Strona 1 z 3

Czy można pogodzic rower z bieganiem?

: 28 kwie 2008, 13:58
autor: Grzesiek_G
I bynajmniej nie mam tu na myśli biegania z rowerem na plecach, ani jazdy na najwyższym biegu :bum:
Chodzi mi o to, czy w dniach wolnych od biegania (w moim przypadku to na razie 4 dni w tygodniu) można efektywnie spalić trochę kalorii na rowerze (powiedzmy 1- 2h jazdy), bez żadnych przykrych konsekwencji dla układu ruchowego?

Zaznaczam, że jestem początkujący.

: 28 kwie 2008, 14:34
autor: Nagor
Można.

: 28 kwie 2008, 15:58
autor: Browser
Można:)

: 28 kwie 2008, 17:27
autor: Eddie
to może jeszcze ja bo pewnie nie padła ta odpowiedź wcześniej ;)
można :)

: 28 kwie 2008, 18:57
autor: Grzesiek_G
No to super. Dziękuję :oczko:

: 05 maja 2008, 10:02
autor: andy_zuo
Hm... a zrobię sobie krzywdę jak rano biegam, a popołudniami śmigam na rowerze? :)

Biegam 6x w tygodniu więc z tymi dniami wolnymi jest ciężko ;)

: 05 maja 2008, 10:29
autor: Nagor
Jeśli odpoczywasz odpowiednio, to oczywiście, że nie zrobisz sobie krzywdy, podobnie jak dzieciaki ganiające po 10 godzin za piłką po podwórku dają radę. To musi być trochę intuicyjne, niekoniecznie takie według planu - czujesz sie zmęczony, to odpoczywasz, czujesz sie ok, to możesz jeszcze iść pograć w kosza wieczorem.

Tylko wiele osób przegina, bo nie zwraca uwagi na zmęczenie. Tego staraj się unikać.

: 05 maja 2008, 22:30
autor: Dark3r
A ja sobie zrobiłem ostatnio krzywdę, dopiero z niej wyszedłem. Mianowicie. Tydzień temu w niedzielę przebiegłem 10km(dla mnie to jest dużo) a później z kolegą przejechaliśmy się po powiecie(zaliczyliśmy 4 gminy, sporo miejscowości) zrobiliśmy łącznie 45km w 2h30min. No i robiło się chłodnawo i ja zauważyłem też że mój organizm na przetrenowanie reaguje zmniejszoną odpornością i choruję;/ Ale myślę, że to nie tylko ja tak mam. Ale od tamtej pory wiem, że wszystko z umiarem :))

: 12 lip 2008, 17:02
autor: cleo1223
Rower to najwspanialsza maszyna do odpoczynku :hej: :hej: :hej:
Kocham mój Rower i mój Rower kocha mnie :hej: :hej: :hej:
Biegam, bo rower nie jest aż tak wymagający; a moje ambicje dążą bardziej zaawansowanej kondycji.
Jeżeli akurat nie biegam po lesie, to na pewno przemieszczam się gdzieś rowerem. Samochód od święta. Autobusów nie uznaję. Rower to moje drugie nogi :hejhej:
Kiedy jestem chora, mam kaca, albo zły humor, czy zakwasy - na wszystko stosuję rower. Nawet palenie rzuciłam po 10 latach - z dnia na dzień. Jak chciało mi się palić, to uciekałam na rower. I pełen sukces.

: 12 lip 2008, 18:55
autor: Nagor
Ha, nawet ja teraz jeżdżę na rowerze. Mam przeciążony mięsień i parę dni nie mogę biegać, dlatego śmigam na rowerze. Dziś udało mi się nawet w mieście przekroczyć ograniczenie prędkości, było do 40km/godz, jechałem ciut szybciej. Ale to boli, bo rower pożyczyłem od mamy, to miejska, spacerowa damka, więc dziś po 40km strasznie bolą mnie plecy i szyja... :/

: 13 lip 2008, 12:54
autor: cleo1223
dobre i to.
ja dzisiaj mam przewrwę w bieganiu, a rower jest chwilowo nieczynny :ojnie:
ryczeć mi się chce....

: 13 lip 2008, 13:46
autor: alexel
Ja biegam o 6 rano kiedy moja córcia śpi (1,5 roku)a jak na rower to tylko z nią, dodatkowe obciążęnie z tyłu to też jakiś trening dla nóg.Ostatnio zamiast biegać poszłąm na długi spacer z kijakmi, małęj nie miałąm z kim zostawić to ją wzięłąm do górskiego nosidła i łąziłąm po lesie z nią, i powiem wam szczerze że żaden bieg nie dał mi tak w kość jak ten marsz z nią na plecach!!!!

: 13 lip 2008, 19:12
autor: cleo1223
alexel
szacunek.
dobrze wiedzieć, że istnieją na świecie faceci, dla których dziecko nie jest zbędnym obciążeniem, a kompanem.

: 13 lip 2008, 19:41
autor: Nagor
alexel pisze:Ostatnio zamiast biegać poszłąm na długi spacer
Ja jednak myślę, że alexel to kobieta... :hej:

: 13 lip 2008, 21:42
autor: rabarbarka_16
Ja biegam 4 razy w tygodniu, a na rowerku jestem codziennie. Nie ma to jak jazda na rowerze po bieganiu. Jak biegniesz to nogi ciągle uderzają o twardą powierzchnię, a jak siadasz po takim " ciężkim dniu" na rower to tylko kręcisz nogami, nie wiem jak wy, ale ja mogłabym tak jechać na koniec świata...
Tylko zazwyczaj muszę wracać tak ok. 22, bo już się ciemno robi, a ja nie mam światełek :hej: :hej: :hej: