Strona 1 z 1

zacząłem biegać

: 16 sie 2010, 18:48
autor: Batyskaf
Hej Biegacze!

Truchtam sobie od jakichś 4 miesięcy. Postępy, jak dla mnie, ogromne. Ja, mały tłuścioszek, latam już na 5-7 km średnio 3 razy w tygodniu. W biegu Powstania Warszawskiego 5kę przebiegłem w mniej niż 30 minut. Ostatnio zagapiłem się i przeleciałem aż 9,5 km. A wydawało mi się, że 10 km to dopiero w przyszłym roku. Natomiast ostatnie bieganie bardzo mnie zaskoczyło. Do tej pory latałem raczej szybciej niż wolniej - lubiłem te trzęsące się dłonie i mokrą koszulkę. NIGDY nie miałem żadnej kontuzji i zakwasów. BMI = 27. Oczywiście zaczytuję się tu na forum od dawna. Może przez te powolne rozgrzewki, rozciągania i zdrowy rozsądek (nic na siłę) udało mi się zrobić fajne postępy bez zbędnego cierpienia. Kupiłem pulsometr. Od kiedy z nim latam staram się utrzymywać 70-80 % hr max. No i ostatnio zaskoczenie. Pobiegłem 5 km z hr 70%. Tempo wolniejsze niż zazwyczaj, ale na koniec biegu bardzo czułem mięśnie całych nóg (wcześniej wydawało mi się, że gdy biegnę wolno to pracują mi tylko łydki), byłem kompletnie spocony i .... miałem bardzo uspokojony oddech. Zero sapania. Czy to możliwe, że organizm tak szybko adaptuje się do tego obciążenia, które mu zapodaję?

Nie znam się na tym i nie rozumiem dlaczego wcześniej potrzebowałem dużo więcej tlenu (sapanie, zadyszki itp.) by przebiec mniejszą odległość. Czy regularne treningi czynią, że mięśnie potrzebują mniej tlenu czy sprawiają, że płuca są bardziej wydajne i nie muszą tak często i zachłannie zasysać powietrze. Albo serce - no przecież teraz leciałem z tak "niskim" tętnem - to co?, nie trzeba tyle tej krwi tam pompować by obsłużyć tę biegającą machinę? Bardzo mnie to ciekawi i fascynuje, bo nie spodziewałem się tego. Ja pracuję od 8 lat przy kompie i siedzę na dupie sporą część dnia. A tu takie "zwykłe" bieganie zmienia mnie na wskroś... :)

No i jeszcze jedna rzecz. Przeprowadziłem się do Warszawy. Do śródmieścia. Gdzie tu biegać? W ogrodzie saskim lipa - nie mój klimat - nie. Wzdłuż Wisły mogłoby być fajnie gdyby nie beton. Póki co jeżdżę do parku Kampinowskiego - tam lata mi się najlepiej. Ale może są jakieś miejsca, gdzie mogę dojechać rowerem, przypiąć go i spokojnie biegać bez stresu, że jak skończę to wrócę do domu piechotą?

W którąś z sobót przyjechałem też do lasku bielańskiego na sławny bielański bieg sobotni, ale nikogo nie było... :)

Pozdrawiam,
B

Re: zacząłem biegać

: 06 sty 2011, 18:01
autor: Damian1997
Podejdź do biegania ostrożnie ponieważ, łatwo się nabawić kontuzji.
___________________________________
Bieganie to sport na całe życie

Re: zacząłem biegać

: 07 sty 2011, 10:56
autor: niuniek
Zdecydowanie jakikolwiek wysiłek zwiększa wytrzymałość i wydajność organizmu:P nie dziw się swoim osiągnięciom, to normalne że z czasem będziesz coraz lepszy:) nie zniechęcaj się i będzie dobrze :usmiech:

Re: zacząłem biegać

: 07 sty 2011, 12:06
autor: ssokolow
Hej,

Jeśli pytasz o to co się "adatptuje" w organizmie a co szkoli... tak, że ćwicząc regularnie możemy zrobić coraz więcej
z tym samym wysiłkiem, lub to samo - mniej się męcząc...

to odpowiedź była by bardzo długa ;-)

Dla biegacza amatora - wystarczy tyle ile można przeczytać w takich książkach jak "biegiem przez życie" Jurka Skarżyńskiego, albo w "bieganie metodą danielsa" jeśli wolisz coś z amerykańskiej myśli treningowej która ostatnimi czasy jest hiper popularna na tym forum ;-)

