Jakieś pół roku temu Gazeta Wyborcza zaczęła drukować wspomnienia uczestników poprzednich Maratonów Warszawskich. Chyba pierwszym była relacja córki Tomasza Hopfera. O ile dobrze pamiętam (niestety muszę opierać się na mojej sklerotycznej pamięci, bo w archiwum GW nie mogę znaleźć tego tekstu) trenowała ona na trasie podobnej do twojej Biegajacykrzychu. Maraton ukończyła, ale czas jaki wówczas uzyskała był na granicy obecnych limitów czasowych w polskich maratonach.
Osobiście proponowałbym tobie zacząć się zastanawiać nad terminem startu w maratonie gdy będziesz w stanie:
1.Bez problemu w trakcie treningu przebiegać trzykrotność swojej obecnej trasy, czyli będziesz robił 3 pętle.
2.Przejść po płaskim terenie (ja preferuję las) dystans ok 42km, bez żadnych pikników. Tzn. jesz i pijesz idąc.
Co prawda będzie to marsz, ale pozwoli on tobie oswoić się z tym dystansem.I nie oszukujmy się, jeśli ktoś nie jest w stanie przejść swobodnie maratonu to nie ma szans go przebiec.
Co do ewentualnego już przyszłorocznego startu to proponowałbym Top Cross Torunia / Maraton Rekreacyjny (nie mylić z Maratonem Toruńskim). Trasa jest co prawda niezbyt łatwa, ale nie ma limitów czasowych, żadni sędziowie nie będą zdejmować cię z trasy aby zdążyć na niedzielny czy sobotni obiad do teściowej. Możesz go nawet w dużej części przejść. A gdy dojdziesz do wniosku, że masz dosyć, to niezależnie czy zejdziesz z trasy na 15 czy 35km, to i tak dostaniesz medal.
Tutaj info o tej imprezie:
http://www.maratonypolskie.pl/encyk/encyk_a.php?nrid=72