Strona 1 z 2

Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 24 kwie 2011, 18:18
autor: Aniqa_
Długo nosiłam się z zamiarem napisania. Jeszcze dłużej biegania.

W zeszłym roku zaczęłam odchudzanie, ze 104 kilogramów zeszłam do 86-87 raczej bez zbędnego wysiłku. Ćwiczyć praktycznie nie ćwiczyłam (90 minut tygodniowo aerobiku połączonego z rozciąganiem). Teraz chcę już na zawsze zmienić swoje życie.
Od kiedy tylko pamiętam bieganie kojarzyło mi się z koszmarem. Biegi na 1 km w szkole, na mecie ostatnia z mega zadyszką. Jestem młodą dziewczyną która z dnia na dzień odzyskuje wiarę w siebie.
Na chwilę obecną staram się ćwiczyć codziennie, zazwyczaj aerobik 2-3 razy w tygodniu, basen- godzina tygodniowo. Kiedy nie mam już kompletnie czasu kładę się na dywanie i uskuteczniam wygibasy ;)

Kilka dni temu kupiłam buty do biegania, dzisiaj doszedł pulsometr. Tutaj pojawia się problem numer jeden: wstydzę się zacząć. Nie wyobrażam sobie spojrzeń ludzi typu "otyła i biega, śmiechu warte". Macie jakieś doświadczenia?

Na pierwszej stronie z wyszukiwarki znalazłam plan, obejmuje 10 tygodni:

1. tydz. Biegnij 2 minuty, idź 4 minuty (powtórz 5 razy).

2. tydz.Biegnij 3 minuty, idź 3 minuty (powtórz 5 razy).

3. tydz.Biegnij 5 minut, idź 2,5 minuty (powtórz 4 razy).

4. tydz.Biegnij 7 minut, idź 3 minuty (powtórz 3 razy).

5. tydz. Biegnij 8 minut, idź 2 minuty (powtórz 3 razy).

6. tydz. Biegnij 9 minut, idź 2 minuty (powtórz 3 razy).

7. tydz. Biegnij 9 minut, idź 1 minutę (powtórz 3 razy).

8. tydz. Biegnij 13 minut, idź 2 minuty (powtórz 2 razy).

9. tydz.Biegnij 14 minut, idź 1 minutę (powtórz 2 razy).

10. tydz. Biegnij 30 minut.


Czy myślicie że mam szanse?

Pozdrawiam gorąco, Ania :)

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 24 kwie 2011, 20:13
autor: beeko
Aniqa_ pisze:Tutaj pojawia się problem numer jeden: wstydzę się zacząć. Nie wyobrażam sobie spojrzeń ludzi typu "otyła i biega, śmiechu warte".
Nie ogarniam tego. Nie wstydzisz się chodzić na basen a wstydzisz się biegać? :orany:
Powiem Ci tak, każdy kto sam biega albo regularnie uprawia inny sport, będzie patrzył na Ciebie z aprobatą. A przygłupa, który sam spędza życie pierdząc w kanapę przed telewizorem a nabija się z Ciebie, traktuj jak szczekającego zza płotu psa. Nierozumne stworzenie, które agresywnie reaguje na coś, czego nie jest w stanie pojąć. Po kilku treningach w ogóle przestaniesz o tym myśleć, naprawdę.

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 24 kwie 2011, 21:23
autor: Hana
Hej Aniqa..
Jestem w trochę podobnej sytuacji....
Najpierw zaczęłam dietę. Udało mi się zrzucić 15 kg... I zaczęłam bieganie. Przede mną do zrzucenia drugie 15 kg... :hej: ...
Zaczęlam od marszobiegów + w soboty wpadam na bieżnię w ramach akcji Biegam bo lubię... I wlaściwie mi to zwisa,że na tle innych biegam jak sapiący żółw... Na początku dużym problemem dla mnie było przebiegnięcie 10 min... Teraz już potrafię biec 30 min bez przerwy... Wolno, bo wolno, ale i tak jestem dumna i cieszy mnie każdy najmniejszy postęp. Dziś zaczelam 7 tydzień biegania, a raczej marszo-biegania.... I bardzo mnie to wciągneło... Więc dla chcącego nic trudnego, tylko trzeba złapać dystans do siebie i przestać się przejmować tym co myślą inni... :hej: POWODZENIA !!!!

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 24 kwie 2011, 21:36
autor: Aniqa_
Założyłam że na basen chodzą już ludzie którzy zdecydowali się na jakiś sport, na ulicy spotykamy wszystkich. Nie każdy przyjaźnie nastawiony ;)

Nic to, kupiłam buty, kupiłam pulsometr więc MUSIAŁAM wyjść ;) Zaliczyłam pierwszy dzień i siedzę zachwycona. Czerwona jak burak, ale zachwycona.
Żeby nie myśleć o ludziach założyłam na uszy słuchawki.

