bieganie w pofałdowanym terenie - wzniesienia itp
: 10 kwie 2011, 12:47
Witam, biegać zacząłem jakiś miesiąc temu (w tym roku, bo w poprzednim sezonie biegałem od lipca do początku śniegów). Ponieważ na przełomie roku się przeprowadziłem aktualnie mam bardzo fajną trasę biegową - mam las pod domem. Las położony jest na skarpie i większość tras przebiega prostopadle do spadku skarpy. Te trasy są prawie proste pod względem spadku terenu - wiadomo jak to w lesie, są mniejsze bądź większe pofałdowania ale to akurat nie jest jakoś straszliwie odczuwalne. Gorsze są ścieżki równoległe do spadku skarpy, czyli prostopadłe do tych podstawowych.
I tutaj mam pytanie - jak je najbardziej efektywnie pokonywać?
Do tej pory biegałem na "chama", czyli tyle ile dałem radę pod górę, jak już wymiękłem chwila marszu i znowu na maxa pod górę. Łącznie mój bieg trwał około pół godziny.
Aktualnie po zakupie pulsometru staram się biegać wolniej - podbiegi lekkim truchtem (właściwie mój pies, który mi towarzyszy szybciej siedzi niż ja biegnę pod górę
). Tym razem dałem radę 45 minut bez żadnej przerwy i czułem się zdecydowanie lepiej (puls w przedziale 158-164, na podbiegach do 174 obliczeniowy max 93). Wiem, że puls jest wyższy niż teoretycznie powinien ale na tzw "czuja" wydaje mi się ok.
Pytanie - jaką taktykę przyjąć na te wzniesienia? Ten puls 170-174 jest przy naprawdę wolniutkim truchcie - czy powinienem pokonywać je marszem, albo odpoczywać dla uspokojenia tętna? Jaki ogólnie wpływ na kondycję, spalanie tłuszczu mają takie wzniesienia?
Dodam, że poprzednio, zanim naczytałem się o strefach pulsu wbiegałem pod górę przy pulsie 188-190 i robiłem z minutę odpoczynku bo byłem zziajany jak koń po westernie. Ale wtedy w ogóle biegałem przy tempie rzędu 170.
I tutaj mam pytanie - jak je najbardziej efektywnie pokonywać?
Do tej pory biegałem na "chama", czyli tyle ile dałem radę pod górę, jak już wymiękłem chwila marszu i znowu na maxa pod górę. Łącznie mój bieg trwał około pół godziny.
Aktualnie po zakupie pulsometru staram się biegać wolniej - podbiegi lekkim truchtem (właściwie mój pies, który mi towarzyszy szybciej siedzi niż ja biegnę pod górę

Pytanie - jaką taktykę przyjąć na te wzniesienia? Ten puls 170-174 jest przy naprawdę wolniutkim truchcie - czy powinienem pokonywać je marszem, albo odpoczywać dla uspokojenia tętna? Jaki ogólnie wpływ na kondycję, spalanie tłuszczu mają takie wzniesienia?
Dodam, że poprzednio, zanim naczytałem się o strefach pulsu wbiegałem pod górę przy pulsie 188-190 i robiłem z minutę odpoczynku bo byłem zziajany jak koń po westernie. Ale wtedy w ogóle biegałem przy tempie rzędu 170.