Strona 1 z 2
a ja mam kryzys :(
: 07 cze 2009, 22:07
autor: ika*
no właśnie...i co z tym zrobić ??? Poszłam wczoraj na trening, zmusiłam sie. Roztruchtałam się, zrobiłam rozgrzewkę, i zaczęłam biec. W planie miałam 30min. biegu i przebieżki. Po 5 min stwierdziłam, że nie dam rady. Tempo stawało się coraz wolniejsze i ogólnie było do bani. Stwierdziłam, że dobiegam do mostu i zawracam robiąc przebieżki. I tak tez zrobiłam. Trening trwał 22 min. 13 min biegania i 6 przebieżek. Dobre i to.
Dzisiaj oczywiście też miałam iść na trening ale wymyślałam różne ważne rzeczy do zrobienia aby tylko nie iść.
Bardzo często czytam w postach zdania: "biegam dla przyjemności", "biegam bo chcę", "czuje potrzebę biegania". Najgorsze jest to, że ja czegoś takiego nie czuję. Dla mnie nadal, po 2 miesiącach treningów, bieganie jest ogromnym wysiłkiem. Oczywiście mam satysfakcje, poprawiła mi się sylwetka itd. Wiem, ze robie jakieś postępy...ale to trochę mało a za bardzo nie wiem co zrobić aby było lepiej.
Perspektywa treningu jest dla mnie czymś co wiąże sie z jakimś obowiązkiem i dlatego idę. Jak na razie bieganie kojarzy mi sie z wysiłkiem i dużym wkładem pracy. Chciałabym aby było inaczej.
I nie wiem czy w takiej sytuacji powinnam może zmienić treningi. Nie biegać wg. planu ( obecnie ten na 10km. ) tylko przebiec sobie 2-3 km. swoim żółwim tempem??? Tylko co mi to wtedy da??
A jeśli będę kontynuować wyznaczony trening to co robić w chwili takiego kryzysu: Zmuszać sie do dalszego biegu czy odpuścić??
poradźcie mi coś bo jest mi źle
włożyłam tyle pracy w to co teraz mam i nie chciałabym tego tak zostawić...
: 07 cze 2009, 23:44
autor: Marek
Coz moze zwyczajnie ta forma wysilku nie jest dla ciebie. Przeciez nie wszyscy musza lubic bieganie. Mozesz pojezdzic na rowerze czy zaczac chodzic na fitness lub basen.
Ja w przeszlosci wielokrotnie zaczynalem biegac i zazwyczaj po kilku miesiacach sie wypalalem, robilem sobie mala przerwe ktora konczyla zazwyczaj na bardzo dlugo moja przygode z bieganiem. Od poczatku tego roku znow zaczalem biegac i jak zwykle w po kilku miesiacach dokladnie w kwietniu przyszlo takie wypalenie, zaczalem sie zastanawiac nad sensem tego calego biegania, szukac wymowek by przestac. Poczytalem troche forum i stwierdzilem ze musze postawic sobie jakis wyrazny cel do zeralizowania. Dla mie tym celem stal sie udzial w majowym maratonie mbanku. Cel byl taki by ukonczyc ten maraton, bez parcia na jakis konkretny wynik czasowy. Zapisalem sie i dzien po dniu realizowalem plan trenigowy co dzien majac coraz blizsza perspektywe startu. To naprawde niezle mobilizuje.
Maraton ukonczylem, czas moze nie powala na kolana ale i tak dostalem wielkiego kopa motywacji. Teraz moj kolejny cel to maraton w wawie ponizej 4h.
Radze zrobic podobnie postawic sobie jakis konkretny cel, udzial w jakiejs imprezie dla amatorow, takie zawody zmieniaja podejscie do biegania

: 08 cze 2009, 00:46
autor: illy
A ja uderzę w inny ton niż Marek.
ika* - pytasz: "I nie wiem czy w takiej sytuacji powinnam może zmienić treningi. Nie biegać wg. planu ( obecnie ten na 10km. ) tylko przebiec sobie 2-3 km. swoim żółwim tempem??? Tylko co mi to wtedy da??"
Jak to, co Ci da??!??!?!!!!
Da Ci wiele!
Da Ci ruch na świeżym powietrzu, który sprawia Ci przyjemność!!!!!!
Wyciszenie myśli... uspokojenie... poczucie, że robisz coś dla siebie - dla swojego ciała i ducha... rozgrzanie mięśni... wzmocnienie serducha... mam wymieniać dalej?
Jeżeli frajdę sprawia Ci truchtanie żółwim tempem (na pewno nie biegasz wolniej ode mnie

) - to truchtaj!
To ma być frajda, przyjemność, fun.
