Strona 1 z 2

Początki [z serii: jest bardzo źle?]

: 28 maja 2009, 13:21
autor: Mojwa
Witam!
Jako że to mój pierwszy post, to może się najpierw przedstawię. Mam na imię Ania i mam [prawie :bum: ] 17 lat. Uczę się w liceum [mat-fiz], a interesuję się przede wszystkich fotografią [trochę też psychologią].
Ale to tak na marginesie. To w końcu forum o bieganiu.

No właśnie. Podjęłam ostateczną decyzję - zaczęłam biegać. Czy raczej - zaczęłam realizować plan Pumy. Myślałam o zaczęciu od 2 tygodnia, ale po pierwszym razie okazało się że to dla mnie za proste. Więc dziś, jako drugi "trening" wzięłam tydzień 3ci. No i hmmm... Dałam radę, ale było ciężko. Te 2 minuty biegu wydawało mi się maxem, który mogę osiągnąć. To bardzo źle?
Nie, nie poddaję się, będę kontynuować ten tydzień :) Tylko zastanawiam się czy na tak młodą osobę to nie jest za słabo i czy w związku z tym za wiele nie osiągnę?

(na razie biegam bez specjalnego sprzętu, zobaczymy czy i kiedy sprawię sobie buty, w każdym razie - uważam na siebie :) )

swoją drogą - wg Was te 4 razy w tygodniu to max? Coś się stanie jeśli będę biegać od początku częściej? tak się składa, że aktualnie mam wolne, bo jestem we Włoszech i chętnie codziennie wstawałabym rano i biegała. [o ile jutro nie odezwą się zakwasy :hahaha: ]

pozdrawiam Was serdecznie :)

ps. mam takie malutkie marzenie - żeby KIEDYŚ być w stanie przebiec półmaraton. myślicie, że przy obecnej kondycji to w ogóle będzie możliwe?

: 28 maja 2009, 13:30
autor: Adam Klein
Ania.
Zaczynasz bardzo dobrze, 4 razy wystarczy.
Nie przesadzaj z tą intensywnością.
Organizm musi sie przyzwyczaic do ciagłego wysiłku - dlatego w przewrach biegowych jest marsz - ale jednak stosunkowo żwawy (mam nadzieję) - to znaczy serce nadal Ci pracuje.
Nic na siłę - jeśli w kolejnym tygodniu poczujesz, że Plan za szybko każe Ci biec 3 minuty - to rób 2 aż poczujesz, że te 2 to jest już luzik.

Te biegi nie powinny byc permanetnym maksymalnym stresem dla organizmu. Jak dojdziecie do 30 minut biegu to to nie może być tak, że to jest 30 minutowy maksymalny wysiłek.

Powodzenia.
A w jakiej części Włoch jesteś ?

: 28 maja 2009, 13:38
autor: Mojwa
Dzięki za odpowiedź :) Co do marszu - staram się żwawo chodzić, pracować rękami itp. Więc chyba dobrze (?).

Ok, więc będę 4 razy w tygodniu biegać, może faktycznie lepiej się nie przeforsować.
A w jakiej części Włoch jesteś ?
Nad Adriatykiem, kilkadziesiąt kilometrów na południe od Ancony w miejscowości Civitanova Marche.

: 28 maja 2009, 14:10
autor: Adam Klein
A fajne masz tereny do biegania ?
Nie moge chwilowo wejść na twoją stronę (jakiś antydewiancki filtr ;) ) ale sprawdze - bo jak rozumiem robisz zdjęcia ?
Jesteś w stanie zrobić jakiś fotoreportaż z tamtych okolic ? Zwłaszcza pod kątem biegania - pokazac trasy, ewentualnie innych biegaczy, jakieś sklepy dla biegaczy itd.

: 28 maja 2009, 14:16
autor: Mojwa
Co do terenów do biegania - jest tu taka fajna co najmniej (nie wiem ile ma bo do końca nie dobiegam, bo po 3 seriach po prostu wracam robiąc kolejne 3 :) ) kilku kilometrowa ścieżka rowerowo-piesza. Z tego co zauważyłam - sporo ludzi tu biega. Mogę spróbować coś zrobić, może jutro zamiast biegać wstanę wcześniej i pójdę sobie na spacer z aparatem tą ścieżką i porobię zdjęcia :)

: 28 maja 2009, 14:16
autor: run
Mojwa pisze:
A w jakiej części Włoch jesteś ?
Nad Adriatykiem, kilkadziesiąt kilometrów na południe od Ancony w miejscowości Civitanova Marche.
To pewnie masz bardzo atrakcyjne tereny do biegania :)

: 30 maja 2009, 18:13
autor: Mojwa
kurde...
dzisiaj 3 trening. [wczoraj sobie odpuściłam] myślałam że nogi mi odpadną, te 2 minuty biegu kończyłam wymęczona zawsze, ostatkiem sił. :chlip: mimo że powtarzałam sobie, że jest dobrze i tak, że daję radę te 2 minuty bez wczesniejszego biegania, ze niektorzy tego nie potrafili a potem biegali dłuugo etc. ale mało to pomaga. kryzys lekki.

ale nie chcę się poddawać!

: 30 maja 2009, 20:59
autor: ultima-thule
Nie poddawaj się, powoli, powoli będzie coraz lepiej :)
Zaczynałam podobnie jak Ty - umierałam po 2 minutach, a mialam wtedy ok 23 lat, szczyt wydolności organizmu :) Wtedy szybko się zniechęciłam, bo chcialam od razu biec godzinami.
Niedawno zaczęłam bieganie kolejny raz - i dzis udało mi się przetruchtać 45 min. Niby tylko 7 km, ale kocham moje cialo, za to, że tak dzielnie sobie daje radę :)

Zazdroszczę wycieczki :)

: 30 maja 2009, 23:26
autor: ssokolow
;-) o mamo ;-) bo pierwsze 2 tygodnie to zmęczenie na razie będzie tylko narastać ;-) a potem się będzie utrzymywać "na stałym poziomie" - pod warunkiem zachowania tej samej intensywności treningowej (tej samej - nie znaczy takiej samej - tylko tej samej w stosunku do aktualnego stanu formy) - a na początku forma rośnie zabójczo szybko...

- nie zmienia to jednak faktu - że ci którzy zaczynają cierpliwie i spokojnie - szybciej i bezpieczniej dochodzą do "jakiejś" tam formy (czytaj 30 minut truchtu).

Mówisz że celem jest półmaraton... - w moim wypadku do półmaratonu truchtałem maj, czerwiec, lipiec (sierpień pojechałem na wakacje) i połowę września... i jakoś się tam udało - dobiec i być szczęśliwym - choć oczywiście jak na prawdziwego debiutanta przystało - wlekłem się gdzieś w ogonie, a i nadal dużo szybciej nie biegam. ;-)

bieganie to kurde sport dla cierpliwych... tutaj efekty zawsze przyjdą... - ale tylko wytrwałością można coś osiągnąć ... 2 tygodniowe zrywy nic nie pomogą ;-)

Powodzenia i miłego truchtania ... - teraz będzie "najprzyjemniej" - jak zobaczysz jak szybko z tego zmęczenia zacznie ci się tworzyć kondycja... i najpierw 3, 5, 10 minut nie będzie stanowiło problemu... aż w końcu nauczysz się truchtać 30 minut ;-)

zresztą... ja to chyba na początku musiałem się w ogóle nauczyć truchtać WOLNO... bo dopiero po kilku tygodniach zrozumiałem dopiero co to znaczy WOLNO... ;-)

ale co ja tam o sobie bez sensu piszę - biegaj biegaj biegaj !! a postępy będą - powodzenia !

: 31 maja 2009, 02:12
autor: illy
Mojwa - generalnie nie masz co się przerażać tym, że na początku tak bardzo daje CI w kość.
Pamiętaj, żeby biegać WOLNO (używając tej samej nomenklatury co ssokolow).