4-5 rano? Raczej nie dam rady, jako studentka uczę się po nocach i często kończę o 2-3. Nie dałabym rady tak funkcjonować.

Nie wiem czy mój marszobieg można nazwać biegiem ale staram się :)
Hana, problemem 10 minut? Dla mnie problemem były dzisiaj 2 minuty! :) Miałam nadzieję że mam jakąś kondycję po tym wszystkim, niestety się myliłam!

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 24 kwie 2011, 23:45
autor: P90Xpl
Ja Ci powiem tak. Pierwszy raz też się wstydziłem mimo iż pozbyłem się już problemu nadwagi itp. Teraz kiedy biegnę czasem spotykam ludzi na swojej drodze (Biegam po wiejskich drogach) i nie ma praktycznie osoby która by się nie uśmiechnęła w pozytywnym znaczeniu. Zawsze przebiegam obok takiego dziadka i zawsze pyta się mnie jaki czas, a ja mu zawsze mówię że jeszcze słaby. Także generalnie wydaje mi się że ludzie podochodzą do nas pozytywnie:)

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 00:57
autor: ThePretender37
Ignorant się roześmieje, a mądry to zrozumie ;) Ja również zaczynam przygodę z bieganiem. Też się trochę wstydziłem, ale innych biegających. Na początku tylko maszerowałem. Zacząłem od programu "pumy", ale po pierwszym tygodniu nabawiłem się kontuzji kolan i dopiero dzisiaj (po dwóch tyg.) miałem pierwszy dzień "bez bólu". Przy 196cm wzrostu ważę ok 111kg - chociaż jest to oczywiście nadwaga, to wyglądam raczej "masywnie". Problemem jest to, że mam zerową kondycję. I tego się właśnie wstydziłem - że postawny chłop głównie maszeruje i do tego widać, że sprawia mu to ogromny wysiłek. Mijali mnie biegacze po których było widać, że mają już jakieś doświadczenie. Mijali mnie też osoby z wyraźną nadwagą - jednak byli oni w stanie biec. Natomiast ja maszerowałem 4.5 minuty - by pobiec tylko 30 sek. do tego zmęczony jak diabli :) Po kilku pierwszych "treningach" zacząłem się zastanawiać czy nie zmienić miejsca lub godziny, aby być "sam na sam" z moim raczkującym bieganiem i słabą kondycją. Jednak uświadomiłem sobie, że te osoby też od czegoś zaczynały. Natomiast wstyd jest tylko moim wymysłem. Zrozumiałem również, że można też podpatrywać i nauczyć się pewnych rzeczy od bardziej doświadczonych osób (teraz po awarii kolan wiem czemu pewien Pan biegł po trawie wzdłuż asfaltowej ścieżki gdy ja biegłem tą ścieżką ;) )

Natomiast ignoranci zawsze się znajdą i będą się naśmiewać. I to nie tylko gdy będziesz biegać. Możesz mieć tysiąc innych zainteresowań, a i tak znajdą się ludzie, którzy to wyśmieją lub skrytykują. Myślę, że najlepiej jest takich ludzi traktować jak wspominanego wcześniej "psa za płotem" a wstyd zostawić za sobą ;)

Pozdrawiam!

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 07:37
autor: krzysztof_piotr
Witajcie Aniqa i ThePretender37

Ja też zaczynałem plan 10 tygodniowy i też się wstydziłem. Wstyd jest ogromny kiedy celem są jedna lub dwie minuty i zmniejsza się wraz z postępami które przychodzą naprawdę szybko. Ja przestałem się wstydzić przy pięciu minutach. No bo pokażcie mi maratończyka którego wydolność jest pięć razy większa po trzech tygodniach ;-)?

Pozdrawiam Krzysiek

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 10:45
autor: Aniqa_
Wczoraj było dziwnie bo nie spotkałam nikogo kto biega, tylko ludzi wracających od rodziny (widać że jeszcze z koszyczkami, oj długie to śniadanko ;) ).

Niby naczytałam się że nie powinnam biegać po twardych ścieżkach ale nie myślałam że może to mieć wpływ. Wczoraj bolało mnie kolano, zwaliłam to na wagę. Myślicie że może mieć na to wpływ nawierzchnia? Toż to pierwszy raz :jatylko:

krzysztof_piotr, na chwilę obecną nie widzę siebie biegnącej następne 3 minuty ;)

