HA HA !
: 30 gru 2003, 14:12
PRZEBIEGLEM ;- )!!!
wiem wiem to zaden wyczyn ale zwazywszy ze jescze niedawno 15 minut to byl szczyt moich mozliwosci to....jest to "moj wyczyn" "moj wlasny"
dzieki wszystkim z tego forum bo bez was bym juz pewnie nie biegal .
tak jak to bywalo w przeszlosci .
krutki zryw i znowu lezenie do gory brzuchem.
jestescie jak kibice wzdloz trasy dopingujacy do dalszego wysliku.
sciemnialem jak sie tylko dalo by nie biegac w tym swiatecznym czasie.
ale potem pojawily sie wyzuty sumienia.
wiec wczoraj wieczorkiem wyszedlem od znajomego z mocnym postanowieniem ze sie zmobilizuje i pobiegne.
no i pobieglem ...a ze nie lubie biegac na czas ...raczej wole wyznaczyc sobie punkt do ktorego mam dotrzec wiec tym razem postanowilem poklepac tablice wyjazdowa z napisem "Białystok" w kierunku Wawy i wrucic do dom truchcikiem.
bieglo mi sie zarombiscie.
ale okazalo sie iz moja meta jest dalej niz myslalem 40 minut w jedna strone ...
(dotej pory 45 minut to byl caly moj trening)
chymmm
pomyslalem sobie ..." teraz to masz przechalpane"
"zanim wrucisz "wystygniesz" a ze zimno jest to pewnikiem sie zaziebisz ..."
no i pobieglem w druga strone.
najfajniejsze jednak w tym wszystkim jest to ze kiedy dobiegalem do domu po 1,5 biegu czulem sie tak dobrze ze moglbym truchtac dalej.
czego nie powiedzial bym juz dzisaj bo czuje wczorajszy bieg w kosciach.
wiem wiem to zaden wyczyn ale zwazywszy ze jescze niedawno 15 minut to byl szczyt moich mozliwosci to....jest to "moj wyczyn" "moj wlasny"
dzieki wszystkim z tego forum bo bez was bym juz pewnie nie biegal .
tak jak to bywalo w przeszlosci .
krutki zryw i znowu lezenie do gory brzuchem.
jestescie jak kibice wzdloz trasy dopingujacy do dalszego wysliku.
sciemnialem jak sie tylko dalo by nie biegac w tym swiatecznym czasie.
ale potem pojawily sie wyzuty sumienia.
wiec wczoraj wieczorkiem wyszedlem od znajomego z mocnym postanowieniem ze sie zmobilizuje i pobiegne.
no i pobieglem ...a ze nie lubie biegac na czas ...raczej wole wyznaczyc sobie punkt do ktorego mam dotrzec wiec tym razem postanowilem poklepac tablice wyjazdowa z napisem "Białystok" w kierunku Wawy i wrucic do dom truchcikiem.
bieglo mi sie zarombiscie.
ale okazalo sie iz moja meta jest dalej niz myslalem 40 minut w jedna strone ...
(dotej pory 45 minut to byl caly moj trening)
chymmm
pomyslalem sobie ..." teraz to masz przechalpane"
"zanim wrucisz "wystygniesz" a ze zimno jest to pewnikiem sie zaziebisz ..."
no i pobieglem w druga strone.
najfajniejsze jednak w tym wszystkim jest to ze kiedy dobiegalem do domu po 1,5 biegu czulem sie tak dobrze ze moglbym truchtac dalej.
czego nie powiedzial bym juz dzisaj bo czuje wczorajszy bieg w kosciach.