Strona 1 z 1

Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 21 sie 2010, 09:53
autor: Vroo
Dzisiaj po raz pierwszy w życiu przebiegłem 30 minut. To efekt dwóch miesięcy regularnego biegania.

Z podziwem zawsze patrzyłem na ludzi, którzy biegają swobodnie godzinę i więcej. Nigdy nie byłem usportowiony. Nie grałem w piłkę, nie ruszałem się, łapałem szybko zadyszkę. Z WF w szkole pamiętam wypluwanie płuc, żeby przebiec 1km w ~3:45. No i oceny za uzyskany czas, które były totalnym idiotyzmem, bo przecież biegów na ocenę nie poprzedzał żaden trening, przygotowania, pani od WF mówiła że dziś biegamy, to biegaliśmy.

Teraz mam 31 lat, 178cm wzrostu i 91 na wadze.

7 lat temu, przy okazji kolejnego odchudzania (choć wówczas ważyłem 79kg...), spróbowałem pierwszy raz biegać - na podstawie planu 10-tygodniowego z bieganie.pl.

Pierwszy tydzień to powtórzone pięć razy: 2 minuty biegu i 4 minuty marszu. Co to dla mnie. Wyszedłem do lasu, zacząłem od razu ostro i … po 1,5 minuty wyplułem płuca nie będąc w stanie dalej biec. 4 minuty odpoczynku – i ponownie. Porażka! Dzień później raz jedyny mi się udało przebiec te dwie minuty, ale byłem bliski zejścia. Nie, bieganie nie dla mnie. Dałem sobie spokój i kupiłem kilka miesięcy później rower.

Rok temu odkryłem plan pana Skarżyńskiego zaczynający się od 1 minuty biegu i przerw 3 minutowych. No, 8x1 minutę dałem radę, choć uwierzcie - pod koniec każdej minuty padałem. Po 2 tygodniach... odezwały się dość mocno kolana (choć kupiłem wcześniej buty z amortyzacją) i biegać znów przestałem...

Teraz już wiem, co robiłem źle. Otóż nie umiałem biegać. Jedynym sposobem biegu jaki znałem był pełny gaz, w tempie na 4-5 min/km. Nic dziwnego, że od razu kończył mi się tlen i siły. Dopiero później przeczytałem, że przy takich początkach trzeba biegać o wiele wolniej, tak że wolniej się nie da. :-) Czyli słynne szuranie.

7 czerwca 2010, postanawiam spróbować jeszcze raz. Waga trochę niższa niż w ubiegłym roku (91 vs 96), znów boję się o kolana, ale zobaczymy. Siódma rano, zakładam buty, wychodzę z domu, gdy przekraczam linię lasu, zaczynam biec. Znów plan Skarżyńskiego. 8 powtórzeń, 8 minut, a ja zadowolony. Trzy dni później 10 powtórzeń, pięć dni później też 10, w kolejnym tygodniu 12.

Zapisuję wszystko w arkuszu Excela. No i po kolei: 7x2min, 5x3, 4x4, 3x5, 3x6, 3x7, 2x10, 20, 2x12, 25, 10+20 i dzisiaj... 30 minut ciągłego biegu!

Połowa lipca i stwierdzam coś jeszcze. Że po bieganiu, choć zmęczony, czuję się niesamowicie lekki, zadowolony, spełniony, niczym się nie przejmuję i głupio się uśmiecham. Znałem do tej pory jedną aktywność, po której tak się można czuć – zapewne domyślacie się jaką. Oczywiście internet pomaga – i dowiaduję się, że to tzw. euforia biegacza, od której ludzie się uzależniają. :-) Uzależniłem się i ja.

Bardzo mi pomógł zakupiony Forerunner 305 (choć wymawiałem sobie: nie biegasz jeszcze 30 minut a kasę na gadżety wydajesz...), pokazał (to było gdzieś przy 3x7), że i tak za szybko biegam i że puls rzędu 95% max HR to jednak trochę za dużo. :-) Więc nauczyłem się startować wolniej i kontrolować puls, żeby nie wychodził poza 170/min.

Te dzisiejsze 30 minut przebiegłemw tempie 7:10, przy pulsie, który jednak na końcu dobił do 180. Jeszcze widzę, jak wiele mi brakuje choćby do tego, żeby biegać ciągłe 10 km, albo wystartować w zawodach. Choć w październiku na moim osiedlu ma być "Maraton Stara Miłosna", a obok niego "minimaraton", czyli bieg na 7,195km - i jeśli będę do tego czasu regularnie biegał 7-10km, to sobie tam wystartuję. :-)

A dlaczego napisałem o tym posta?

1. Chcę podbudować wszystkich, którzy dopiero zaczynają i to z takiego poziomu jak ja. Zazdroszczę ludziom, którzy takie 30 minut mogli przeszurać od razu, ale każdy ma swoje cele i możliwości. Ścigamy się sami z sobą.

2. Jeśli wybrany plan nie działa, trzeba go zmienić. Nawet plany dla początkujących są bardzo różne i zakładają różny poziom wyjsciowy, jak też szybkość adaptacji do wysiłku. Skarżyński w wersji dla "kompletnych zer" zalecał zaczynanie od 20 minut samego marszu (co ominąłem, bo chodzę dość dużo). Z drugiej strony jeśli coś już dla nas nie jest wyzwaniem, to czemu nie przeskoczyć jakiegoś szczebelka planu?

3. Jeśli obawiamy się, że biegamy za szybko lub za bardzo się forsujemy - pulsometr czy GPS może pomóc. W końcu nawet jeśli nie będziemy biegać regularnie, to taki sprzęt da się sprzedać z niewielką stratą na allegro. A oglądanie i analiza swoich osiągnięć w Sport Tracks jest naprawdę motywująca.

4. Warto czytać! Zwierzenia podobnych jak my nas motywują, a artykuły wskazują na to co można robić lepiej. Trochę jako forma wdzięczności wobec pana Skarżyńskiego, nabyłem na jego stronie książkę "Bieg przez życie", ale tam faktycznie jest sporo podpowiedzi, no i program ćwiczeń rozciągających/siłowych na DVD.


Przy okazji dziękuję:
- wszystkim, którzy się tu dzielą swoimi zmaganiami. Łatwo jest napisać "przebiegłem 10km w 40 minut", trudniej opisać trudne początki, gdy sami nie jesteśmy pewni jak to się skończy...
- redakcji portalu - sekcja "Zacznij biegać" i lekcje "Wirtualnego trenera" bardzo mi pomagały w chwilach zwątpienia. :-)

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 18 wrz 2010, 18:56
autor: kajkah
Hej Vroo :)
Ja mam nadzieję, że już niedługo wyjdę z grupy "powoli zaczynam to lubić" i wejdę do "przynosi mi to przyjemność"
Jestem zielona, bo zaczęłam w tym tygodniu moje bieganie. Do tej pory należałam do "nienawidzę biegać", ale przez przypadek weszłam na bieganie.pl i poszłam na stadion "pobiegać". Myślałam, że uda mi się przebiec 10' :) ale się przeliczyłaaam i to bardzo :) przebieżka plus spacer to za dużo powiedziane jak na bieganie.. ale stwierdziłam, że musi być sposób i znalazłam jak nauczyć się biegać i plan treningów dla zielonych początkujących, więc postanowiłam, że zaczynam od marszobiegów 6x 1' biegu+4' marszu, taki 30' plan treningowy na 4 dni w tygodniu rozpisany gdzie co tydzień dodawane są minuty biegu a odejmowane marszu.. a cel to 30min ciągłego biegu co powinnam podobno osiągnąć za jakieś 1,5 miesiąca (już to widzę :)) w sumie to biegam bardzo powoli a maszeruję dość szybko ale tak żeby odpocząć.. ciężko, ciężko ale postanowiłam, że uda mi się przed 30tką przebiec 30min :) mam na to jeszcze pół roku ale wierzę, że szybciej mi się uda :)

a jak Tobie idzie dziś bieganie???