Ogólnie to jest tak że:
- kształtujesz ekonomikę biegu (mniej potrzebnej energii, ten sam ruch)
- twoje serce pracyje wydajniej (jedno uderzenie = więcej krwi) - serce "rośnie" - stąd np. po kilku latach treningów syndrom "serca sportowca" (czyli u normalnego lekarza już ci nie powiedzą że jesteś normalny) bo np. serce "spoczynkowo" będzie walić 40x na minutę... - a lekarz pomyśli że nie żyjesz...
- Lepsza absorbcja tlenu z płuc, zwiększenie ilości czerwonych krwinek i tym samym lepszy transport tlenu do komórek...
chociaż tutaj wszyscy mówią że raczej da się to trenować tylko do któregoś tam roku życia... i że potem jesteś ograniczony swoim Vo2Max - czyli maksymalną ilością tlenu jaką jesteś przetworzyć w czasie,

do tego dochodzi cała masa czynników związanych z wytrzymałością, czyli np. wykorzystaniem tłuszczy w pozyskiwaniu energii i oszczędzaniu glikogenu zgromadzonego w wątrobie... - przesuwanie "progów" przemian energetycznych
(w szczególności zwiększanie prędkości przy której ciągle korzystasz głównie z przemian tlenowych)
to z kolei możliwe jest np. przez rozbudowywanie włókien mięśniowych "wolno-kurczliwych" w nogach - bo zurzywają mniej energii od tych szybko kurczliwych.. itd...

Ogólnie przez pierwsze 6 miesięcy biegania postęp jest szalenie szybki... i praktycznie każdy trening to kroczek w poprawie wydolności organizmu...
a potem w końcu trzeba sięgnąć po jakąś książkę i usystematyzować troszkę "latanie" by miało to ręce i nogi.

PS. - Pamiętaj o rozciąganiu po treningu.... bo lepiej zacząć się rozciągać kiedy wszystko jest ok, niż dopiero po pierwszej kontuzji ;-)

pps. ja się nie znam ;-) ale książki przeczytałem i polecam.

Re: zacząłem biegać

: 07 sty 2011, 12:21
autor: zoltar7
Batyskaf kup sobie książkę J. Skarżyńskiego "Biegiem przez życie" i tam powinieneś znaleźć odpowiedź na nurtujące cię pytania. Szczerze mówiąc można by tą książkę napisać lepiej :bum: ale tak czy inaczej jest to dla początkującego biegacza kompendium wiedzy na temat biegania.

Re: zacząłem biegać

: 08 sty 2011, 13:22
autor: szeryf539
Witam!
Po dłuższej przerwie od biegania dzisiaj skusiłem się na bieg.
Co prawda dzisiejsze warunki do biegania były masakryczne(jedno wielkie lodowisko na leśnej ścieżce) to trening zaliczyłem i teraz siedzę przy kawce i jestem dumny że wróciłem do biegania:)
Zachęcam do noworocznego biegania bo sezon tuz tuż:)
POZDRAWIAM

Re: zacząłem biegać

: 08 sty 2011, 14:10
autor: Batyskaf
Minęło już jakieś pół roku od pierwszego posta i trochę się pozmieniało. Biegało mi się coraz lepiej, kupiłem też książkę o bieganiu. Wszystko było fajnie.

Nagle zaczęły boleć łydki. Na początku pomyślałem, że się może trochę przetrenowałem. Zacząłem biegać trochę rzadziej. Czasem biegałem szybciej by uruchamiać inne mięśnie nóg. Było powoli coraz gorzej, a najbardziej zaskakujące było to, że ból zwiększał się wraz z upływem czasu od ostatniego treningu. Przestałem biegać zupełnie. Ból już był tak duży, że zacząłem kuśtykać podczas normalnego chodzenia. Ale jednocześnie nasilenie bólu się zmieniało. Przyzwyczaiłem się. Jednak ból nie odpuścił. Nie mogłem już nawet podbiec do autobusu. Gdy któregoś wieczora wracałem do mieszkania niemalże podskakując na jednej nodze moja cierpliwość się skończyła. To był "atak zimy" i do ortopedy były ogromne kolejki. Podszedłem do rodzinnego, a ten od razu zdiagnozował ... żylaki! Dostałem sporo tabletek, zalecenia do częstego trzymania nóg "w górze" i do używania uciskowych podkolanówek.

Jest odrobinę lepiej, już nie kuleję. Od tego czasu dwa razy przebiegłem 5 km. Co prawda kupiłem podkolanówki za 50 zł a nie za 200 zł, ale dało się biec. Jednak następny dzień jest koszmarem. Wkurza mnie ta sytuacja. Nie przyjmuję do wiadomości, że taki stan nie minie, ale lekarz unika odpowiedzi na moje pytanie: "kiedy to przejdzie?".

Pzdr

Re: zacząłem biegać

: 08 sty 2011, 15:20
autor: zoltar7
Jak nic to entezopatia... :spoczko:

A tak serio to nie mam pojęcia, ale radzę idź do specjalisty. Kup sobie styczniowo-lutowy numer magazynu "Bieganie" jest tam oprócz innych ciekawych artykułów również taki: "Przychodzi biegacz do lekarza". Polecam.