pkozuszek - jedyne co powtórzę bardzo uparcie: zainwestuj w dobre buty do biegania i biegaj POWOLI (na pograniczu marszu nawet - na szybkość przyjdzie czas) i NIE codziennie (regeneracja)!
Rozgrzewaj się i rozciągaj mięsnie!
Inni Cię postraszyli, że możesz załapać kontuzje. Możesz. Ale też możesz ich uniknąć.
Co do reszty - nie mam siły się kłócić...
Ale... chyba mam wredną naturę
Po pierwsze: Midi - każdy dietetyk powie, nie żreć po 19-20. Generalnie ostatni posiłek na 3 godz przed snem. Zgodzę się - dobrze żeby ostatni posiłek był wysokobiałkowy (twarożek, jajko). Ale nie można mówić osobie odchudzającej się, że "im później ostatni posiłek tym lepiej". Może się mylę, ale w przypadku osoby która potrzebuje zrzucić tłuszcz - nocny katabolizm jest jednym z najmniejszych problemów... ale... podkreślam - mogę się mylić!
Natomiast na pewno każdy dietetyk Ci powie: nie później niż 3 godz przed snem!
Po drugie: zgodzę się, że jak się Kolega nabawi kontuzji - to się zniechęci. Ale czy nie lepiej napisać na co zwracać uwagę i co może być przyczyną kontuzji? Powiedzieć na co zwracać uwagę? A nie zniechęcać na dzień dobry?
Jak Was czytam - to serio czuję się, jakbyście mi mówili: bieganie nie jest dla grubasów! Żryj mniej, zajmij się czymś bezpiecznym, bo bieganie to już dla.... fiufiu... wyższych sfer.
A ja się pytam: czy jak grubas truchta sobie 30-40 minut, w dobrych butach, po DOBREJ rozgrzewce, w tempie km w 9' - 9'30", a jeszcze raz na jakiś czas maszeruje - to sobie zrobi krzywdę?
No ja wiem, że może część ludzi nie potraktuje w ogóle jako "bieganie" - tylko jako "farsę"... <łypie>
Sorry, uniosłam się!
Ale szczerze mówiąc chyba pierwszy raz tutaj spotkałam się z tym, żeby komuś - kto zresztą wcale nie ma takiej dużej nadwagi! - mówiono "Dude! Lepiej nie biegaj!"
No! Wyrzuciłam z siebie!
