Strona 1 z 2

Coś za dobrze mi idzie...

: 15 lip 2008, 23:26
autor: Proks
Kilka już razy zabierałem sie do biegania lecz dopiero ostatnio znalazłem odpowiednio "siły"

Biegam tak od 2 tygodni, 4 razy w tygodniu. Na początku jeszcze bez pulsometru biegłem maksymalnie 3 min, później szybki marsz.
Po kilju dniach kupiłem sobie pulsometr i biegłem tak na 70-80% tetna.... no i niespodzianka, przebiegłem pół godziny ok 4 km (właściwie to przetruchtałem)....po tym dystansie byłem prawie martwy ale to swoją drogą :P

teraz truchtam te pół godziny i widze efekty, z dnia na dzień i właściwie po tych 30 min czuje że mógłbym jeszcze z 15 biec

i moje pytania
1) czy zwiekszyć już czas biegania czy zostać jeszcze pare tygodni na tych 30 min?
2) czy to normalne ze przy truchcie tetno siega nawet 80% ?

z góry dzieki za odp :)

: 15 lip 2008, 23:39
autor: kryminalistyk
Nie przesadzaj, bo załapiesz kontuzję. Reszta Twojego ciała może nie nadążyć za kondycją... Największy problem na początku polega na tym, że człowiek ma ochotę dać czadu, a nie powinien. Twoje ścięgna, wiązadła i mięśnie mogą nie być jeszcze gotowe.

Nie napisałeś też ile ważysz, ile masz lat, itp. ;) Walczysz z brzuchem?

: 15 lip 2008, 23:55
autor: ssokolow
po stokroć lepiej 10x za mało niż za odrobinkę za dużo, ale jeśli czujesz się "rewelacyjnie", lekko,nic cię nie boli etc... to spokojnie możesz zwiększać czas... - pamiętaj żeby tak co 3 - 4 tygodnie robić sobie jeden tydzień spokojniejszy taki "krok wstecz" po to by jeśli choć trochę zmęczenia masz za dużo w organizmie, to wtedy "uleci" ;-)

co do tętna to normalne.. niestety takie Cieniasy jak ty albo ja :P (w szczególności ja) mają tętno na 80% w truchciku.. (choć powoli zaczyna to być woooolnyyym biegiem)

: 16 lip 2008, 00:21
autor: Proks
Dzieki za odzew ;)

mam 22 lata, 180 cm wzrostu, ok 80 wagi ale sporo tej wagi to miesnie nóg bo kilka lat temu karate trenowałem i coś tam zostało. tak wiec podczas biegu nie czuje raczej obciążenia w nogach, bardziej "brak tlenu"

z brzuchem raczej nie walczę, co prawda lekka oponka jest ale bez tragedii

wcześniej dużo jeździłem na rowerze i mimo że to o wiele słabszy trening to widać pomógł bo bałem sie że nie przebiegne nawet tych 10 min ;)

jeszcze z 2 tygodnie pobiegam te pół godziny a później zwiększe o 10 min

mój cel to 20 kilosów przebiegnięte na luzie ze słuchawkami na uszach :]

: 16 lip 2008, 02:15
autor: Feliks
Hey.

Ja zaczalem biegac tydzien temu dokladnie 6 Lipca.
Mam wytyczona trase 3200m. Pierwszy raz byl tragiczny:)
Pokonanie tej trasy zajelo mi 21minut i 20 sekund.Mialem potworny bol w klatce piersiowej a nogi mnie bolaly przez 3 dni tak bardzo ze mnie wyginalo schodzac po schodach.
Dzisiaj bieglem 5 raz i czas to 19:30 czyli prawie 2 minuty lepszy.
Generalnie jakies to dziwne jest bo za pierwszym razem mialem zadyche ze szok ale podczas samego biegu mnie nogi nie bolaly tak bardzo.Dzisiaj natomiast bylo na odwrot czyli nie mialem w ogole zadychy ale nogi zwlaszcza lydki i sciegna w na kostkach mocno mnie bolaly.

Spory przeskok czasowy mialem pomiedzy 2 a 3 biegiem a teraz jest tak po kilkanascie sekund.Jeszcze sporo musze sie nabiegac aby prezentowac przyzwoity poziom.Narazie jest ze tak powiem slabiutko :) Mieszkam z gosciem który tą samą trase pokonuje w 11minut i ja taki wynik chce osiagnac.

Na koniec dodam ze glownym moim celem jest "usuniecie" tego wora co mi wisi z tluszczem :). Mam 180cm wzrostu i waze 88 kilo.

Aha i jeszcze jedna kwestia.
Wszyscy pisza o pulsometrach.Czy naprawde jest on tak bardzo przydatny ?

Pozdrawiam.

: 16 lip 2008, 08:14
autor: Kita
Nie, biegaj spokojnie bez pulsometra, to nawet pieniędzy zaoszczędzisz. :oczko:

: 17 lip 2008, 00:27
autor: Born to run
Witam. Ja zacząłem dopiero wczoraj :jatylko: . Przebiegłem 5 km w 20 minut, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Nigdy w życiu nie przebiegłem więcej niż 1 km... :hej: , ale dzisiaj jakoś poszło. Miałem kryzysy, ale dałem radę. Wiele tkwi w psychice. Słuchawki w uszy, wzrok w asfalt i oddech 3|3 (pamiętam, że w podstawówce mi powtarzali, że biegnąc w taki sposób, człowiek najmniej się męczy). To było już parę lat temu, ale ta zasada jakoś mi zapadła w pamięci, a dzisiaj wyczytałem jeszcze o innych wariantach, więc je też z pewnością wypróbuję. Generalnie, spodobało mi się. Nie było łatwo, ale tragedii też nie było, więc dzisiaj też chcę biec. :hej: Czytałem sobie o tym, żeby się nie przetrenować itd, ale myślę, że w najbliższym czasie będę robił taki właśnie dystans, mniej więcej 3 - 4 razy w tygodniu. I mam nadzieję, że czasy, które będę notował będą coraz lepsze. No, i oczywiście liczę tu na małe wsparcie z Waszej strony :hej:
Pozdrawiam.

: 17 lip 2008, 01:28
autor: ssokolow
4min/km ja pierdu toż to zap... a nie bieg ;-)

nieźle muszę przyznać jak na pierwszy raz... i aż mi się wierzyć nie chce ;-) bo mi się takiego wyniku nie udało nawet na krótszym odcinku osiągnąć ... no ale ja jestem zapuszczony to może dlatego ;-)

: 17 lip 2008, 21:30
autor: Born to run
Wydawało mi się, że nie biegłem szybko. Dzisiaj też miałem biec, ale pobiegnę dopiero jutro, albo pojutrze :hej: Czuję, że potrzebuję odpoczynku. :hahaha: No, a być może to, że sporo jeżdżę na rowerze jakoś wpłynęło na to, że poszło mi nieźle, jak na początek. No i to, że jestem młody, mało ważę pewnie też.

: 18 lip 2008, 09:13
autor: Gerard
Born to run - albo zapisz się do klubu i niedługo pobijesz rekord świata, albo sprawdź jeszcze raz długość trasy, albo włącz zegarek od początku biegu :hej: :hahaha:

: 18 lip 2008, 09:17
autor: Krzychair
albo jak biegasz zejdz z roweru.. czasy będą inne :hej: :hej: :hej:

: 19 lip 2008, 16:38
autor: Born to run
Dzisiaj wychodzę na rower i sprawdzę z licznikiem odległość. Ale wydaje mi się, że nie mogłem się znacząco pomylić. No i jak jutro albo najdalej pojutrze pójdę biegać to tym razem ze stoperem. I wtedy napiszę co i jak. Bo ostatnio to tylko miałem zegarek w telefonie i nie wpadłem na pomysł, żeby uruchomić stoper, więc to wiem tak orientacyjnie. I przy okazji odkryłem, że z telefonem w kieszeni się do d*** biega. :bum:

: 22 lip 2008, 12:03
autor: Xander
Licznik rowerowy? To raczej nie najlepszy pomysł, ustawiony "na oko" może się pomylić nawet o kilometr (!). Jeśli chciałbyś z niego korzystać to powinieneś raczej najpierw przejechać się nim np. po bieżni stadionowej, trasie wyścigu albo kilka kilometrów po jakimś innym dość dokładnie zmierzonym odcinku i sprawdzić jakie jest odchylenie od normy (jeśli przekracza kilka procent radzę go ustawić prawidłowo).
Czas 20 minut na 5 km jak na pierwszy bieg w życiu jest faktycznie podejrzanie wysoki. Moim zdaniem na pewno jest tu błąd pomiaru, pytanie jak duży.

: 14 sie 2008, 18:23
autor: Born to run
Trochę długo mnie tu nie było. Wczoraj pojechałem rowerem na trasę i wyszło mi nie 5, tylko 4 km. :hej: Poprzednio oceniałem orientacyjnie i widać, że się nieco pomyliłem. Licznik może się jednak mylić w jedną i w drugą, ale skoro mówicie, że 5 km w 20 minut to aż za dobrze, to w porządku. Zakładam, że biegam 4 km. A czas, jaki osiągnąłem 3 dni temu to 18 min 27 sek. Dzisiaj również biegłem i czułem się jakby lepiej. Myślę, że czas mógł być nieco lepszy, ale go nie mierzyłem (stwierdziłem, że warto to zrobić za kilka tygodni, żeby mieć porównanie do wyników, jakie osiągałem na początku). Tym bardziej, że nie mam żadnego wygodnego zegarka ze stoperem. :bum:
Cóż, w każdym razie biegnąc dzisiaj, czułem się tak, jakbym osiągnął mały postęp. I to jest dla mnie najważniejsze.

: 08 wrz 2008, 20:32
autor: Born to run
Piszę posta pod postem, ale muszę. Zacząłem biegać pięknego dnia 8.08.08. Fajna data, zęby zacząć, a jeszcze piękniejsza jest dzisiaj, bo wybija równy miesiąc, a ja nie przestaję. Raz biegłem w połowie lipca, ale to się nie liczy.
Na początku biegałem co trzeci dzień, po ok 20 min, dystans jakieś 4km. Po około 1 tygodniu zwiększyłem częstotliwość i od tego czasu równo co dwa dni wkładam buty i biegnę. Stopniowo wydłużałem sobie trasę. Od tego tygodnia biegam w pn, śr, pt. Ostatnio biegłem właśnie w piątek, więc byłem dzisiaj w miarę wypoczęty i dokonałem przełomu <rekord życiowy> w piękną rocznicę biegłem równe 35 minut!!! Nie wiem jaki to dystans, ale przypuszczam, że może być nawet 7km. Odległość jednak jest mało ważna na tym etapie, jak się tutaj dowiedziałem. Momentami biegłem bardzo szybko, ale ogólnie (jak zawsze) starałem się utrzymać stałą prędkość i dobrze oddychać. Nie miałem później zawrotów, złego samopoczucia, nawet nie usiadłem, bo nie było gdzie.
Co u siebie zauważyłem... może nie rewelacje, to tylko miesiąc, ale na pewno kryzysy na trasie są rzadsze i lżejsze; o wiele łatwiej mi je opanować, przetrwać i zaraz robi się dobrze. Nie mam już (od jakichś 2,5 tygodni) uczucia miażdżenia w okolicy gardła, krtani, przełyku? Takie głupie uczucie, ból; chyba to się nazywa wypluwaniem płuc. Tego już nie ma. Ogólnie bolały mnie łydki, ale lepiej się rozciągam i to znacznie pomaga.
Mam nadzieję, że dalej pójdzie równie łatwo. Na pierwszą połowę listopada zaplanowałem sobie trasę 12km i myślę, że to się może udać.