dla tych co nie mają wiary
: 18 cze 2008, 18:28
Witam!
Postanowiłem podzielić się swoimi doznaniami z biegania i ewentualnie pokrzepić tych, co zwątpili;) Regularnie biegam od lutego tego roku, 3 - 4 razy w tygodniu. Zawsze miałem "brzuch" i nadwagę. Teraz też mam, chociaż dużo się ruszam i jem trochę inaczej (z niektórych "dóbr konsumpcyjnych" nigdy nie zrezygnuję;)). Na początku 15 minut truchtu było katorgą (około 180 cm, waga 95 kg, teraz około 90-92 kg). Jednak nie rezygnowałem. Jak gdzies tak po miesiącu mogłem truchtać 30 min. byłem w siódmym niebie. W podstawówce zawsze byłem najgorszy w biegach, czy to sprintach (60m. - rekord około 11 sek...) czy dłuższych, których z reguły nie kończyłem. Teraz bez problemu przebiegam 12 km. w godzinę a mógłbym spokojnie biec dalej (niestety pies, a właściwie suka, z która biegam, juz nie może). Sprawiłem sobie porządne buty i pulsometr i mam za sobą dwa starty w zawodach. Dla wątpiących!!! Nic nie da Wam takiego uczucia jak start w zawodach!!! Mój pierwszy start był na 4.200 m., z perspektywy czasu widzę, że to był za krótki dystans, zdecydowanie lepiej czuję się na dłuższych. Jednak udział w biegu to coś niesamowitego! Kibice, walka z gościem, który biegnie przed Tobą, albo który Cię prześcignął! Dzieci podające kubki z wodą, starsza Pani bijąca brawo! Nieważne, że było się 54 na 101 startujących. Ludzie! Jeśli ktoś z Was biega i ma wątpliwości czy to ma sens, niech wystartuje w zawodach! Ta adrenalina! Nie liczy się wygrana (sa zawodnicy, półzawodowcy,którzy startuja w zawodachamatorskich tylko po to, żeby wygrać z zgarnąć kasę, ale mnie nie o to chodzi). Oj, rozpisałem się, ale naprawdę mnie to wzięło, kiedyś dużo grałem w piłkę i jeździłem na rowerze ale bieganie pochłone\ęło inne pajse (w tym roku na rowerze tylko 350 km...). Ludzie! Biegajcie! To daje kopa, dużo pozytywnej energii - żadnych przeziębień, bólów pleców itp. W sobotę startuję w Istebnej w biegu na 12 km, później chciałbym jakiś półmaraton a potem... dla kogoś, kto nie mógł truchtać 15 minut to nie do pomyślenia...
P.S.
A brzuch dalej mam... może trochę mniejszy ale w bieganiu nie przeszkadza!:)
Postanowiłem podzielić się swoimi doznaniami z biegania i ewentualnie pokrzepić tych, co zwątpili;) Regularnie biegam od lutego tego roku, 3 - 4 razy w tygodniu. Zawsze miałem "brzuch" i nadwagę. Teraz też mam, chociaż dużo się ruszam i jem trochę inaczej (z niektórych "dóbr konsumpcyjnych" nigdy nie zrezygnuję;)). Na początku 15 minut truchtu było katorgą (około 180 cm, waga 95 kg, teraz około 90-92 kg). Jednak nie rezygnowałem. Jak gdzies tak po miesiącu mogłem truchtać 30 min. byłem w siódmym niebie. W podstawówce zawsze byłem najgorszy w biegach, czy to sprintach (60m. - rekord około 11 sek...) czy dłuższych, których z reguły nie kończyłem. Teraz bez problemu przebiegam 12 km. w godzinę a mógłbym spokojnie biec dalej (niestety pies, a właściwie suka, z która biegam, juz nie może). Sprawiłem sobie porządne buty i pulsometr i mam za sobą dwa starty w zawodach. Dla wątpiących!!! Nic nie da Wam takiego uczucia jak start w zawodach!!! Mój pierwszy start był na 4.200 m., z perspektywy czasu widzę, że to był za krótki dystans, zdecydowanie lepiej czuję się na dłuższych. Jednak udział w biegu to coś niesamowitego! Kibice, walka z gościem, który biegnie przed Tobą, albo który Cię prześcignął! Dzieci podające kubki z wodą, starsza Pani bijąca brawo! Nieważne, że było się 54 na 101 startujących. Ludzie! Jeśli ktoś z Was biega i ma wątpliwości czy to ma sens, niech wystartuje w zawodach! Ta adrenalina! Nie liczy się wygrana (sa zawodnicy, półzawodowcy,którzy startuja w zawodachamatorskich tylko po to, żeby wygrać z zgarnąć kasę, ale mnie nie o to chodzi). Oj, rozpisałem się, ale naprawdę mnie to wzięło, kiedyś dużo grałem w piłkę i jeździłem na rowerze ale bieganie pochłone\ęło inne pajse (w tym roku na rowerze tylko 350 km...). Ludzie! Biegajcie! To daje kopa, dużo pozytywnej energii - żadnych przeziębień, bólów pleców itp. W sobotę startuję w Istebnej w biegu na 12 km, później chciałbym jakiś półmaraton a potem... dla kogoś, kto nie mógł truchtać 15 minut to nie do pomyślenia...
P.S.
A brzuch dalej mam... może trochę mniejszy ale w bieganiu nie przeszkadza!:)