Co mnie motywowa³o do treningu - tak jak napisa³am Ci w mailu, PAwle, by³o kilka ró¿nych przyczyn. Z perspektywy tych kilku miesiêcy wydaje mi siê, ¿e decyzja, aby zacz±æ biegaæ by³a ukoronowaniem bardzo d³ugich poszukiwañ panaceum na codzienn± ciê¿k± pracê i tê banaln± monotoniê up³ywaj±cych dni, tygodni, miesiêcy.
Ciekawe, ¿e aczkolwiek zawsze uprawia³am jaki¶ tam rodzaj aktywno¶ci fizycznej (p³ywanie, joga, rowerowanie, ¿aglówka etc.) to nigdy nie przysz³o mi do g³owy, aby po prostu zacz±æ biegaæ. To chyba uraz z podstawówki, kiedy zmuszano mnie do biegania na 1 km (wówczas koszmarny dystans!!), nie t³umacz±æ JAK nale¿y biegaæ, ¿eby nie zrobiæ sobie krzywdy. Nienawidzi³am biegania. Na mecie zawsze by³am ostatnia, z najgorszym czasem i z jêzykiem w³ócz±cym siê po ziemi..
I sta³o siê tak, ¿e kilka miesiêcy temu jecha³am rowerkiem na Wis³± i minê³am w pewnym momencie pana, który ra¼no pomyka³ truchtem w przeciwnym kierunku. Mia³ super figurê, grama t³uszczyku i bardzo zadowolony wyraz twarzy. Pomy¶la³am sobie: kurcze, rowerowanie dostarcza mi chyba za ma³o endorfin i zbyt ma³o energii spalam, mo¿e wiêc spróbowaæ biegania...?
Tydzieñ pó¼niej, po zakomunikowaniu wszystkim bliskim i znajomym, ¿e mam zamiar otworzyæ nowy rozdzia³ w moim ¿yciu, posz³am biegaæ. Po raz pierwszy od kilkunastu lat, kiedy ganiano mnie na czas dooko³a osiedla, przy którym sta³a szko³a.
Oto i ca³a historia, i ca³a motywacja.
Nie wiem, czy to bardzo niepowa¿na deklaracja z mojej strony, ale strasznie, ale to strasznie pragnê przebiec maraton...