnie nie byłem styrany, 4 dni przed przebiegłem 30 km i już czułem, że zbliżam się do granic możliwości w miarę komfortowego biegu.
Generalnie problemem był tylko ból w nogach. Stopniowo przybierał na sile od ok 30 . Nie było żadnych problemów oodechowo - wydolnościowych ani zachwian równowogi, stawianiem skoordynowanych kroków, czy "odlotów świadomości".
A myślisz, że ile osób zatyka na maratonie? Maraton to walka z głową i mięśniami. Tempo biegu jest na tyle wolne, że płuca nie mają prawa protestować.
W 1,5 miesiąca 3 połówki i do tego jeszcze w ciągu 4 dni 30stka i maraton? Kurczę, a ja myślałem, że przeginam czasami z kilometrażem
