Jak wybrać właściwe tempo?

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
00jan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 826
Rejestracja: 26 sie 2009, 00:18
Życiówka na 10k: 40:14
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Zima była wyczesana.
Może w kategorii m50 jest to kwestia regeneracji?
New Balance but biegowy
hipopotam
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 30 kwie 2010, 10:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja po przeczytaniu tego poradnika jestem nieco sceptycznie do niego nastawiony. Moim zdaniem zostawia on zbyt duzo swobody dla poczatkujacego biegacza. Bardzo latwo w nim jest o przecenienie swoich mozliwosci. "Trener" mowi, zeby biec tyle, ile sie ma sily. Wiadomo przeciez, ze na poczatku kazdy chce jak najwiecej, wobec czego moze to prowadzic do takiej sytuacji, ze ktos za pierwszym razem przekroczy swoje mozliwosci, co sprawi, ze kolejne dni bedzie musial to odchorowac, co w efekcie zniecheci go do dalszego biegania.
Ja jestem zwolennikiem planu szesciotygodniowego (od ktorego zreszta sam zaczynalem), w ktorym bardzo dokladnie jest napisane kiedy co trzeba robic. Taka rozpiska sprawia, ze ciezko przekroczyc swoje mozliwosci od razu za pierwszym razem. I dzieki temu, ze nie jest sie przemeczonym po jednym treningu, z checia idzie sie na kolejny.
Co mi sie jeszcze w tym Wirtualnym Trenerze nie podoba, jest stwierdzenie, ze jezeli ma sie sile, to mozna biegac nawet codziennie. Wczesniej wielokrotnie na tym forum oraz stronie bieganie.pl czytalem, ze, zwlaszcza na poczatku, nie ma co szarzowac i koniecznym(!) jest robienie dnia przerwy. Co prawda nie jestem regularnym czytelnikiem strony i forum, wiec moze jakies nowe badania naukowe pokazuja, ze jednak nalezy biegac codziennie? Chetnie bym przeczytal komentarz do tej kwestii.
00jan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 826
Rejestracja: 26 sie 2009, 00:18
Życiówka na 10k: 40:14
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

hipopotam pisze:Ja po przeczytaniu tego poradnika jestem nieco sceptycznie do niego nastawiony. Moim zdaniem zostawia on zbyt duzo swobody dla poczatkujacego biegacza. Bardzo latwo w nim jest o przecenienie swoich mozliwosci. "Trener" mowi, zeby biec tyle, ile sie ma sily. Wiadomo przeciez, ze na poczatku kazdy chce jak najwiecej, wobec czego moze to prowadzic do takiej sytuacji, ze ktos za pierwszym razem przekroczy swoje mozliwosci, co sprawi, ze kolejne dni bedzie musial to odchorowac, co w efekcie zniecheci go do dalszego biegania.
Ja jestem zwolennikiem planu szesciotygodniowego (od ktorego zreszta sam zaczynalem), w ktorym bardzo dokladnie jest napisane kiedy co trzeba robic. Taka rozpiska sprawia, ze ciezko przekroczyc swoje mozliwosci od razu za pierwszym razem. I dzieki temu, ze nie jest sie przemeczonym po jednym treningu, z checia idzie sie na kolejny.
Co mi sie jeszcze w tym Wirtualnym Trenerze nie podoba, jest stwierdzenie, ze jezeli ma sie sile, to mozna biegac nawet codziennie. Wczesniej wielokrotnie na tym forum oraz stronie bieganie.pl czytalem, ze, zwlaszcza na poczatku, nie ma co szarzowac i koniecznym(!) jest robienie dnia przerwy. Co prawda nie jestem regularnym czytelnikiem strony i forum, wiec moze jakies nowe badania naukowe pokazuja, ze jednak nalezy biegac codziennie? Chetnie bym przeczytal komentarz do tej kwestii.
Mówisz, że początkujący idzie na maxa. Zakładając, że ma 0 kondycji to po kilkuset metrach max "szarżowania" wysiądzie. Sam tak robiłem i wyszedł z tego taki truchtobieg, a czasami marsz. Dzięki temu nauczyłem się słuchać organizm. Możliwe, że dla niektórych 6 tygodniowy będzie lepszy ale myśle, że ten plan daje wybór między 6 tygodniowym a słuchaniem swojego organizmu.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

hipopotam

W mojej wieloletniej :) (jednak) karierze osoby zaangażowanej w promowanie biegania spotykałem się bardzo, bardzo często z osobami które miały następujący problem.

