Pierwsze bieganie, o tym rozmowa.
: 26 sie 2010, 01:18
Witam!
Chciałabym się poradzić 'specjalistów' bo nie wiem co robić.
2 lata temu skończyłam intensywnie trenować pływanie (po 4 latach w klubie sportowym), wyniki były b. dobre, lecz strasznie mnie to męczyło, a poza tym zabierało mnóstwo czasu potrzebnego na naukę.
Straciłam formę, przybyło mi trochę kg i chciałam zacząć biegać. Oczywiście w klubie na treningach suchych też biegałam, ale bieganie na około boiska to przecież nie to samo.
Jakoś 2 lata temu w zimie, szusowałam sobie po stoku w Sieprawiu i z powodu niezapiętego buta skręciłam kostkę i wtedy zaczęły się b. poważne problemy z moimi wiązadłami. Zamiast trzymać nogę w szynie przez 3 tygodnie, ja ściągnęłam po niecałym tygodniu i wróciłam na basen - wiadomo, w wodzie się takiego bólu nie czuje, ale później gdy trenowałam siatkę, te wyskoki, zagrywki odżywiły moje mięśnie i przy okazji skontuzkowaną kostkę. Zaczęło się - skręcenie 1, skręcenie 2, 3, 4... a potem stwierdzono zwapnienie wiązadła. Rehabilitacja, lasery, krioterapia. Nic nie pomogło.
Jednak ja potrzebuję ruchu. Nie mogę zrezygnować ze sportu bo to moje życie. Jak nie pływanie, czy siatka to chociaż biegi. Tak tylko troszkę, rekreacyjnie, ze stabilizatorem nawet. Ciuuut.
I tu się zaczyna moja prośba dopiero. Jak biegać, żeby nie uszkodzić kostki?
Próbowałam na wiosnę tego roku, ale moja kondycha.. cóż. Szkoda gadać. Zadyszka po 500-set metrach..
POMOCYY!
Chciałabym się poradzić 'specjalistów' bo nie wiem co robić.
2 lata temu skończyłam intensywnie trenować pływanie (po 4 latach w klubie sportowym), wyniki były b. dobre, lecz strasznie mnie to męczyło, a poza tym zabierało mnóstwo czasu potrzebnego na naukę.
Straciłam formę, przybyło mi trochę kg i chciałam zacząć biegać. Oczywiście w klubie na treningach suchych też biegałam, ale bieganie na około boiska to przecież nie to samo.
Jakoś 2 lata temu w zimie, szusowałam sobie po stoku w Sieprawiu i z powodu niezapiętego buta skręciłam kostkę i wtedy zaczęły się b. poważne problemy z moimi wiązadłami. Zamiast trzymać nogę w szynie przez 3 tygodnie, ja ściągnęłam po niecałym tygodniu i wróciłam na basen - wiadomo, w wodzie się takiego bólu nie czuje, ale później gdy trenowałam siatkę, te wyskoki, zagrywki odżywiły moje mięśnie i przy okazji skontuzkowaną kostkę. Zaczęło się - skręcenie 1, skręcenie 2, 3, 4... a potem stwierdzono zwapnienie wiązadła. Rehabilitacja, lasery, krioterapia. Nic nie pomogło.
Jednak ja potrzebuję ruchu. Nie mogę zrezygnować ze sportu bo to moje życie. Jak nie pływanie, czy siatka to chociaż biegi. Tak tylko troszkę, rekreacyjnie, ze stabilizatorem nawet. Ciuuut.
I tu się zaczyna moja prośba dopiero. Jak biegać, żeby nie uszkodzić kostki?
Próbowałam na wiosnę tego roku, ale moja kondycha.. cóż. Szkoda gadać. Zadyszka po 500-set metrach..
POMOCYY!