Jedni znajdują przyjemność w przełamywaniu swoich barier, zmuszaniu się do wyjścia, gdy im się nie chce, w pokonywaniu kolejnych etapów, w osiąganiu celu, w męczeniu się na maksa.
Inni znajdują frajdę w tym, że wyjdą potruchtać na świeżym powietrzu.
Zastanów się, co sprawia Ci w bieganiu przyjemność?
I.. tego się trzymaj!
Spadkiem formy - nie przejmuj się. Takie okresy się zdarzają.
Może jednak być to oznaka tego, że stawiasz sobie za wysoko poprzeczkę. Może ten plan na 10km to za dużo? Jak to jest?
(Ja sama chcę zacząć plan na 10km w przyszłym tygodniu.... i też się trochę boję, że to może być za dużo!)
Więc... uszy do góry!
A 13 minut biegania i 6 przebieżek - to całkiem przyzwoity trening!

I niech nikt się nie waży powiedzieć inaczej!
: 08 cze 2009, 06:36
autor: Midi
Illy ma 100% racji - nie traktuj biegania w kategoriach zadaniowych, plan treningowy ma pomagać, a nie być pracą do odrobienia.
Pamiętaj, że organizm ma różne swoje biorytmy, jednego dnia jesteś w lepszej formie, innego w gorszej, składa się na to wiele czynników, ciśnienie krwi, ciśnienie atmosferyczne itp. - fakt, że Ci się jednego dnia czy nawet w ciągu kilku dni nie chciało biegać, o niczym nie świadczy.
Też mi się to czasem zdarza: poczucie, że jest za trudno, że nie dam rady, że nie warto. Czasem sobie odpuszczam, kiedy wiem, że to zmęczenie innymi treningami i pracą, czasem usiłuję to uczucie klęski rozbiegać i przeważnie się udaje: po 5-7 bardzo wolnych km biegnie się dużo lepiej, nogi łapią jakiś nieokreślony rytm i nagle po całym tym początkowym zniechęceniu nie ma ani śladu.
Uszy do góry, nie zakładaj z góry opcji negatywnej, poobserwuj na spokojnie reakcje organizmu.
: 08 cze 2009, 07:14
autor: RafalPrzybylo
Witam,
powiem tak , ja zaczynałem od planu 10 tyg. 1 min biegu do pelnych 20 minut. I choć czasami trening wydawał mi sie za łatwy stierdziłem ze nie ma co forsowac organizmu, niech się powoli przyzwyczai do wysilku.
A co do motywacji to zauwazylem ze prawie wszyscy pisza: znajdz wyscig, dobierz do niego plan treningowy i do dzieła, niech udzial w nim cię motywuje.
Przecież nie kazdy musi wystapic w wyscigu.
Proponuje wyznacz sobie jakas nagrode za ukonczenie planu, niech to bedzie np zakup jakiejs fajnej rzeczy. jezeli masz kogos bliskiego, niech i on przygotuje dla ciebie nagrode jak ukonczysz caly plan.
Mysle ze niekiedy takie nagrody beda bardziej motywujace niz udzial w wyscigu.
A poza tym truchtanie 20 minutowe tez ma zbawienne wplywy na organizm, nie od razu trzeba pedzic jak gazela,
Pozdrawiam i licze ze dasz rade,
Ja wlasnie wczoraj ukonczylem 10 tyg i zamierzam sobie kupic nowy zegarek.
: 08 cze 2009, 09:15
autor: kasia.t
Ika, ja co prawda nie biegam, a maszeruję w szybkim tempie, ale mam podobnie, jak ty. Czuję sie ostatnio tak zmęczona i zniechęcona, że po prostu nie daję rady trenować. Może to kwestia pogody, ostatnio bardzo zmiennej, co niekorzystnie wpływa na organizm, a może jakiegoś momentu krytycznego dla twojego organizmu?
: 08 cze 2009, 09:49
autor: Forest Gump
Na twoje samopoczucie i chęci do treningu może mieć wpływ dieta. Ja jak dopada mnie niechęć do treningu i nie czuje się na siłach to robie sobie takie dwa- trzy dni kiedy jem więcej, czasami dużo więcej, po prostu odpuszczam diete totalnie i mi to pomaga, pamiętaj że nie tylko trening ma wpływ na samopoczucie a przede wszystkim dieta!!
: 08 cze 2009, 11:28
autor: ika*
Dzisiaj pójdę pobiegać ale nie będę się do niczego zmuszała. Przebiegnę tyle i w takim tempie aby nie przeciążać organizmu.
Jeśli chodzi o moją dietę to absolutnie jej nie zmieniłam. Ale na pewno zmieniło się to , że znowu zaczęłam codziennie jeździć autem. Więc ogólnie ilość ruchu zmalała.
Może to jest powód...
a na środę zapisałam się na bieg na 3km. może spotkanie z biegaczami i znajomymi trochę podniesie mnie na duchu...
: 08 cze 2009, 12:47
autor: fla
może to chwilowe... ale nie można się zmuszać, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Bieganie musi sprawiać przyjemność, inaczej człowiek szybko się męczy!
: 08 cze 2009, 19:14
autor: jendrol
Ja też miewam problemy z motywacją do biegania. Często też bywa że w trakcie biegu "nachodzą" mnie takie mysli- nie biegnij! nie dobegniesz!
I tez jak widze górkę to ja poprostu demonizuje. Ze cięzka. Ostatnio pare dni temu jak biegłem tez tak mi sie jakoś nie chciało i widze górke do podbiegnięcia i myśle: no nie dam rady! Ale mówie do siebie: wbiegne na te mała górkę a potem to najwyżej zatrzymam sie. Ale ja wbiegłem to potem miałem z górki i biegłem dalej az do końca. Miałem potem małą satysfakcje że jednak podbiegłem a potem to już jakoś poszło.
i zauważyłem że jak zaczynam bieg i kiepsko sie rozgrzeje i już na początku prubóje biec szybciej to potem za szybko sie mecze i rzeczywiście bieg nie jest już przyjemnośią. ALe jak na początku zaczynam wolno to potem po prebiegnięciu połowy dystansu jak wracam z powrotem to rzeczywiście biegnie mi sie o wiele lepiej i szybciej
Re: a ja mam kryzys :(
: 08 cze 2009, 20:30
autor: ruh hożuf
ika* pisze:no właśnie...i co z tym zrobić ??? Poszłam wczoraj na trening, ...
Poszedłbym dzisiaj pobiegać swoja poniedziałkową dyszkę, ale w sobotę zerwałem przyczep mięśnia, więc siedzę w domu i klnę na swoja głupotę (nie rozgrzałem się i nie rozciągnąłem przed treningiem) - i czytając Twój post, tak się zastanawiam co gorsze: móc i nie chcieć czy chcieć, a nie móc??? Wiele bym oddał za to pierwsze...
: 08 cze 2009, 21:30
autor: ultima-thule
Hej.
Miałam ostanio podobnie.... Jestem początkująca i mój maksymalny czas truchtu jak na razie to 45 min, ale ostatnio nie mogłam przebiec 15 min, bo umierałam ze zmęczenia. Nie wspominając już o tym, że cholernie mi się nie chciało...
No nic, dałam sobie tydzień luzu, tzn wyszłam dwa razy, we wt i w pt, przetruchtałam te 30 min z przerwami na marsz i uznałam, że nie będę się katować.
Teraz już jest lepiej, ale też mam takie dni, że ani siły, ani ochoty.
Jak brak sił - nie zmuszam się.
Jak brak ochoty - staram się jednak wziąć w garść, bo potem psychicznie lepiej się czuję, niż gdy po prostu odpuszczę
: 09 cze 2009, 08:53
autor: zbizag
Ika, twoje zniechęcenie i brak siły to bardzo dobry sygnał. Jesteś normalna a Twój organizm działa dobrze

. Jakbyś cały czas czuła się świetnie byłoby to zastanawiające. Po prostu kryzys. Może się przetrenowałaś, może ciśnienie za niskie a może Twój organizm buntuje się przed wysiłkiem. Daj sobie spokój na parę dni, odpocznij. Albo pójdź na basen, rower, może odmiana Ci pomoże. Albo zmniejsz intensywność treningu. Zamiast biegu pójdź na spacer. Jak swój kryzys przezwyciężysz będziesz silniejsza.
: 09 cze 2009, 09:06
autor: Adam Klein
Ika.
Ja jeśli po kilku minutach biegu stwierdzam, że nie chce mi się biec - przechodzę w marsz. Nie zmuszam się - "nie mam ducha" - stwierdzam i tyle.
Motywujące jest znalezienie kogoś z kim możesz biegać - jak już się razem umówicie - pójdzie wam łatwiej. Spróbuj poszukać.
: 09 cze 2009, 09:30
autor: gram
hm chyba muszę sobie kupić zegarek z kilometromierzem ,jak czytam te wasze kilometry... Raz próbowałam zmierzyć trasę licznikiem rowerowym ale chyba było niedokładnie,Na takie zniechęcenie :ja ,no cóż zmuszam się do wyjścia z domu truchtam powolutku ,potem się porozciągam pocwałuję. Wiem kiedy łapie mnie to"już nie mogę",więc.mam poukładaną muzyczkę w ipodzie ,same rock and rolle.Jak się już rozbiegam jest dużo lepiej.
(Co wcale nie znaczy ,że coś tam mnie nie boli)Ale to takie przyjemne ta wolność i te poranne zapachy mokrej ziemi liści i kwiatów