Strona 1 z 3

Pierwszy poważny cel

: 15 lut 2013, 16:21
autor: Petraszka
Cześć! Na forum piszę po raz pierwszy i troszeczkę się boję - pewnie jak każdy, kto stawia swoje pierwsze kroki. O czym to ja chciałam... Aha! Dzisiaj wpadłam na pomysł, żeby zmobilizować się do dalszej pracy i wziąć udział w swoim pierwszym biegu na 10 km w Łodzi. Zaczęłam biegać dwa tygodnie temu i to niestety tylko na bieżni. Realizuję tam powolutku plan dziesięcio-tygodniowy i stąd moje obawy. Czy do 14 kwietnia realizując ten plan dam sobie radę na 10 km? Czy będzie bardzo źle, jeżeli zacznę przechodzić w marsz? Czy to nie będzie wstyd? ;)

Re: Pierwszy poważny cel

: 16 lut 2013, 04:46
autor: maly89
Wstydzić się powinni Ci którzy nic nie robią i siedzą w domu :) Ponadto do 14 kwietnia są jeszcze 2 miesiące więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się przygotować, aby nie musieć maszerować :) Zawody na 10km? Bardzo dobry pomysł. Imprezy biegowe są fantastyczne! Nie wiem tylko dlaczego nie biegasz na dworze? ;>

Re: Pierwszy poważny cel

: 16 lut 2013, 07:32
autor: hotmas
Ja ma tylko jedna radę. Wyjdź na zewnątrz... Realizując jakikolwiek plan w pomieszczeniu grozi Ci jakieś choróbsko w czasie biegu ;-) A tak an poważnie to sam zaczynałem z tym planem więc trzymam kciuki napewno dasz radę zrobić tę dyszkę :-D

Re: Pierwszy poważny cel

: 16 lut 2013, 08:58
autor: gofator
Właśnie po co biegać w sali jak można na podwórku. Spokojnie bieg na 10 kilometrów możesz pokonać w kwietniu.

Re: Pierwszy poważny cel

: 16 lut 2013, 12:14
autor: Boberek_21
Raz spróbowałam biegania na bieżni... strasznie nudne to jest... polecam ubrać się i wyjść na dwór... jak będziesz regularnie biegać, dbać o dobry ubiór to zapomnisz co to choroby :) a 10 km zaliczysz szybciej niz ci sie wydaje. Po za tym na bieżni nie musi zmagać się z oporem powietrza, wiatrem, deszczem czy sniegiem. A co ja w dniu zawodów będzie wiało? 10 km na bieżni a w terenie to zupełnie coś innego.

Re: Pierwszy poważny cel

: 17 lut 2013, 13:47
autor: Petraszka
Niby wiem, jak to jest z tym bieganiem w sali :) Chcę tylko poczekać, aż się zrobi minimalnie cieplej, bo mój system odpornościowy zdecydowanie odmawia współpracy, a jakoś rodzice nie chcą dać się przekonać, że zimą można biegać :D Po prostu krtań mi wysiada z byle powodu, a teraz nie mogę sobie pozwolić na chorowanie.
W takim razie będę próbować ;)

Re: Pierwszy poważny cel

: 17 lut 2013, 21:04
autor: cava
Petraszka pisze:Niby wiem, jak to jest z tym bieganiem w sali :) Chcę tylko poczekać, aż się zrobi minimalnie cieplej, bo mój system odpornościowy zdecydowanie odmawia współpracy, a jakoś rodzice nie chcą dać się przekonać, że zimą można biegać :D Po prostu krtań mi wysiada z byle powodu, a teraz nie mogę sobie pozwolić na chorowanie.
W takim razie będę próbować ;)
Petraszka, zajrzyj na mojego bloga- jest w stopce. Nie ma duzo wpisów to od razu znajdziesz ten ze startu.
Też biegam od bardzo niedawna, od grudnia jakoś, a już mam za sobą pierwszy start na 10 km.
Strachu miałam tyle, ze szkoda gadać, planu na bieganie nie miałam żadnego, ale było warto zaryzykować.
taki cel, nawet "z czapy wzięty" bardzo mobilizuje, a uczucie jak się przekroczy metę.... nie do opisania. :-)
We wpisie "jeszcze trochę jazgotania" jest link do zdjęć z biegu- obejrzyj, zobaczysz że biegną nie tylko same orły i sokoły, ale po prostu każdy. Wielu ludzi jak juz miało chwilowo dość, przechodziło do marszu i nikt się nie smiał, nie wytykał palcami, ani nic takiego.

Ale jakoś tak ze 2 tygodnie wczesniej musisz koniecznie przebiec 10 km na zewnątrz, zeby sprawdzić samą siebie jak to jest. Mnie np. wyszło w takim teście, ze musze mieć ze sobą coś do zjedzenia, bo po 8 km mnie dosłownie odcina.
A wczesniej tego nie wiedziałąm, bo biegałam 5-8 km max na raz.
Więc mimo ze 10 km żaden wyczyn, miałam ze sobą batona musli i po 6 km go w siebie wepchnęłam.
Trudno, inni moga to biegać bez jedzenia, ja musiałam zjeść.