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 12:12
autor: krzysztof_piotr
Aniqa_ trzy tygodnie temu marzyłem o 2 minutach. Teraz zaczynam zwracać uwagę na kilometry. Jutro w planie 5. Najwięcej wsparcia mam od tych którzy startują w półmaratonach bądź się do nich przygotowują. A to właśnie BIEGACZY wstydziłem się najbardziej. Oni też zaczynali od liczenie minut, najpierw jednej potem dwóch trzech i...przeszli na liczenie kilometrów. Generalnie nie spodziewałem się że tak wiele osób w moim otoczeniu biega. Jest wiosna, dopisuje pogoda a przed nami lato.
Jeżeli chodzi o bóle kolan. Pewnie każdy ma inaczej ale w moim przypadku było to tak:
-tydzień pierwszy ból mięśni ( nawet nie wiedziałem że jest ich aż tyle w każdej nodze) ogień w płucach

- tydzień drugi odezwało się prawe kolano w którym kiedyś miałem problem z wiązadłem, biegałem do granicy bólu, kupiłem opaskę uciskową, podczas biegu usiłowałem oszczędzać prawa nogę i pojawiły się bóle w lewej, biegam do granicy bólu, pożar w płucach no cóż...
za radą starszych i mądrzejszych do rozgrzewki włączam sporo przysiadów

- tydzień trzeci kolana bolą dopiero po biegu
za radą starszych i mądrzejszych do schładzania włączam rozciągania, zaczynam biegać bez bólu, minuty mijają, mijają, mijają

Gdzieś po drodze moi starsi i mądrzejsi polecają słuchaweczki w uszach i muszę przyznać że całkiem skutecznie to działa.

Nie poddawaj się
pozdrawiam Krzysiek

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 13:44
autor: Banshee
Ja się wypowiadać raczej nie mogę, bo problem nadwagi nigdy mnie nie dotknął. Natomiast mogę tylko zmotywować do działania. Ostatnio poszedłem na spacer ze znajomymi do parku - wiecie, świeże powietrze, słoneczko, siatkówka. Sama przyjemność!

W pewnej chwili zobaczyłem dwie kobiety - z nadwagą - biegnące spokojnym truchtem z uśmiechem na twarzy. Wielki respekt dla ludzi, którzy walczą! Ja nacieszyć oczu nie mogłem tym widokiem :). Na prawdę, biegajcie i nie przejmujcie się opinią innych! Teraz oni się śmieją, ale później to Wy głowę dumnie będziecie unosić ;).

Poza tym, wszyscy przecież jesteśmy sobie równi :).

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 13:56
autor: Aniqa_
Zastanawia mnie jeszcze inna sprawa, te początkowe dwie minuty nie są u mnie biegiem biegiem tylko jakby marszobiegiem. Puls strasznie wysoki, powinnam "biegać" wolniej tak żeby to unormować?
Wróciłam do domu i wszystko wróciło do normy w miarę szybko.

Samo kolano zaczęło mnie pobolewać już na samym końcu (biegłam pod górkę, pomachałam chwilkę nogą w miejscu i niby przeszło ale coś tam czułam), nie mam za bardzo wyboru, trawą mogę biec tylko kawałek, dalej chodniki.

Santiago, na początku te 2 minuty kontrolowałam co 10 sekund :hej: Potem było spokojniej, nawet taka jakby ulga kiedy z marszu zaczynałam biec, nogi tak radośnie reagowały :lalala:

Postaram się kontrolować nogi dzisiaj, może rzeczywiście pięty odrywają tutaj jakąś rolę.
87 kg to niby nie dużo ale ja raczej mała jestem. Jestem na granicy otyłości, boję się że zrobię sobie krzywdę i potem będzie już tylko zgrzytanie zębami.

Biegi w szkole to była porażka, wszyscy zaczynali jak najszybciej a później kończyli w połowie, a że wygrać się chciało... :hej: To chyba oczywiste! Wyścigi to wyścigi! :hejhej:
Sprawdziłam dzisiaj na google earth swoją wczorajszą trasę, łącznie było troszkę ponad 5 km (w tym z 1 km pod górkę). Myślałam że się nie da :lalala:

Banshee, masz rację. Nie powinnam się przejmować innymi ludźmi tylko to czasami jest silniejsze ode mnie. Kiedy poszłam na aerobik kilka "gwiazd" patrzyło na mnie tak że miałam ochotę zapaść się pod ziemię, po godzinie okazało się że kiedy ja po raz n-ty robiłam układ one już sapały na boku. Niestety wielu ludzi nadal jest równiejszych od "grubasów", niewielu potrafi zrozumieć że waga nie zawsze zależy od nas. Naprawdę chciałabym żeby wszyscy myśleli tak jak ty! :)

