Strona 1 z 1

20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 25 kwie 2013, 12:05
autor: lukimoto
I w związku z tym co w tytule, mam parę pytań do bardziej doświadczonych forumowiczów ;-) Zacząłem biegać 2 m-ce temu i dokonuję rzeczy dla Mnie kiedyś abstrakcyjnych, otóż na dzień dzisiejszy przebiegam 7 km w ok 36-38 min, a na rowerze przejeżdżam bez problemu po 50-60 km. Tydzień mam tak zaplanowany że 3*bieganie 5-8 km, 2*rower 30-60 km i jeden dzień piłka przez 1,5 h. Niestety nie bardzo wiem czy przejmować się na dzień dzisiejszy pulsem, który oscyluje w granicach 160 - 170(tylko w trakcie biegania), co w wieku 38 lat i wadze 67 kg nie jest chyba najlepszym wynikiem :-/ Próbowałem wolniej "biec" ale takie człapanie tylko Mnie irytuje? Czy nie lepiej będzie jak przestanę zwracać na razie uwagę na pulsometr? Następne pytanie to jak się przygotować do biegu na 10 km który odbędzie się 1 maja - chodzi Mi zarówno o to ile jeszcze trenować i co zjeść w dniu startu? Aha, i najważniejsze - po czym poznać że organizm ma dość? Na dzień dzisiejszy jestem taki uparty, że choćbym miał dopełznąć do mety to nie odpuszczę! Z drugiej strony mam na tyle rozsądku iż wolę osiągnąć cel w bardziej umiarkowany sposób, aczkolwiek nie zawsze potrafię się "kontrolować" ;-)))

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 25 kwie 2013, 13:53
autor: Mar.co
1. Nie przejmuj sie pulsem.
2. 1 maja masz zawody, jedyna wskazówka to luzuj z treningiem. Przez te pare dni najlepsze co możesz zrobić to odpocząć. 6 dni do zawodów to niewiele, dziś zrobił bym ostatni mocniejszy trening. 2km trucht + 5km w tempie zawodów + 2 km trucht. Później już tylko spokojne biegi.
3. W dniu startu jedz to co zawsze przed trudnym treningiem.
4. Co oznacza wg Ciebie, że organizm ma dość, chodzi ogólnie o trening? (przemęczenie, ogólnie słabe samopoczucie, objawy jak przed przeziębieniem, uczucie zimna, nerwowość itp. ja przynajmniej tak mam) czy bardziej o zawody?? (jak Ci prąd odetnie to będzie znak że organizm ma dość ;))

Tyle odemnie.

PS. Gratuluje rzucenia palenia.

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 25 kwie 2013, 14:44
autor: lukimoto
Dzięki za poradę;-)
Co do pkt.4 - biegam tylko wieczorami bez względu na ilość godzin w pracy, czasem czuję po prostu ogólne osłabienie z dreszczami...nie forsuję wtedy tempa ale też i nie odpuszczam. Przerwy od jakiegokolwiek wysiłku ograniczam do jednego dnia w tygodniu. Największy problem mam z bolącymi "piszczelami" , poczytałem już jednak co nie co na forum i już wiem, ze muszę zacząć się trochę rozciągać po treningu.
Pkt. 3 - hmm...nigdy nie robiłem trudnego treningu o 11 rano, tak więc nie mam tzw."wzorca". Zjem chyba bułkę z bananem....albo dwa banany :hahaha:
A jak sobie radzić z ewentualną kolką, czy w ogóle pić coś w trakcie biegu???

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 25 kwie 2013, 15:29
autor: przyszły maratończyk
Nie przejmuj się absolutnie pulsem, na to jest jeszcze za wcześnie. Jesteśmy za cieńkimi bolkami:) aby to kontrolować. Ja przebiegłem półmaraton ze średnim tętnem 189 chyba:) Na ostatniej dyszce miałem takie sięgające 197...to gdzie tu racjonalne na to spojrzenie. Gdybym patrzył na tętno i trzymał to 75% to chyba nadal bym biegł:)

Pamiętaj, że zaczynając lepiej powoli a długo, niż szybko a krócej. Nawet jeśli jest to nudne człapanie, czy jak ja to nazywam szuranie. Szuraj bracie!
Odnośnie bolacych piszczeli, chyba trzeba przez to poprostu przejść:) wzmocnią się mięśnie i będzie lepiej. A i rozciąganie jest ważne, choć jak sądze boli w trakcie biegu raczej?
Na kolkę ja nie mam innej rady jak uspokojenie oddechu i brak zrywów w tempie. Czyli szuramy powolutku stałym tempem i oddychamy równo. Musi minąć. Zatrzymania, kurczenie, schylanie - ni pierona nie działa u mnie. Dlatego biegnę dalej:)
Jak trening jest krótki to nie trzeba pić, przynajmniej ja nie mam takiej potrzeby, ale to chyba indywidualny temat. Jak masz potrzebę to pij. Ale co godziny nie wytrzymasz? Będziesz miał z czasem dłuższe wybiegania to można sobie pomagać...

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 25 kwie 2013, 16:17
autor: lukimoto
Uff, no to Mnie uspokoiłeś z tym pulsem bo już myślałem że pora zacząć okłady z ziemi robić po treningu :hej: Piszczele bolą tylko w trakcie biegania więc trochę to bagatelizuję - poboli i w końcu przestanie. Na kolkę stosuję głębokie oddechy i wolniejsze tempo, trochę to pomaga. Co do picia to w trakcie treningu nie pijam i w sumie nie mam takiej potrzeby, obawiam się jednak że będzie gorąco więc się napiję, a jak się napiję to dostanę kolki, a jak się nie napiję to się odwodnię ;-P Generalnie to są takie małe tam niuanse, jednak ze względu na kolkę to raczej nic nie tknę w trakcie biegu.
Najbardziej obawiam się jednak....ambicji. Co zrobić żeby nie wystartować jak rakieta i skończyć jak ściółka? Rozum oczywiście będzie "mówił" wolniej synu, jednak serce będzie rwało do przodu jak szalone :hahaha: Może herbatkę z melisy zaliczyc przed startem??? :hej:

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 25 kwie 2013, 17:38
autor: Lisciasty
Oprócz biegania, warto sobie przyswoić, że zaimki osobowe w pierwszej osobie pisze się małą literą :>

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 26 kwie 2013, 11:00
autor: maciej65
lukimoto pisze: ... Piszczele bolą tylko w trakcie biegania więc trochę to bagatelizuję - poboli i w końcu przestanie....
Nie lekceważ tego bo możesz nabawić się poważnej kontuzji:
http://www.bieganie.pl/index.php?cat=25&show=1&id=939

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 26 kwie 2013, 11:37
autor: gocu
lukimoto pisze:przejmować się na dzień dzisiejszy pulsem, który oscyluje w granicach 160 - 170(tylko w trakcie biegania), co w wieku 38 lat i wadze 67 kg nie jest chyba najlepszym wynikiem
Oho, widzę tu chyba kolejną ofiarę obliczania HRmax ze wzoru, nie mylę się?

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 26 kwie 2013, 20:49
autor: lukimoto
Nie mylisz się ;-)

Re: 20 lat palenia za Mną, pierwsze 10 km przede Mną!

: 01 maja 2013, 19:07
autor: lukimoto
Witam!
Chciałem się tylko pochwalić że dobiegłem do mety i nawet udało Mi się zejść poniżej 50 minut! Wiem, że to nie jest jakieś szczególne osiągnięcie...ale jestem żywym dowodem na to, że cuda się zdarzają ;-)
Ps. Pierwszy raz w życiu przebiegłem 10 km :hej: