Moja przygoda z bieganiem...
: 13 wrz 2008, 07:52
Witam serdecznie wszystkich. Forum to czytam do dawna,, jednak wreszcie zdecydowałem się coś napisać, gdyż w ostatnim czasie w moim życiu wydarzyło się tak wiele pięknych rzeczy, iż postanowiłem się nimi z Wami podzielić. Sport uprawiam od 25 lat. Wcześniej była to akrobatyka, sztuki walki, pływanie, biegi, kolarstwo, skoki spadochronowe, nurkowanie. To te sporty, które trenowałem przez ten czas. Z racji zawodu jaki wykonywałem ( służyłem w jednostce antyterrorystycznej), mogłem zajmować sie tym, co kocham zawodowo. Mam 34 lata, wspaniałą żonę i dwóch synów (1,5 roczku i 12 lat). Żyło nam sie świetnie, kiedy to dwa lata temu syn w wyniku wypadku (gdy szedł chodnikiem, kobieta wjechała w niego samochodem) stracił stopę. Lekarze chceili amputować nogę przy kolanie, ale zabralismy go do innego szpitala, gdzie zdanie lekarzy było inne. Po długiej walce o jego zdrowie ( naprawdę niewiele barkowało, aby w wyniku komplikacji odszedł z tego pięknego świata) przyszedł czas, kiedy wszystko wróciło do normy. Wtedy postanowilismy wyjechać do wymarzonej przez nas Australii. Tu, kiedy zobaczyliśmy jak bardzo tani jest sprzęt sportowy, urządziliśmy siłownię w domu, a do tego zakupiliśmy bardzo dobrą bieżnię mechaniczną z amortyzacją. Kiedy tak to wszystko już stało, a ja ćwiczyłem na siłowni, żona, która całe życie niecierpiała uprawiania sportu, w szkole za sprawą astmy była zwalniana z W-Fu, a najlepszym rodzajem wypoczynku było dla niej oglądanie sportu w telewizji z kaweczką na stole i smacznym ciasteczkiem, oglądając bieżnię powiedziała: " a może ja spróbuję". Tak też się stało. Zaraz pojechaliśmy na zakupy, kupiliśmy super buty i ubiór sportowy, aby czuła się w nim jak najlepiej. Ułożyłem jej plan i biega. Po kilku dniach syn pyta: " tatuś a kiedy ja bedę mógł zacząć biegać?". Nie zastanawiając się długo odpowiedziałem " dziś". Znowu pojechalismy na zakupy, kupiliśmy wszystko co potrzeba.
Dziś niestety żona, która wcześniej, wieczorem potrzebowała na zasnięcie 3-4 minut, zasypia w niecałą minutę . Mi pozostaje książka. Ale kiedy rano wstaje jest usmiechnięta i nie może doczekać się kolejnego treningu. Syn też chodzi uśmiechnięty, bo jak się przekonał, bez stopy także można biegać. A ja jestem szczśliwy ( pomimo szybkiego zasypiania mojej żony Sprawy intymne zostały przeniesione na wolne chwile w dzień hahaha), bo całą rodzinkę zaraziłem sportem i cieszę się z ich, a tym samym mojego dobrego samopoczucia. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam innych do zarażenia swoich rodzinek sportem. Naprawdę warto.
Dziś niestety żona, która wcześniej, wieczorem potrzebowała na zasnięcie 3-4 minut, zasypia w niecałą minutę . Mi pozostaje książka. Ale kiedy rano wstaje jest usmiechnięta i nie może doczekać się kolejnego treningu. Syn też chodzi uśmiechnięty, bo jak się przekonał, bez stopy także można biegać. A ja jestem szczśliwy ( pomimo szybkiego zasypiania mojej żony Sprawy intymne zostały przeniesione na wolne chwile w dzień hahaha), bo całą rodzinkę zaraziłem sportem i cieszę się z ich, a tym samym mojego dobrego samopoczucia. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam innych do zarażenia swoich rodzinek sportem. Naprawdę warto.