WOLNO = tak, żebyś mogła spokojnie rozmawiać w czasie biegu / truchtu.
Nawet jeżeli wydaje Ci się to DRAMATYCZNIE wolno.
Kobieca intuicja podpowiada mi, że starasz się biegać szybciej ;)

Przy trzymaniu WOLNEGO tempa na początku - poprawę formy zobaczysz bardzo szybko :)

: 31 maja 2009, 15:36
autor: Mojwa
Wolno... Staram się wolno... Ale może macie rację, bo jak widzę innych biegaczy i ich tempo to jakoś podświadomie chce przyspieszać... A nie tędy droga.

aktualnie czekam aż deszcz osłabnie i idę na 4 trening w tym tygodniu.

wiem, że nie od razu Kraków zbudowano, że będę się męczyć... wiem i nie poddaję się. tylko sobie narzekam, ale na to moje narzekanie mam jeden najlepszy sposób - dalej ćwiczyć. bo będzie lepiej. no nie?

: 31 maja 2009, 21:20
autor: Mojwa
wybaczcie posta pod postem, ale....

muszę się pochwalić :hej:

poszłam na bieganko. na początku biegu śpiewałam sobie i faktycznie - biegałam za szybko. no więc zwolniłam. chciałam kontynuować 3 tydzień Planu. Ale... gdy po raz pierwszy spojrzałam na zegarek było 2:45. To był dla mnie znak, że dam ze spokojem radę 4 tydzień. I tak było. Powiem szczerze, że dziś było mi łatwiej niż wczoraj, mimo większego odcinka pokonywanego biegiem.

A na koniec... pobiegłam 5 minut bez przerwy :) i to nie był bieg ostatkiem sił - po prostu, biegłam przed siebie. wiadomo, zmęczenie było, ale bez przesady.

jestem mega zadowolona!

jutro dzień wolny, we wtorek - kontynuujemy 4 tydzień.

to chyba dlatego, że jestem młoda, więc szybko do wysiłku się przyzwyczajam.

: 01 cze 2009, 08:34
autor: Forest Gump
trzymaj tak dalej, najważniejsze są chęci, reszta przyjdzie sama, dokończ jeden trening zacznij następny i będzie git :oczko:


Pozdrowienia Forest Gump

: 01 cze 2009, 13:25
autor: ssokolow
brawo ;-) znaczy się że nauczyłaś się truchtać - i nie mówię tego z przekąsem bynajmniej tylko na poważnie - bo to pierwszy ! krok w biegowej karierze każdego amatora ! ;-)

powodzenia... to kiedy jakieś zawody na 10 km ?

: 02 cze 2009, 19:35
autor: Mojwa
Osz kurde. Źle ze mną. Dzisiaj wpadłam w taki trans, że jak spojrzałam na zegarek to miałam za sobą 13 minut ciągłego biegu - a zmęczenie nie narastało, wiadomo, mięśnie nieprzyzwyczajone bolą, ale to nie jest ból nie do zniesienia - tylko czuję, że pracują. Więc na tych 13 minutach się nie skończyło. Doszło do 21. Potem skończyła mi się ścieżka i stwierdziłam, że to chyba jeszcze nie czas na 30 min. Ale chyba jeszcze przed wyjazdem do domu zrobię 30tkę. O ile się nie przeforsowałam.
Ale nie czuję żeby to byl dla mojego organizmu jakiś katorżniczy wysiłek. Eh.

Myślicie, że przesadzam, czy jednak te 20 minut [oczywiscie po rozgrzewce ktorą było 10 minut marszu z jakimis wymachami rąk, podskokami, a potem 3x po 3 minuty biegu - 2 minuty marszu] to nie jest przegięcie w moim wieku i wadze [przy wzroscie 169 ważę 59 kilo]?

jutro nóżki mają zasłużony dzień wolny. dobrze się spisały.

ssokolow - jak dowiem się że jakieś są w Poznaniu to przygotowania na pewno lepiej pójdą. a ogólnie to chyba odpuszczę plan Pumy a zacznę plan na 5 km ze strony.