Strona 1 z 2

pomocy!!!

: 04 cze 2009, 22:43
autor: pkozuszek
Witam !!! jestem dosc otyly, przy wzroscie 168cm waga 91kg i tzw"miesien piwny".Postanowilem cos z tym zrobic i od dzis zaczalem biegac.Powiem szczerze ze biagalem 50 min ale robilem przerwy co jakies 10min i szedlem marszem.Mam pytanie czy jezeli 3 razy w tyg bede biegal po godzince i nie jadl juz po 19 jest szansa ze zrzuce ten brzuch ??/

: 04 cze 2009, 23:40
autor: Adam Klein
Jest. :)
Pocieszę Cię, że nie jest z Tobą tak źle.

Ważne jest też, żebyś się nie obżerał w trakcie dnia i generalnie myślał o tym co jesz.

: 05 cze 2009, 00:43
autor: russian, white russian
...i po pierwsze NIE myślał o tym, czego akurat nie jesz...

: 05 cze 2009, 00:48
autor: illy
Szansa jest zawsze :)

Zajrzyj sobie do dłuuuuuugaśnego wątku grubasów - zobaczysz, że wielu osobom się udało! Chociaż są też tacy, którzy pojawili się a potem szybko ich wcięło..
(są też tacy, którzy pojawili się, zmyli się, a potem powrócili - vide: illy)

Podstawowe rady dla biegających-odchudzających: zainwestuj w DOBRE BUTY (uwaga na stawy! sporo wątków o obuwiu jest! i o rozciąganiu i rozgrzewce też poczytać warto!), biegaj BARDZO wolno (marszobiegi generalnie super) i jako Panowie już rzekli: uważać na żarło ;)
(żeby potem nie było, że "dobrze żarło i zdechło" jak mawia moja Mama).

A poza tym witaj i powodzenia i przepraszam, że majaczę :)

: 05 cze 2009, 01:10
autor: deckard
a moja rada do znudzenia: mniej źryć i nauczyć się pływać.
schudnij i trochę się wzmocnij, na bieganie będzie czas gdzieś od 10kg nadwagi (czyli po jakichś 10-15 tygodniach diety i ćwiczeń)

chyba że lubisz zasadę "przetrwają tylko najsilniejsi", ale wtedy raczej na bank pojawisz się szybko w dziale zdrowie w najlepszym wypadku z "bólem w piszczeli" a najgorszym - z rozwalonymi kolanami .

a z drugiej strony - na basenie raczej sobie krzywdy nie zrobisz.
na osłodę ;) masz tu linka http://42.195km.net/e/swim/ z fajnym kalkulatorem przeliczającym pływanie na kanapki ;)- dokłądniej na cheesburgery.

aha i mówię to z perspektywy łosia, ktory schudł 25kg biegając i łapiąc kontuzje, przy kolejnej wulądowałem w wodzie i okazało się że w wodzie można wszystko a nawet więcej. polecam zdecydowanie.

: 05 cze 2009, 01:26
autor: illy
To jak mam 15 kg nadwagi to biegać mi nie wolno?? <łypie spode łba>

deckard - nie będę się z Tobą spierała - szczególnie, że to nie "mój wątek" - ale napiszę Ci tak...

Generalnie - lubię pływać... bardzo lubię.
I powtarzałam sobie, że zacznę znowu truchtać, jak zrzucę właśnie te pierwsze 10kg, żeby dbać o stawy.
Efekt? Do chodzenia na basen nie byłam w stanie się zmusić.
Ale do truchtania - jestem. I to nawet nie muszę się "zmuszać"!

I postanowiłam jednak "zaryzykować" - szczególnie jak poczytałam, że zaczynali tutaj truchtać zawodnicy o wadze 110-115 kg.
Skoro ICH stawy wytrzymają to moje (czy też pkozuszka) też wytrzymają!!!!!
(wiem, że to nie jest taka prosta zależność - ale tej wersji będę się mocno trzymała!!!)

Po prostu trzeba truchtać bardzo powoli, w dobrym obuwiu i uważać... rozciągać, robić ćwiczenia, żeby piszczele chronić i stawy wzmocnić i słuchać swojego ciała. I nie zajeździć się.

A pływać można jako dodatek :)

Więc nie zniechęcaj Kolegi - tylko powiedz na co zwracać uwagę, żeby uniknąć wylądowania w dziale ZDROWIE!

: 05 cze 2009, 05:02
autor: Midi
Kolegę bardziej zniechęci, jak złapie jakąś ostrzejszą kontuzję. Również myślę, że pierwsze 15 kg powinien zrzucić, pływając i maszerując, a nie biegając.

Poza tym przy większej nadwadze warto jednak wybrać się najpierw (nawet przez "truchtaniem") do lekarza, bo to jednak nie tylko kwestia stawów, ale też problemów naczyniowych, ciśnienia itd. Nie warto ryzykować, że się sobie zaszkodzi zamiast pomóc.

Niejedzenie po 19-ej to akurat dość nietrafiony pomysł, skoro celem ma być redukcja. Chyba że chodzisz spać o 20-ej. Im później zjesz kolację, tym mniejsze ryzyko nocnego katabolizmu. Oczywiście mam na myśli niewielki posiłek z przewagą białka, a nie pizzę albo spagetti extra large ;)

: 05 cze 2009, 06:15
autor: pkozuszek
Powiem tak, ze truchtam bardzo powoli, ale przez okres gdzies 1h iczuje sie bardzo dobrze, lekkie zakwasy dzis tylko mam ale to normalka.Kumpel ktorego nie widzialem gdzies z 3 lata a siedzi w Anglii schudl nie do poznania a byl tez grubaskiem, powiedzial mi ze je wszystko ale z umiarem ale codziennie sobie godzinke biega, nawet jak zjechal teraz do polski to sobie biega, na prawde ladnie schudl i czuje sie bardzo dobrze.Mam nadzieje ze jak systematycznie bede biegal i basenik z dwa razy w tyg zapodam to tez mi sie uda bo tragedia z ta "opona" :)

: 05 cze 2009, 14:30
autor: illy
pkozuszek - jedyne co powtórzę bardzo uparcie: zainwestuj w dobre buty do biegania i biegaj POWOLI (na pograniczu marszu nawet - na szybkość przyjdzie czas) i NIE codziennie (regeneracja)!
Rozgrzewaj się i rozciągaj mięsnie!
Inni Cię postraszyli, że możesz załapać kontuzje. Możesz. Ale też możesz ich uniknąć.


Co do reszty - nie mam siły się kłócić...
Ale... chyba mam wredną naturę :)

Po pierwsze: Midi - każdy dietetyk powie, nie żreć po 19-20. Generalnie ostatni posiłek na 3 godz przed snem. Zgodzę się - dobrze żeby ostatni posiłek był wysokobiałkowy (twarożek, jajko). Ale nie można mówić osobie odchudzającej się, że "im później ostatni posiłek tym lepiej". Może się mylę, ale w przypadku osoby która potrzebuje zrzucić tłuszcz - nocny katabolizm jest jednym z najmniejszych problemów... ale... podkreślam - mogę się mylić!
Natomiast na pewno każdy dietetyk Ci powie: nie później niż 3 godz przed snem!

Po drugie: zgodzę się, że jak się Kolega nabawi kontuzji - to się zniechęci. Ale czy nie lepiej napisać na co zwracać uwagę i co może być przyczyną kontuzji? Powiedzieć na co zwracać uwagę? A nie zniechęcać na dzień dobry?

Jak Was czytam - to serio czuję się, jakbyście mi mówili: bieganie nie jest dla grubasów! Żryj mniej, zajmij się czymś bezpiecznym, bo bieganie to już dla.... fiufiu... wyższych sfer.

A ja się pytam: czy jak grubas truchta sobie 30-40 minut, w dobrych butach, po DOBREJ rozgrzewce, w tempie km w 9' - 9'30", a jeszcze raz na jakiś czas maszeruje - to sobie zrobi krzywdę?
No ja wiem, że może część ludzi nie potraktuje w ogóle jako "bieganie" - tylko jako "farsę"... <łypie>

Sorry, uniosłam się!
Ale szczerze mówiąc chyba pierwszy raz tutaj spotkałam się z tym, żeby komuś - kto zresztą wcale nie ma takiej dużej nadwagi! - mówiono "Dude! Lepiej nie biegaj!"

No! Wyrzuciłam z siebie! :)

: 05 cze 2009, 14:33
autor: illy
And now for something completely different: deckard - zajeżasty ten kalkulatorek do pływania! Też bardzo motywujący! :)


A tak w ogóle to przyznam się, że moja złość jest w dużej mierze wywołana tym, że 2 lata temu przy mniejszej wadze bolał mnie staw (po dawnej, bardzo durnej kontuzji).
A teraz - o 10kg więcej - zachęcona dobrym sprawowaniem się stawu, byłam tak głupia, że zbyt szybko zwiększyłam tempo i dorobiłam się odrobinę bólu piszczeli :bum:
No ale ból już się uspokoił, wiem, że muszę zwolnić ale... nie mogę chwilowo w ogóle nic zrobić, bo mam teraz 4 dni przymusowo bez biegania z powodu pracy :( i to mnie strasznie frustruje! o!

Więc kornie proszę o wybaczenie....

<illy, do środy realizująca się jedynia na forum, a nie na ścieżce biegowej....>

: 05 cze 2009, 16:08
autor: jacek_f
Dodam o siebie aby unikać biegania po asfalcie, chodnikach. Wybieraj ścieżki w lasach, parkach.

: 05 cze 2009, 19:37
autor: justmario
Ja na Twoim miejscu zacząłbym od marszobiegów. Tak chociaż ze dwa tygodnie spróbuj maszerować szybkim tempem, tak około czterdziestu minutek.
Następne dwa tygodnie wooooooooooolniutki truchcik, najlepiej po trawce na łączce lub w parku.
Potem zabierz się za jakiś podstawowy plan treningowy typu sylwetka albo odchudzanie.
I powolne odstawianie od żłobu takich elementów jak wieprzowina, nadmiar ziemniarów, tłuszczu, wędlin i zastąpienie ich warzywkami z wody.
W trzy miechy spalisz spoko dziesięć kilo.
Tylko nie przesadź na początku z obciążeniami, bo umoczysz (czyli złapiesz kontuzję)

: 07 cze 2009, 16:50
autor: Midi
illy pisze: Po pierwsze: Midi - każdy dietetyk powie, nie żreć po 19-20. Generalnie ostatni posiłek na 3 godz przed snem. Zgodzę się - dobrze żeby ostatni posiłek był wysokobiałkowy (twarożek, jajko). Ale nie można mówić osobie odchudzającej się, że "im później ostatni posiłek tym lepiej". Może się mylę, ale w przypadku osoby która potrzebuje zrzucić tłuszcz - nocny katabolizm jest jednym z najmniejszych problemów... ale... podkreślam - mogę się mylić!
Natomiast na pewno każdy dietetyk Ci powie: nie później niż 3 godz przed snem!
Obawiam się, że większość praktykujących lekarzy i dietetyków-żywieniowców w Polsce skończyła studia kilka lat temu i od tamtej pory nie uzupełnia wiedzy. Zdarzają się też przypadki uczenia na studiach z podręczników i publikacji sprzed 2000 roku. A jednak w międzyczasie dokonano w dietetyce paru dość przełomowych obserwacji, które poprzednie teorie kazały wyrzucić do kosza. M. in. tę o niejedzeniu "po 19-ej". Wystarczy poczytać bieżące numery czasopism medycznych, wyniki badań z ostatnich 3-5 lat itd.