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 21 wrz 2010, 15:11
autor: Sahij
Gratuluje i trzymam za Was kciuki. Dacie rade :)

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 01 paź 2010, 13:46
autor: jabol997
Gratuluje ja tez zabieram sie za bieganie

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 01 paź 2010, 13:49
autor: F@E
Gratulejszyn oby zdrowo i na spokojnie te dychę i tak szafniesz więc się nie forsuj, samo przyjdzie, organizm upomni się o więcej sam ;)

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 01 paź 2010, 14:03
autor: mszary
Ja też, choć już wcześniej dosyć długo coś tam szurałem, po wejściu na bieganie.pl dużo zmieniłem w podejściu do biegania. Podpudowało mnie to forum.
Mam już porządne buty, do których wcześniej nie przywiązywałem wagi. "buty to buty, ot co".
Jeszcze tylko jakiś "ciuch porządny" bo biegam w zwyklych dresach bawełnianych, ale w sumie może to dobrze. Więcej schudnę a na tym mi zależy najbardziej. Nie stosuje tylko planów żadnych bo mnie to trochę męczy. Ot wychodzę z domu i biegnę przez polne drogi przed siebie na tyle na ile moge bieć mówiąc sam do siebie.

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 01 paź 2010, 17:12
autor: F@E
jak zaczniesz biegać więcej zmień tą bawełnę na termoaktywne bo w zimę będziesz chory bo to siąknie, i pamiętaj że przez pot nikt jeszcze nie schudł, znam takiego profesora który zawsze mówi najgorzej spocić redukcję, nie wiem co on ma na myśli ale prawdopodobnie chodzi o uwalnianie toksyn z organizmu zmagazynowanych w lipidach i wydalanie ich z potem przez skórę, jakie są tego następstwa nie wiem ale wydaje mi się to trochę przemalowane.

pozdro

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 06 paź 2010, 11:22
autor: Vroo
O, wątek się ładnie rozwinął. ;-)

Donoszę że dalej biegam, niestety 2 tygodnie przerwy na wakacje sprawiło, że miałem problemy z ponownym przebiegnięciem 30 minut bez przerwy, nie zraziło mnie to jednak, pozwalam sobie na małe przerwy po 0:30-2:00 i tym sposobem przebiegłem już raz 10km. Tempo na razie nadal truchtowe, powyżej 7minut, ale się kręci. :)

Za 3 tygodnie w mojej dzielnicy (Stara Miłosna) jest "minimaraton" - 7 km po okolicznych lasach, i zastanawiam się czy nie wystartować. Niestety byłym jednym z ostatnich, bo tak wolno mało kto biega, ale jako debiut pomysł jest całkiem niezły.

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 06 paź 2010, 12:04
autor: Bawareczka
Vroo pomysl jest naprawde niezly :) ja biegam w zawodach od roku + pojedyncze wczesniej i dobiegam w ostatniej grupce ale nie ostatnia, ale lubie to i startuje dalej.
Ja mialam troche latwiejszy poczatek, bo przed bieganiem bylo dosc ostre chodzenie z kijami, mimo to na poczatek 2 km to bylo duzo dla mnie.
Zycze powodzenia i wiele radosci z biegania

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 06 paź 2010, 14:16
autor: Lily
Gratuluję, zazdroszczę i mam nadzieję, że mi też kiedyś się uda :)

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 12 paź 2010, 19:16
autor: akrass
gratulacje :) oby udało się więcej!

Re: Pierwsze 30 minut - wreszcie. :-)

: 12 paź 2010, 21:23
autor: kamyczak
Gratuluję i życzę wytrwałości. Mnie także forum bardzo pomogło, zwłaszcza przez uświadomienie błędów, także dzięki wielkie za motywację i uratowanie moich kolan :ble: pozdrawiam