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 15:58
autor: Diretto
ThePretender37 ma rację. Ludzie mogą się do wszystkiego przyczepić, zarówno jak i Ci drudzy mogą się o wszystko martwić. W poprzednie wakacje biegałem ze znajomymi wieczorami. Żadne z nas nigdy nie miało problemów z nadwagą. Wszyscy ważymy w okolicach 60 kilu. Jeden z moich kolegów, który właśnie tyle waży wstydził się, że inni patrzą jak on biega. Więc to doskonały przykład w którym widać, że to wcale nie waga decyduje o naszych śmiałościach.
Ważysz 87 kg, skoro zrzuciłaś z ponad 100 na te 87 bez wysiłku to z ćwiczeniami pójdzie dużo lepiej. Ponadto sytuacja jest taka, że ludzie niby się śmieją ale w głębi duszy zawsze zazdroszczą, podziwiają. Ja sam miałem praktycznie same sytuacje kiedy ludzie reagowali raczej pozytywnie. I podobnie jak koledze wyżej, również i mnie serce się cieszy jak widzę właśnie takie osoby biegające. To najpiękniejsze co jest w bieganiu. Biegać każdy może i każdy powinien.

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 25 kwie 2011, 23:07
autor: Aniqa_
Drugi dzień biegania zaliczony.

Dzisiaj był mały kryzys. Pierwsza runda 2/4 ok, druga też. Przy trzeciej (po minucie biegu) moje serce zaczęło walić jak szalone. Puls 190!!!!! Zatrzymałam się, zrobiłam 3 skłony, chwilkę się przeszłam i dalej bieg. Dokończyłam wszystko i niby jest ok.
Co powinnam robić w takich chwilach?

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 26 kwie 2011, 13:01
autor: Marek82
Jak patrzę na ten plan to wydaje mi się, że za duży przyrost jest nałożony. Jeśli ktoś w ogóle nigdy nie biegał, to w drugim tygodniu spadnie mu wydajność (zmęczenie się nakłada) i dołożenie minuty biegu do każdej kolejki będzie naprawdę męczące... Aniqa, też dostawałem zadyszki i traciłem rytm biegu. Bez przejścia w marsz da się wyregulować oddech (tętno zwolni) i dopasować rytm kroków i oddechów, wystarczy zwolnić i skupić się na oddechu.

Re: Bieg do formy, czyli biegająca grubaska.

: 27 kwie 2011, 18:56
autor: Hana
Aniqa Zapomniałam napisać, że te 10 minut przebiegłam po dwóch tygodniach marszobiegania i to z wielkim sapaniem :hahaha:
Dokładnie wtedy, kiedy pierwszy raz wybrałam się na zajęcia ogólnopolskiej akcji Biegam bo lubię... Ruszyłam dziarsko z grupą na stadionie i po 10 minutach myślalam,że na zawał zejdę... :hej: .... Jakoś specjalnie się nie przejelam bo pomyślalam dokladnie tak jak ThePretender37, że te osoby też kiedyś zaczynały...
Obecnie idę wg programu nike. Teraz jestem w 7 tygodniu gdzie jednego dnia mam 4 min marszu i 6 min biegu z dwukrotnym powtórzeniem i 5 marszu a następnego dnia 5 min marszu, 10 biegu i 5 marszu... W soboty jadę na stadion i biegam z innymi. Już nie odstaję od grupy, oczywiście tej najwolniejszej :hej: I świetnie się tam bawię, i jestem w stanie biec 30 min bez przerwy....
Jedynie co mi ostatnio psuło humor to bolące biodro... W zeszłym tygodniu ból był tak ostry,że przeszlam do marszu, cały czas robiłam różne ćwiczenia na to biodro i bez skutku... W między czasie tak dla ciekawości kupiłam na allegro używane nike free za 30 złociszy, tak żeby tylko sprawdzić, oczywiście mając świadomość, że te buty nie są dla osób z nadwagą...Pod koniec zeszłego tygodnia założyłam je i zaczełam marszo-biegać po miękkim terenie... Na dzień dzisiejszy ból nieznacznie się objawia i każdego dnia jest coraz lepiej. Bez problemu mogę biegać, chodzić... Zmotywowało to mnie,żeby wyruszyć do sklepu gdzie robią badania stóp na bieżni... Może oni doradzą jakieś butki, do tej pory biegałam w reebokach verona... Teraz jednak nie jestem pewna, że zaraz nie trzaśnie mi coś innego w tak minimalistycznych butach jak nike free przy mojej nadwadze, ale póki co wybieram tereny miękkie...

Podaję linka do mojego planu. Wg mnie jest bardziej łagodny...
http://i43.photobucket.com/albums/e390/ ... 1303923662

Wrzucę jeszcze jednego linka za czasów, kiedy byłam pulpetem z 25 kilową nadwagą i biegałam ze swoim psem w agility, dopóki nie nabawiłam się poważnej kontuzji z wlasnej winy i musiałam przerwać. Jakoś też zbytnio się wtedy nie przejmowałam co inni sobie pomyślą... Teraz też biegam z psem i raczej widzę pozytywny odbiór
http://www.youtube.com/watch?v=AxeZNmkB ... re=related