Nieudane biegi ... ;(
: 19 lip 2011, 13:11
No więc tak... Mam kilka problemów, z którymi sobie nie daję rady. Najgorsze jest to, że niby wszystko jest ok, niestety, aż do czasu kiedy po prostu nie mogę. Po pierwsze nie wiem, dlaczego mam biegać. A źle do tej pory nie biegałem, sylwetkę mam w porządku... Niby starałem sobie mówić, że chcę sobie poprawić trochę kondycji do zawodów szkolnych we wrześniu albo, że to taki trening, żebym sobie udowodnił, że na coś mnie stać jeszcze. Myślę, że jest to nawet trochę ważne, bo w końcu w biegu wychodzą moje prawdziwe chęci.
Druga sprawa jest już bardziej konkretna. Do biegania pochodzę już 4-5 raz. Najpierw plan 6-tygodniowy (wyszło 1,5 tygodnia), potem znowu i znowu próby, później jeszcze próbowałem biegać tak jakby na wyczucie. Ostatnia moja próba wydawała mi się już udana, ale oto dzisiaj po przebiegnięciu 20 min, wysiadłem, psychicznie i fizycznie też. Chodzi o to, że już od dobrych paru dni biegałem po ok. 35-40 min, a teraz dałem radę połowie dystansu.
Nie wiem, co to jest. Tak jakby wszystko po trochu. Może przemęczenie, może brak motywacji, pewnie źle prowadzony trening... Ale czy to sprawiło, że przebiegłem aż o 50% krótszy dystans (jeszcze po tych 20 min, trochę szedłem, trochę biegłem)? Nie wiem dlaczego, ale jak jest trening, to myślę, że muszę się na nim zmęczyć, ale to porządnie. No i czasem sobie tak myślę, a jak tak kiedyś będzie, że nie dam rady albo, że nie będzie widać postępów. A postępy, jakby się nie popatrzeć to są, bo dałem rady przebiec 35 min. To jest głupie, ale tak się jakbym podświadomie bał, że nie w pewnym momencie wysiadne, że w następnym treningu zamiast lepiej, będzie gorzej. I tak w którejśtam próbie, w pierwszym dniu zacząłęm od 10 min biegu. Cel był taki, żeby z każdym dniem zwiększać czas o 1 min. W następnym dniu przebiegłem 11 min, w kolejnym już nie 12 a 13 min, w kolejnym przebiegłem zamiast o 1 min więcej to o 8 min, a jeszcze w kolejnym o 12 min! Sam nie wiem, czemu dokładnie.
Więc bardzo liczę na wasze jakiekolwiek rady, wskazówki itp. Jeszcze dodatkowe pytanie to z jaką intensywnością wy macie trening? Czy jest taki moment, w którym myślicie, że najchętniej byście padli na ziemię?
Z góry wielkie dzięki!
Druga sprawa jest już bardziej konkretna. Do biegania pochodzę już 4-5 raz. Najpierw plan 6-tygodniowy (wyszło 1,5 tygodnia), potem znowu i znowu próby, później jeszcze próbowałem biegać tak jakby na wyczucie. Ostatnia moja próba wydawała mi się już udana, ale oto dzisiaj po przebiegnięciu 20 min, wysiadłem, psychicznie i fizycznie też. Chodzi o to, że już od dobrych paru dni biegałem po ok. 35-40 min, a teraz dałem radę połowie dystansu.
Nie wiem, co to jest. Tak jakby wszystko po trochu. Może przemęczenie, może brak motywacji, pewnie źle prowadzony trening... Ale czy to sprawiło, że przebiegłem aż o 50% krótszy dystans (jeszcze po tych 20 min, trochę szedłem, trochę biegłem)? Nie wiem dlaczego, ale jak jest trening, to myślę, że muszę się na nim zmęczyć, ale to porządnie. No i czasem sobie tak myślę, a jak tak kiedyś będzie, że nie dam rady albo, że nie będzie widać postępów. A postępy, jakby się nie popatrzeć to są, bo dałem rady przebiec 35 min. To jest głupie, ale tak się jakbym podświadomie bał, że nie w pewnym momencie wysiadne, że w następnym treningu zamiast lepiej, będzie gorzej. I tak w którejśtam próbie, w pierwszym dniu zacząłęm od 10 min biegu. Cel był taki, żeby z każdym dniem zwiększać czas o 1 min. W następnym dniu przebiegłem 11 min, w kolejnym już nie 12 a 13 min, w kolejnym przebiegłem zamiast o 1 min więcej to o 8 min, a jeszcze w kolejnym o 12 min! Sam nie wiem, czemu dokładnie.
Więc bardzo liczę na wasze jakiekolwiek rady, wskazówki itp. Jeszcze dodatkowe pytanie to z jaką intensywnością wy macie trening? Czy jest taki moment, w którym myślicie, że najchętniej byście padli na ziemię?
Z góry wielkie dzięki!