Nie miały nadwagi, żadnych chorób, żadnych zdrowotnych problemów - a jednak ilekroć wychodziły na pierwszy bieg to on się zaraz kończył. I te osoby mówiły, że nie nadają się do biegania bo się za szybko męczą.
Zdałem sobie jednak sprawę z tego, że jeśli powiem im, że mają biec obok mnie, tempem które ja narzucę (co było rzeczywiście blisko szurania) od razu były w stanie wykonać ciągły bieg w okolicach 5-7 minut.
Drugi bieg to już było 10 minut, trzeci 15. Tempo postępu w szuraniu jest niesamowite. Wielu z nas nie docenia swoich możliwości i chce realizować Plany które trwają ileś tygodni. To jest bezpieczne przez internet ale nie konieczne.
Każdy musi spróbować wyczuć na co go stać. Sam jestem zwolennikiem Planu 6 tygodniowego bo....jestem jego autorem :)
Na bieganie.pl nie chciałbym stwarzać wrażenia, że jedyny sposób rozpoczęcia biegania to realizacja iluś tygodniowego planu, nie każdy tego wymaga, wiele osób (podałem ich przykłady) może szybciej.

Co do częstości - to też jest sprawa indywidualna. Są osoby, które po dwóch minutach szurania czują, że to im dało w kość i muszą odpocząć. Ale jest olbrzymia rzesza ludzi którzy po 10 minutach szurania długo odpoczywać nie muszą.
Czasami trzeba uwierzyć, że ludzie są w stanie się autohamować, nie możemy przewidzieć wszystkich konsekwencji.

Mam kolegę, z mojej byłe pracy który nagle się wciągnął w bieganie i mówił o swoim bieganiu z taką euforią, że głupio mi było mu mówić, żeby nie biegał codziennie kiedy widziałem że gość jest zdrowy, mocny i te kilkanaście minut ruchu co dzień zrobi mu dobrze. Takich ludzi jest wiele.

Sam wiem jak zaczynałem. Zaczynałem od biegania codziennie, w butach nie do biegania, każdy bieg to był wyścig.
Z tego co robiłem na sobie wiem czego się nie powinno robić.
Wiem też jak zaczynali inni, i to z moją pomocą, mam olbrzymią bazę porównawczą. :) Od 2002 do 2007 roku byłem zaangażowany w pierwszą grupę biegową która zajmowała się właśnie promowaniem biegania u początkujących, SBBP. (na tej stronie doszło do jej powstania). Przez 5 lat cotygodniowego spotykania się z ludźmi na bardzo różnym poziomie, wiele się nauczyłem, wiele osób w bieganie wciągnąłem i o kalectwie nie słyszałem.
Najciekawsze były historie zupełnie nowych początkujących biegaczy którzy często nie byli w stanie przetruchtać właśnie tych symbolicznych kilku minut.
Oczywiście tam stałem obok nich a tutaj Wirtualny Trener radzi coś przez NET. Ale wiem na co wirtualny trener pozwolić sobie może bo wiem więcej z moich obserwacji. Ja z tymi ludźmi zawsze biegłem z tyłu, ja ich motywowałem, ja odpowiadałem za to żeby się nie zgubili, ja opowiadałem im jakieś głupoty które powodowały, że zapominali o zmęczeniu i nagle okazywało się, że przebiegli tyle że nigdy przedtym by nie przypuszczali że ich na to stać.

Tego nie nauczysz się w żadnej szkole. Trener LA ma doczynienia z zawodnikami, mocnymi, zdrowymi ludźmi, czasem jeszcze dziećmi. Ja, my - mieliśmy doświadczenia z ludźmi którzy przez 20 lat siedzieli za biurkiem i w końcu postanowili zacząć biegać. Każdy jest inny, każdy ma za sobą inną historię, ale jeśli piszemy, że można codziennie szurać po kilka minut i w dodatku że postęp przychodzi bardzo szybko - to to jest poparte latami doświadczeń.

Jeśli czasami odradzam komuś bieganie co dzień - to jeśli czuję że jest jakieś dodatkowe ryzyko.

Bieganie jest proste i dla każdego.

Howgh - sorry, za tak długi wykład. :)
Awatar użytkownika
asik_zoo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 209
Rejestracja: 13 sie 2009, 23:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki

Nieprzeczytany post

Namawiam moja mamę do biegania i muszę przyznać, że ten tekst jest bardzo przydatny. Chociaż mamie kazałam do tej pory na przemian maszerować i truchtać po 400 m na stadionie. Teraz może coś zmienię.

Uważam, że rzeczywiście nie każdy się nadaje do biegania. Nie chodzi mi o predyspozycje fizyczne, tylko o to, że jeden to polubi, a drugi nie. Tak samo jest z każdym innym sportem.
Awatar użytkownika
Paunow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 262
Rejestracja: 27 cze 2003, 13:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław/Kraków

Nieprzeczytany post

Przeraża mnie to, że w wątku o początku biegania wypowiadają się sami doświadczeni. Wy już albo wcale nie pamiętacie jak to jest zaczynać, jak to jest szukać w necie odpowiedzi na nurtujące pytania... albo po prostu nie znacie realiów przeciętnej osoby, najczęściej Grubasa który usłyszał, że dzięki bieganiu schudnie. Pomijam tu już fakt, że wiele osób zaczyna nie mając żadnej nadwagi, a ich celem jest ogólna poprawa samopoczucia :) A ja pamiętam, dalej wiem.. Biegam w miarę regularnie od lipca zeszłego roku, z przerwami na kontuzje.. Nie znam prawidłowej techniki biegu, wypowiedzi na temat stawania na śródstopiu, palcach czy pięcie mnie przerastają, bo.. ja biegam tak jak potrafię, a może tylko szuram.. Nie ważne.. Wszystko zawsze mówiło, że biegać nie będę... nadwaga, a raczej otyłość, chondromalacja III stopnia w prawym kolanie, uszkodzona łąkotka, opuchlizna po każdym wysiłku, itd.
Ale do rzeczy.. artykuł mi się strasznie spodobał. Żałuję, że podobnego nie było w lipcu 2009. Ja zaczęłam od planu dla Grubasów i udało się. Nie wyobrażam sobie teraz swojego codziennego życia bez biegania. Wirtualny Trener to całkiem niezły pomysł. Ja swojego takiego mam we własnej głowie, który często mi mówi, żebym szurała i szurała, a kiedyś zamieni się to w coś większego i lepszego :) Także dla autora wielki szacun :)
Poza tym... sama byłam kilka razy na Nordic Walkingu, próbuję różnych sportów i ani trochę nie uważam strony bieganie.pl za jakiś afront w stosunku do innych dyscyplin. Cieszę się, że mogę tu znaleźć wiele pożytecznych informacji :)
W górach jest wszystko co kocham...
brat
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 04 sie 2009, 21:50

Nieprzeczytany post

Witam. Biegam od 1,5 roku. Moje początki wyglądały podobnie, na pierwszym treningu szczytem możliwości było przebiec 1 kilometr. Trening trwał 1 godzinę, większość marszem. Potem było coraz lepiej, miałem wielką motywację bo i postępy były. Kilka razy się przetrenowałem i musiałem robić kilkudniowe pauzy. Pierwsze 10 km to była radość i duma, że dałem radę. Teraz biegam bez żadnego planu treningowego, tylko dla przyjemności 40-50 km tygodniowo w 4 treningach.
Pozdrawiam początkujących i życzę wytrwałości. :oczko:
Awatar użytkownika
Magaa
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 05 sty 2010, 22:18
Lokalizacja: Poznań/Swarzędz/Warszawa

Nieprzeczytany post

Ja zaczynałam od 1,5 km i po przebiegnięciu takiej trasy byłam bardzo z siebie dumna :hej: Pewnie dlatego że nie planowałam od razu maratonu.
Pamiętam jeszcze myślenie początkującego biegacza wiem, że dużym problemem jest bieganie w swojej okolicy. Bo co powiedzą sąsiedzi? Kiedy biegasz szybko i każdy wie, że masz zawody za sobą to Cię podziwiają i chcą naśladować, ale jeśli szurasz jak bohaterka artykułu, to się podśmiewają (choć pewnie w rzeczywistości zazdroszczą odwagi)aż nie dojdziesz do formy... :ojoj:
Więc problem tkwi w głowie a nie w nogach…A rozwiązania są dwa: nie przejmować się albo biegać poza swoją okolicą.
Osobiście polecam ten pierwszy bo prędzej czy później i tak się wszyscy dowiedzą a forma cały czas rośnie. :hahaha: :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