Trzymaam kciuki za Cibie, odzywaj się w watku zeby dawać znać jak Ci idzie. :-)

Re: Pierwszy poważny cel

: 18 lut 2013, 10:45
autor: hassy
Najpaskudniejsza wg mnie aura do biegania to przenikliwe, ciemne, mokre, wietrzne około zera. Wczoraj przy świeżym minus 4 (w moim mieście), po świeżo poprószonym śnieżku było super. Też zachęcam do wyjścia na dwór. Bieżnia i sala to nie tylko "syntetyczny świat" filozoficznie, ale i techniczno-metodycznie. Nie tylko nie masz oporu powietrza, nie tylko podłoże o innych parametrach (twardość itp.) jak ulica, ale też Twoje ciało nie wykonuje w sposób normalny pracy przemieszczania się do przodu - tę pracę wykonuje za Ciebie prąd elektryczny przesuwając gumowy chodnik pod Twoim ciałem. A tego nie będziesz miała w prawdziwym bieganiu.

Nie przetrenuj się (codzienną harówką) i nie przeciąż organizmu, żeby Cię jaka kontuzja nie złapała złośliwie tuż przed biegiem. Żeby pokonać rozsądnym spokojnym tempem bez agonii 10 km nie musisz wcześniej każdego treningu biegać na tym dystansie. Powodzenia! :)

Re: Pierwszy poważny cel

: 18 lut 2013, 13:43
autor: Petraszka
Milutko się Was czyta ;)
Dzisiaj wystartowałam z trzecim tygodniem planu dziesięcio-tygodniowego. Zasapana jak nie wiem, czerwona jak burak, ale zadowolona z siebie nieziemsko :D
Cava - przeczytałam Twoją relację. Jak tylko uda mi się dojechać do Łodzi, to faktycznie jestem już zdecydowana, żeby wziąć udział. Czekam aż tylko temperatura na dworze skoczy powyżej piąteczki i w końcu może uwolnię się od tamtej sali.
Czytałam o tym, że bieżnia to nie to samo i tak dalej... Ale póki co wychodzę z założenia, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Najgorsza jest w sumie monotonia. Biegając na bieżni mogę się tylko uparcie wpatrywać w okno i wyczekiwać wiosny :)

Re: Pierwszy poważny cel

: 18 lut 2013, 20:00
autor: hassy
Sorki za małe ściągnięcie cugli Twojej euforii... ale jeśli zasapana jak nie wiem i czerwona jak burak to zwolnij tempo :) Wydolność szybciej rośnie jeśli się wolniej biega, na spokojniejszym tętnie i oddechu. Nielogiczne, nieintuicyjne, ale sprawdzone :)

Monotonia.... taaa... przy supermarkecie, który odwiedzam, jest lans siłka (sory, światowo: fitness club). Na pięterku, szklana ściana... a za nią długi szereg miarowo, automatycznie poruszających się ludzkich postaci wgapionych w okno na swoich maszynach. Zero widocznej interakcji, zbiorowej frajdy; kamienne, skupione oblicza, większość zatopiona w swoich prywatnych kapsułach empetrójek czy jakichś czytadeł... Ćwiczą. Planowo. Metodycznie. Zgodnie z regułami, nauką, zaleceniami trenera... Nowocześnie. Pewnie tam w środku jest fajnie, są jarzeniówki, klima, może jakieś FeFeRe FM umila czas hiciorami, coś tam ludzie gadają ze sobą... ale przez szybę, bez głosu, wygląda to pociesznie... i przerażająco zarazem :)

Re: Pierwszy poważny cel

: 18 lut 2013, 20:46
autor: Petraszka
W zasadzie to za jaką aktywność bym się nie wzięła, to na twarzy mam buraka :D Nie wiem czym to wytłumaczyć - czy wysiłek za ciężki, czy już taka natura :D Raczej nikogo w czasie treningu nie poderwę ;)

Niestety ale z tymi siłowniami masz rację... Koleżanka przyrównuje mnie do chomika biegającego w kółko ^-^ ale pocieszam się, że już niedługo troszkę się ociepli ;)

Re: Pierwszy poważny cel

: 18 lut 2013, 22:31
autor: hassy
Petraszka pisze:Raczej nikogo w czasie treningu nie poderwę ;)
Na razie. Pamiętaj, że zmierzasz do stanu, w którym będziesz rączo mknąć bez zadyszki. Staniesz się rumianą łanią a nie zadyszanym burakiem - a to daje chyba sporą różnicę w podrywnym potencjale. Twoim problemem stanie się wtedy jednak to, że większość populacji Cię nie dogoni. Powodzenia! :)

A siłki i fytnesy mają swoje miejsce i zalety - był tu nawet niedawno artykuł o tym. Więc moje obserwacje to tak dla zbytku, nie żebym krytykował (choć sam nie korzystam).

Re: Pierwszy poważny cel

: 20 lut 2013, 13:39
autor: Petraszka
Malutki raport po drodze - brnę planem 10-tygodniowym, a zgłoszenie do Biegu Częstochowskiego poszło, więc nie ma już odwrotu :)
Trzymajcie teraz kciuki!

Re: Pierwszy poważny cel

: 20 lut 2013, 14:07
autor: Provitamina
Petraszka no i tak trzymać :) Też tam będę :)

Re: Pierwszy poważny cel

: 20 lut 2013, 14:09
autor: cava
Petraszka pisze:Malutki raport po drodze - brnę planem 10-tygodniowym, a zgłoszenie do Biegu Częstochowskiego poszło, więc nie ma już odwrotu :)
Trzymajcie teraz kciuki!

Petraszka - trzymam kciuki. :-)
Melduj co jakiś czas jak Ci idzie.