Jak...?
: 09 wrz 2010, 22:53
Od jakiegos czasu biegam, moze nawet z cztery miesiace juz sie uzbieraly choc przerw pare bylo - ale mniejsza o to
Powoli robilem plan 10 tygodniowy (bardzo powoli - wedlug moich skromnych obliczen powinien on trwac 2,5 miesiaca hm) choc zaczynalem od bodajze 3 tygodnia. Ostatnio malo biegalem (moze raz w tygodniu a w nastepnym "no to pobiegne ten tydzien jeszcze raz") niestety pogoda (nie cierpie deszczu argh) skutecznie zatrzymywala proces dokonczenia 9 tygodnia dzis uznalem, ze dosyc tego i mimo deszczu poszedlem pobiegac (ostatni bieg w poniedzialek), ale z innym systemem - rozgrzalem sie itd wlaczylem stoper w zegarku i pobieglem z zamiarem "biec tak dlugo, az nie padne z wysilku przez caly ten czas nie patrzac na zegarek" po jakims czasie zmeczenia, monotonii, rozmyslen uznalem ze juz wiecej nie dam rady i tylko przebiegne do domu i jaki czas bedzie taki bedzie - mimo ze wszystko mnie bolalo mialem watpliwosci czy udalo mi sie chociaz przebiec te 30 minut, mozecie sobie wyobrazic jakie bylo moje zdziwienie gdy po zatrzymaniu na zegarku byla liczba 51 minut na dodatek okazalo sie, ze przebieglem prawie 8 km (!!!) - niby nic specjalnego dla wiekszosci biegaczy jednak dla mnie jest to liczba oszalamiajaca i tu rodzi sie moje pytanie
Jakim prawem osoba taka jak ja, ktora myslala ze zdechnie po przebiegnieciu 14:1 x2 przebiegla 51 minut i 8 km, czy mysl, ze "powinienem byc zmeczony wkoncu to normalne" jest tak silna?
Tak na prawde nie wiem dlaczego napisalem ten post, nie wiem jakich odpowiedzi oczekuje ani nawet nie wiem po co dalem tyle zbednych informacji (Na kazdym kroku przekonuje sie, ze ludzie to idioci - a w tym ja sam)
PS czy dzial dobry tez niestety nie wiem
Powoli robilem plan 10 tygodniowy (bardzo powoli - wedlug moich skromnych obliczen powinien on trwac 2,5 miesiaca hm) choc zaczynalem od bodajze 3 tygodnia. Ostatnio malo biegalem (moze raz w tygodniu a w nastepnym "no to pobiegne ten tydzien jeszcze raz") niestety pogoda (nie cierpie deszczu argh) skutecznie zatrzymywala proces dokonczenia 9 tygodnia dzis uznalem, ze dosyc tego i mimo deszczu poszedlem pobiegac (ostatni bieg w poniedzialek), ale z innym systemem - rozgrzalem sie itd wlaczylem stoper w zegarku i pobieglem z zamiarem "biec tak dlugo, az nie padne z wysilku przez caly ten czas nie patrzac na zegarek" po jakims czasie zmeczenia, monotonii, rozmyslen uznalem ze juz wiecej nie dam rady i tylko przebiegne do domu i jaki czas bedzie taki bedzie - mimo ze wszystko mnie bolalo mialem watpliwosci czy udalo mi sie chociaz przebiec te 30 minut, mozecie sobie wyobrazic jakie bylo moje zdziwienie gdy po zatrzymaniu na zegarku byla liczba 51 minut na dodatek okazalo sie, ze przebieglem prawie 8 km (!!!) - niby nic specjalnego dla wiekszosci biegaczy jednak dla mnie jest to liczba oszalamiajaca i tu rodzi sie moje pytanie
Jakim prawem osoba taka jak ja, ktora myslala ze zdechnie po przebiegnieciu 14:1 x2 przebiegla 51 minut i 8 km, czy mysl, ze "powinienem byc zmeczony wkoncu to normalne" jest tak silna?
Tak na prawde nie wiem dlaczego napisalem ten post, nie wiem jakich odpowiedzi oczekuje ani nawet nie wiem po co dalem tyle zbednych informacji (Na kazdym kroku przekonuje sie, ze ludzie to idioci - a w tym ja sam)
PS czy dzial dobry tez niestety nie wiem