Strona 1 z 2

Zlitowałem się nad swoim zdrowiem... Zaczynam

: 01 kwie 2008, 13:25
autor: soprano99
To już ostatni dzwonek... Później może mi sie nie chcieć. Miesiąc temu ważyłem ponad 120kg. No i zaczęła sie dieta. Jest juz 10kg mniej. Od kilku dni zastanawiałem sie nad jakąś aktywnością fizyczną, az tu nagle wpadła mi w ręce Wyborcza. Artykuł przeczytałem, przesłanie Pacewicza kilka razy i postanowiłem, od poniedziałku ruszam tyłek. Tym bardziej, że w tym króciutkim teście zdobyłem 1 (słownie: JEDEN) punkt. Żenada, imitacja faceta... Budzik nastawiłem na 5. Zadzwonił na szczęcie. Znacie to uczucie początkującego nad ranem, automatycznie przesunąłem budzik o 2godziny do przodu i leżę. Sumienie zaczyna mnie żreć; w końcu dzisiaj rano miałem zacząć. Nic. Pobiegam popołudniu. Leżę dalej. Sumienie dobija sie do moich myśli. Leżę. 5:06. Leżę. Gdyby sumienie miało ręce to by mnie z łóżka zwlekło. Leżę i myślę. 5:08. w końcu wstaję... Szybka toaletka. Ubranko, stoperek... Dzisiaj mój pierwszy trening... Piękna pogoda... Chcecie dalej opis mojego pierwszego dnia??? Dajcie znać, że czytacie

: 01 kwie 2008, 13:32
autor: Nagor
Dawaj dalej!

: 01 kwie 2008, 14:08
autor: soprano99
Troche zimno... Poniedziałek, wiadomo po weekendzie człowiek rozleniwiony... Szybki spacer do obranego wcześniej miejsca treningu, żeby tylko zawału nie dostać bo w wieku 27 lat to byłby wstyd. Próbuję sobie przypomnieć ostatnią aktywność fizyczną (poza seksem bo jego też w to wliczam - ciekawe co na to moja żona???), Boże, przecież coś takiego było jakieś 8 lat temu, przed maturą. Odbijają się lata lezakowania, unikania jak ognia WF i innych takich. A papierosy to już czuję jak uszami wychodzą... Ech, mam nadzieję że dzięki biegom (to co robie teraz trudno tak jeszcze nazwać) rzucę i to draństwo. Dochodzę do tego asfaltowego placyku i szok :chlip: na całym palcyku porozbijane butelki - widać ktoś bardzo nie chce żebym zaczął :hej: Robię sobie troche miejsca, wszak szkoda stóp... Dobra, tyle miejsca wystarczy. Przypominam sobie rozpiskę z Wyborczej na Istopień. 6 razy 1min biegu z 4 minutowymi przerwami w marszu. ok, próbujemy. Po pierwszych krokach wiem, ze ta mieszanina nibyasfaltu pod nogami nie jest zbyt wygodnym miejscem treningu. no i to szkło, fuj. Koduję w pamięci aby poszukać innego miejsca. Maszeruję - 2minutu, 3, 4. Czas na ten bieg. Ja piernicze, co to będzie??? Nic, zgodnie z radami zaczynam w tempie, które według mnie powinienem przez minutę wytrzymać. Taki szybki trucht. Po 30sek zerkam na stoper, chcę już maszerować, ale nie zapieram się i kończę rundke obranym tempem. Mój upór przypłacam cholernie ogromniastą kolką. O ja pierniczę, jak tu z tym bólem maszerowac??? Nic, próbuje jakoś... