Strona 1 z 1

Najdłuższa podróż...

: 03 maja 2010, 19:52
autor: lightstalker
...zaczyna się od jednego kroku.

Witam wszystkich, nowy tu jestem, więc zacznę od powiedzenia - cześć. :)

Trochę o mnie, mam 19 lat, studiuję. Z bieganiem dotąd nie miałem nic wspólnego. Zresztą jak i z jakąkolwiek aktywnością fizyczną od dobrego roku... Nie mam nadwagi, moje BMI wynosi 20.99, szczupły ze mnie gość. Ale od jakiegoś czasu stwierdzam że serce i płuca miewały lepsze dni. :/ Zbyt łatwo dostaję zadyszki, kondycja u mnie właściwie nie istnieje. Więc postanowiłem to zmienić.

Wczoraj wieczorem natknąłem się na tą stronę i forum. Przeczytałem "Najtrudniejszy pierwszy krok, czyli Twój pierwszy biegowy trening" i właśnie wróciłem ze swojego pierwszego biegu. :) Wszystko robiłem zgodnie z instrukcją a własnym tempem truchtałem nieco ponad 4 min. :) Wiem że to pewnie nic specjalnego, ale biorąc pod uwagę że mój tryb życia można nazwać siedzącym ^2 to chyba źle nie jest. Ewentualną ocenę pozostawię wam.


W każdym razie, chciałem się zapytać czy po osiągnięciu tych 20min własnym tempem, warto jest się przesiadać na 6 tygodniowy plan Pumy? (bo myślałem między 6 tyg, a obecnym planem wirtualnego trenera na początek)

Przeglądając to forum, i różne teksty rozsypane po internecie, widzę różne stanowiska odnośnie tego ile powinienem przerwy robić między biegami. :/ Jak myślicie, jutro zrobić przerwę czy iść na kolejny trening?

Anyway, jeżeli za tydzień, dwa nie zniechęcę się (a mam nadzieję że nie :)) to dopytam się o jakieś buty na początek swojej przygody. :) Życzcie mi powodzenia, dziękuję za przeczytanie mojego pierwszego postu i pozdrawiam. :)

Re: Najdłuższa podróż...

: 03 maja 2010, 20:10
autor: td0
Powodzenia.
Jak się czujesz po tych 4 min biegania?
Przerwy na regenerację są równie ważne co samo bieganie.

Re: Najdłuższa podróż...

: 04 maja 2010, 11:30
autor: lightstalker
Wczoraj, nieźle. Po treningu byłem czerwony na gębie, ale po szybkim prysznicu czułem się naprawdę rześko do końca dnia. Dzisiaj, czuję nieco nogi, ot tyle.

Re: Najdłuższa podróż...

: 04 maja 2010, 11:56
autor: nimrek3
lightstalker pisze:Dzisiaj, czuję nieco nogi, ot tyle.
Normalne po pierwszym treningu. A co do zniechęcenia ,wydaje mi się że nie wystąpi.

Życzę powodzenia! :oczko:

Re: Najdłuższa podróż...

: 07 maja 2010, 17:07
autor: Bru
czesc, zaden ze mnie specjalista, ale mysle, ze na poczatek co drugi dzien wystarczy ;) a w dniach, w ktorych nie biegasz wybierz sie np. na basen, zrob serie cwiczen, poskacz na skakance albo porwij swą lubą na rower. Urozmaicaj te dni, w ktorych nie biegasz, odpoczywaj w ruchu :) Nie 'zatruchtasz' sie na cacy i nie bedziesz ziewac z nudow. Tylko rob wszystko pomalu, stopniowo, a swoj zapal dawkuj rozsadnie, by sie zbyt szbko nie zniechecic. Ustal sobie realne cele, pozniej przyjdzie czas na konkretny plan treningowy. A poki co przyzwyczajaj organizm i swoje otoczenie do aktywnosci fizycznej. Trudniej bedzie zrezygnowac ;)
Sciskam kciuki i czekam na dalsze postepy. Pozdrawiam

Re: Najdłuższa podróż...

: 11 maja 2010, 22:37
autor: lightstalker
Dziękuję za odpowiedzi. :) Dziś był mój czwarty trening, udało mi się wybiegać 16min i 47s. Tydzień temu było to tylko nieco ponad 4 min, więc są postępy, i szczerze się dziwię jak szybko przychodzą. :) Mam nadzieję że w następny poniedziałek osiągnę swój pierwszy kamień milowy - 30min nieprzerwanego biegu. A jak to się uda, to udaję się do sklepu po buty. (biegiem oczywiście ;) )

Jednak jedno pytanie mi tak chodzi po głowie. Jak napisałem na początku tematu, zacząłem biegać coby poprawić swoją kondycję. Jak pisałem, pikawa i płuca miewały lepsze dni. No i właśnie, tu taka myśl mi chodzi po głowie - niby 16min już biegam, ale wchodząc po schodach nadal dostaję zadyszki. (Oczywiście nie zawsze, również ani częściej ani rzadziej niż wcześniej) Więc siła w nogach rośnie, ale kondycja (czy wydolność, nie wiem jak to nazwać)... jakby stoi w miejscu. Czy może najzwyczajniej zbyt krótko ćwiczę żeby spodziewać się widocznych rezultatów? A może coś przeoczam? Byłbym wdzięczny za pomoc.

@Bru - biegam co drugi dzień, choć przyznam że ciągnie mnie do częstszego trenowania. :) Nie jest to żaden przerost ego, woda sodowa do głowy mi nie uderzyła, po prostu najzwyczajniej spodobał mi się ten sport. :) A odnośnie innych ćwiczeń... myślę że kolejny raz spróbuję szczęścia z 6 Weidera. ;)

Re: Najdłuższa podróż...

: 12 maja 2010, 06:31
autor: nimrek3
lightstalker pisze:A jak to się uda, to udaję się do sklepu po buty. (biegiem oczywiście ;) )
Po co biegiem, wystarczy spacerek. Wybiegasz się jeszcze w butach po sklepie. :bum: