Strona 1 z 6
Cześć... dzisiaj pobiegnę.
: 27 gru 2009, 11:19
autor: kolo
Witam.
Przeleżałem cały wczorajszy dzień w łóżku. Niestety metodą medytacji nie udało mi się uszczuplić mojej tkanki tłuszczowej nawet o 1um. Cholesterol raczej też nie zmalał. Grubasek jestem (176 cm / 91 kg)
Od trzech lat jeżdżę na rowerze(4-5/tydzień). Min 20 km z takim tempem aby puls był w granicach 120. Niestety tylko w sezonie wiosenno letnim... hm... bardziej letnim. Rower zawsze lubiłem. Za to od podstawówki nienawidziłem biegania. Zawsze mnie dobijało, to jak po biegu na 1 km wywijałem swoje płuca na lewą stronę, a i tak ledwo co mieściłem się w czasie. Między innymi dla tego Was podziwiam...
Nigdy nie mogłem się zdecydować na bieganie. Zawsze sobie mówiłem "biegam od jutra", a gdy przyszło jutro, to cieszyłem się, że to dopiero "od jutra".
Dzisiaj pobiegnę. Ot, tak jak Forest

Wyjdę z domu i pobiegnę w prawo od drzwi. Pokażę się tutaj wieczorem... po biegu...
: 27 gru 2009, 13:16
autor: Dzidka
Na wstępie: uważam, że rower nic nie daje (tzn. nie daje efektów odchudzania), no chyba, że jeździ się intensywnie i szybko. Nie raz biegnąc widzę facetów jadących rowerami i..... ich zwisające brzuchy.
Kolo trzymam za Ciebie kciuki, obyś dołączył do grona fajnych ludzi, jakimi są biegacze.
Ja po moim pierwszym treningu też znienawidziłam bieganie, o mało nie wyplułam płuc i brzucha.
No i tak .... biegam już od prawie 12 lat.
: 27 gru 2009, 14:46
autor: ejchost
Powodzenia

Zyczę wytrwałości...sam zaczynałem w tym roku. Pierwsze 4 tygodnie marszobiegów były najgorsze. Najważniejsze by nie zacząć biec na skróty bo w bieganiu się tak nie da

: 27 gru 2009, 17:39
autor: kolo
Dzięki za wsparcie !
No i jestem "po". Przed wyjściem przeczytałem kilka art. z Waszej strony. Między innymi plan 6 tygodniowy. Planu się nie trzymałem ale dzięki niemu wiedziałem jak postępować. No i pierwszy bieg był próbą co moje ciało w tym temacie potrafi.
Tak jak pisałem, wyszedłem z domu i pobiegłem w prawo

W sumie to obrałem bezpieczny kierunek, bo w kierunku szpitala...jakby co..
Pierwsze minuty były koszmarem. W głowie już myślałem jak ustalić adres tego co stwierdził, że pęcherzyki płucne nie są unerwione. Miałem namacalny dowód, że ów człowiek jest w błędzie ! Czułem jak milion elektrycznych wkrętarek wkręca w moje płuca milion blachowkrętów. Tętno w sekundzie z 66 na 135. Zasady oddychania ?! To pierwsza zasada, która padła, bo oddychałem nawet paznokciami !... minutowy marsz... Po tym jakoś się to wszystko uspokoiło... w miarę. Więcej biegu niż marszu ale biegu już wolniejszego. Doświadczyłem namacalnie znaczenia słowa "za szybko". No i jakoś powoli minęło według GPS-a 2 km. Droga powrotna, to truchcik i trzy odpoczynki po 1,5 minuty.
O zmęczeniu trochę zapomniałem, bo zajmowała mnie kontrola aby nogi nie przesuwały się na boki tylko przód-tył. Na samym końcu spojrzałem na pulsometr... 170 ! Ale nawet jakoś tego nie odczuwałem.
Dzidka - masz rację z tym rowerem. Teraz to wiem. Na rowerze chcąc utrzymać się w granicach najwydajniejszego spalania tłuszczu muszę jechać minimalnie 25-27 km/h. Przy ostrej jeździe osiągam max tętno 150. Tutaj odpowiednie tętno uzyskałem od razu !
Re: Cześć... dzisiaj pobiegnę.
: 27 gru 2009, 21:26
autor: szy
kolo pisze:
Od trzech lat jeżdżę na rowerze(4-5/tydzień). Min 20 km z takim tempem aby puls był w granicach 120. Niestety tylko w sezonie wiosenno letnim... hm... bardziej letnim. Rower zawsze lubiłem. Za to od podstawówki nienawidziłem biegania.
Skoro nie lubisz biegania, a lubisz rower, to może jest w Twoim mieście fitness klub który ma w ofercie zajęcia z powerbike lub spinningu? Fajny trening interwałowy, przy którym serducho wchodzi na poziomy ciężko osiągalne normalnie na rowerze. A zawsze jest to rower, przy okazji ćwiczysz partie mięśni które pozwalają Ci potem całkiem nieźle pedałować na prawdziwym rowerze. Polecam zamiast biegania, jeśli do biegania musisz się zmuszać

: 27 gru 2009, 21:28
autor: szy
kolo pisze:
Dzidka - masz rację z tym rowerem. Teraz to wiem. Na rowerze chcąc utrzymać się w granicach najwydajniejszego spalania tłuszczu muszę jechać minimalnie 25-27 km/h. Przy ostrej jeździe osiągam max tętno 150. Tutaj odpowiednie tętno uzyskałem od razu !
Spróbuj pedałować z tyłkiem nad siodełkiem (a nie na siodełku) przez parę minut

Wyższe tętno gwarantowane

: 28 gru 2009, 09:54
autor: kolo
szy pisze:kolo pisze:
Dzidka - masz rację z tym rowerem. Teraz to wiem. Na rowerze chcąc utrzymać się w granicach najwydajniejszego spalania tłuszczu muszę jechać minimalnie 25-27 km/h. Przy ostrej jeździe osiągam max tętno 150. Tutaj odpowiednie tętno uzyskałem od razu !
Spróbuj pedałować z tyłkiem nad siodełkiem (a nie na siodełku) przez parę minut

Wyższe tętno gwarantowane

Próbowałem. Tylko ból ud był większy.
Mieszkam w Krakowie, więc fitness jest. Tyle tylko, że moje godziny, którymi dysponuję na rekreację są na tyle różne, że ciężko mi by było to dostosować.
Pobiegam trochę. Jeśli się nie przyzwyczaję przez parę tygodni, to będę musiał co innego wymyślić

: 28 gru 2009, 10:05
autor: jakub738
Nie wymyślaj nic innego,bieganie jest lepsze od wszystkiego.Początki są trudne ale też warunki w jakich zacząłeś też nie są idealne,mroźne powietrze potrafi dać w kość.Najważniejsza na początku jest systematyczność,lepiej kilka razy w tygodniu 3 km niż jednorazowo 10.Wybierz sobie plan dla początkującego,przeanalizuj i stosuj.
: 28 gru 2009, 10:13
autor: lusiana
kolo pisze:
Pobiegam trochę. Jeśli się nie przyzwyczaję przez parę tygodni, to będę musiał co innego wymyślić

przyzwyczaisz sie, jestem pewna, a nawet więcej - polubisz, a potem to już dziwnie będzie bez biegania

ale moim zdaniem dobrze jest jednak wziąć pod uwagę jakis plan dla początkujących biegaczy, to ułatwia sprawę i jakoś tak dobrze organizuje czas, a poza tym mnie np. lepiej motywuje
trzymam kciuki za pierwsze dni i tygodnie, powodzenia

: 28 gru 2009, 14:22
autor: Ciernograf
Ja wiem co to jest, bo plan 10 tygodniowy powtarzełem z 7 razy i zawsze stawałem na 3 tygodniu. Teraz jestem na 7 tygodniu i powiem, że biegi stają się (jeszcze mam małe niepewności) przyjemnością. Ale potem nie wiem co będzie.
Myślę, że z kumplem spróbujemy obalić plan przygotowujący do maratonu. Ale jak mówię. Opłaca się człowieku biegać, bo ja zawsze po biegach czuję się great :D!
: 28 gru 2009, 15:07
autor: jakub738
Nie wygłupiajcie się plan pod maraton robią biegacze z kilkuletnim stażem biegowym a w każdym bądz razie powinni.Dla mniej zaawansowanych może to skończyć się kontuzją,przetrenowaniem wynikającym z braku stażu lub zniechęceniem do biegania.Jak chcecie to proponuję na początek te najkrótsze biegi 5-10 km a maraton zostawcie sobie na później.
: 28 gru 2009, 15:10
autor: kolo
jakub738 pisze:Nie wymyślaj nic innego,bieganie jest lepsze od wszystkiego.Początki są trudne ale też warunki w jakich zacząłeś też nie są idealne,mroźne powietrze potrafi dać w kość.
No, warunki... tak, zimne powietrze dało mi popalić. Ale dzisiaj podjechałem do sklepu i kupiłem sobie BUFF'a. Przynajmniej nie będę wyglądał jak Rudolf
lusiana pisze:
ale moim zdaniem dobrze jest jednak wziąć pod uwagę jakis plan dla początkujących biegaczy, to ułatwia sprawę i jakoś tak dobrze organizuje czas, a poza tym mnie np. lepiej motywuje
Problem w tym, że ja nigdy planu się nie trzymam. Przynajmniej ciężko mi to przychodzi. Jestem niecierpliwy i uparty

: 28 gru 2009, 15:52
autor: jakub738
Kolo biegam już tak długo że bieganie powinno wyjść mi już dawno bokiem ale nic z tego,jest zupełnie inaczej.Wystarczy że nie pójdę pobiegać kilka dni z rzędu a już zaczynają się problemy: jestem jakiś rozdrażniony,mam problemy z zasypianiem po prostu czegoś mi brakuje.I wystarczy że coś tam sobie pobiegam i już wszystko wraca do normy,wtedy życie ma inny wymiar.Pierwszy miesiąc jest zawsze trudny,nie przejmuj się niczym,najlepiej jakbyś znalazł sobie kogoś do wspólnego biegania,w kilka osób jest zawsze raźniej i zupełnie inna motywacja.
: 28 gru 2009, 17:08
autor: kolo
jakub738 pisze:...najlepiej jakbyś znalazł sobie kogoś do wspólnego biegania,w kilka osób jest zawsze raźniej i zupełnie inna motywacja.
Jak na razie wolę sam. Sam decyduję ile i nikt mnie nie ciągnie za rękaw. Nie muszę z nikim się synchronizować.
Przyjdzie czas, że będę mógł opowiadać kawały podczas biegu, to wtedy poszukam towarzystwa

: 28 gru 2009, 23:31
autor: Polski_Biegacz
jakub738 pisze:Kolo biegam już tak długo że bieganie powinno wyjść mi już dawno bokiem ale nic z tego,jest zupełnie inaczej.Wystarczy że nie pójdę pobiegać kilka dni z rzędu a już zaczynają się problemy: jestem jakiś rozdrażniony,mam problemy z zasypianiem po prostu czegoś mi brakuje.I wystarczy że coś tam sobie pobiegam i już wszystko wraca do normy,wtedy życie ma inny wymiar.Pierwszy miesiąc jest zawsze trudny,nie przejmuj się niczym,najlepiej jakbyś znalazł sobie kogoś do wspólnego biegania,w kilka osób jest zawsze raźniej i zupełnie inna motywacja.
Mam to samo

. Biegam planem pumy 6-tyg. Zacząłem 5tydzień (Hura! :D) i jak mam tą przerwę między biegami 1 dzień to się dziwnie czuje, dopiero jak pobiegam wszystko wraca do normy

.
@Kolo
Życzę Ci abyś jak najdłużej biegał :D, na początek zrób sobie tydzień 30min marszu a jak chcesz to możesz więcej potem zacznij od jakiegoś planu pumy albo 10tyg.Ja osobiście za chudy nie jestem i myślałem ,że planem pumy nie dam rady a już 5 tydzień i 4minuty biegu i... biegnę ! Nic nie sapię nic nie boli no może trochę łydki i stopy bo śniegu nawaliło dzisiaj i się ślizgałem :/. W każdym razie polecam plan Pumy

.
Pozdrawiam