Zgadzam się w zupełności :) Ja biegam przeważnie w swojej okolicy i na początku czułam się nieswojo, ale teraz mam to w głębokim poważaniu :hejhej: Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś się uśmiechnie na mój widok to a) sam uprawia sport i "wie jak jest" , b) lekko się nabija. Ale przypadkiem b) w ogóle nie mam zamiaru się przejmować, nawet mi go lekko szkoda :hej:
olekpp
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 15 sty 2010, 21:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Płock

Nieprzeczytany post

Przyznam szczerze, że tekst nawet mi sie spodobał. Spodobał od strony braku narzucania czegokolwiek prócz zdrowego rozsadku. Może jest mi łatwiej zrozumieć ten zdrowy rozsadek ze wzgłedu na sportową przeszłość (sprzed kilkunastu lat). Ja zaczynałem bez planu, na samym zdrowym rozsadku. Nie było to dawno (listopad 2009) i doprowadziło do niesamowitych ( moim zdaniem ) wyników. Z poziomu przebiegnięcia max 1 okrazenia na biezni doszedłem do spokojnych 10 km.
Pozwole sobie skomentowac wypowiedz jednego z przedmowców - odnoszacego sie do zalet chodu w wieku bardziej zaawansowanym:
Kilka lat temu mój ojciec w wieku lat 60 przeszedl na emeryture, po kilkudziesieciu latach siedzenia za biurkiem. Z nudów, badz innych nei znanych mi powodow stwierdzil, ze zacznie sie ruszac - a dokładniej biegac. Pewnie dla Szanownego Przedmowcy bedzie to szokiem ale po 4 latach kontuzji nie odniosl - nie stosowal planow a jedyna metoda treningowa byl i jest zdrowy rozsadek. Efekt to wybiegania do godziny 3 razy w tygodniu .... nei wnikam w tempo bo to chyba nie ma znaczenia, jednak jest to napewno bieg a nie chod. Da sie?
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Fajnie, że są również takie głosy (bo rzeczywiście koledzy z początku dyskusji mogli wprowadzać wrażenie, że bez całego systemu w postaci: rozciąganie, ćwiczenia uzupełniające, plan treningowy, trener itp itd o bieganiu nie powinno się nawet myśleć bo można zrobić sobie krzywdę.).
olekpp
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 15 sty 2010, 21:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Płock

Nieprzeczytany post

Wiesz ja chyba nawet ich rozumiem. Co innego jest bieganie z jakims ( nawet hipotetycznym) celem. Moze to nie jest zgodne ze "sztuka" ale chyba mozna biegac dla samej radochy bycia zmeczonym ?
Awatar użytkownika
asik_zoo
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 209
Rejestracja: 13 sie 2009, 23:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki

Nieprzeczytany post

olekpp pisze:(...) Moze to nie jest zgodne ze "sztuka" ale chyba mozna biegac dla samej radochy bycia zmeczonym ?
Takie bieganie jest najbardziej przyjemne. Jednak po jakimś czasie człowiek chce więcej i szybciej, i znowu szybciej i więcej, i tak ciągle. :jatylko:
olekpp
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 15 sty 2010, 21:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Płock

Nieprzeczytany post

Pewnie masz racje wynikajaca z wiekszego, w tym sporcie, doswiadczenia. Jezeli w mojej glowie zrodzi sie kiedys pomysl na cos konkretniejszego to pewnie wieksza wage zaczne przywiazywac do roznych planow, przeciez nie musze wynajdowac kola od nowa zwlaszcza, ze tych kol jest tak wiele, ze pewnie znajde takie z odpowiednia dla mnie iloscia kantow :) Wiesz procz tego bieganie moze wspomagac inne zupelnie amatorskie uprawianie inych aktywnosci
ocobiegatu
Wyga
Wyga
Posty: 120
Rejestracja: 28 kwie 2010, 22:15
Życiówka na 10k: 46.40
Życiówka w maratonie: 4.14

Nieprzeczytany post

olekpp - to się zgadza - zwykły prosty chód - np. 5km w 30 minut i tak zawsze będzie przegrywał z bieganiem bo jest czymś niewłaściwym , złym i tylko drogą do kultowego biegania...
Takie jest podejście w Polsce do chodu...
przynoszącego 7 razy więcej kontuzji......
a wyjątki to wyjątki...
Nikt nie umie chodzić (ja tez nie umiałem ) póki nie spróbuje technik chodu - racewalking
ODPOWIEDZ