Katabolizm - także nocny - jest wrogiem chudnięcia. Głodzony organizm pali mięśnie, więc człowiekowi zwalnia metabolizm, w efekcie tłuszcz ma się coraz lepiej. Ja jestem zdania, że jak się sobie stawia cel - w tym przypadku chudnięcie - to nie warto robić rzeczy, które od tego celu oddalają zamiast przybliżać.

A co do odradzania biegania, to trochę nie to miałam na myśli. Jeśli przez pierwsze 3-4 tygodnie Pkozuszek skoncentruje się na prawidłowym odżywianiu oraz marszu, marszo-biegu, pływaniu i lekkich ćwiczeniach siłowych wzmacniających kluczowe partie mięśni, to będzie mu się lepiej biegało po tych pierwszych kilku tygodniach. Zaczynanie przy tej wadze od normalnego biegu jest po prostu ryzykowne. Znam dwa przypadki kontuzji związanych z nadwagą. Oczywiście to nie znaczy, że na pewno tak to się zawsze kończy: istnieje prawdopodobieństwo, że dojdzie do kontuzji, więc - moim zdaniem - lepiej ograniczyć ryzyko. Nie mówię przecież o zaniechaniu biegania czy innych dyscyplin.

: 07 cze 2009, 17:40
autor: OlekB
pkozuszek pisze:Powiem tak, ze truchtam bardzo powoli, ale przez okres gdzies 1h iczuje sie bardzo dobrze, lekkie zakwasy dzis tylko mam ale to normalka.Kumpel ktorego nie widzialem gdzies z 3 lata a siedzi w Anglii schudl nie do poznania a byl tez grubaskiem, powiedzial mi ze je wszystko ale z umiarem ale codziennie sobie godzinke biega, nawet jak zjechal teraz do polski to sobie biega, na prawde ladnie schudl i czuje sie bardzo dobrze.Mam nadzieje ze jak systematycznie bede biegal i basenik z dwa razy w tyg zapodam to tez mi sie uda bo tragedia z ta "opona" :)
Nie forsuj się

: 08 cze 2009, 00:53
autor: illy
Midi pisze: A jednak w międzyczasie dokonano w dietetyce paru dość przełomowych obserwacji, które poprzednie teorie kazały wyrzucić do kosza. M. in. tę o niejedzeniu "po 19-ej". Wystarczy poczytać bieżące numery czasopism medycznych, wyniki badań z ostatnich 3-5 lat itd.
Midi - jak napisałam w poprzednim poście - w tym temacie wiem, że coś takiego jak nocny katabolizm jest i napisałam, że mogę się mylić co do jego roli w odchudzaniu. Wiem tyle, co od lekarzy i dietetyków.
To bardzo ciekawe co piszesz i - mówię to serio bardzo szczerze i bez cienia ironii czy podtekstów - chętnie poczytałabym na ten temat.
Jeżeli więc masz jakieś namiary na artykuły naukowe na ten temat - to bardzo bym była wdzięczna za podzielenie się referencjami (np. na priv!)
Mam dużo do czynienia z literaturą naukową (polsko lub anglojęzyczną) - ale nie medyczną. Więc nie wiedziałabym bardzo gdzie szukać.
Z góry dzięki!

Jestem o tyle ciekawa, że bardzo często zdarza mi się mieć wieczorem niepohamowaną ochotę na... jajko... Tak jakby organizm się domagał.... ;)
Wniosek z tego taki, że powinnam tym zachciankom ulegać! :)

Cieszę się, że nie zniechęcasz do biegania... serio - Twój i deckarda posty tak brzmiały... mam nadzieję, że nie był to efekt zamierzony! :)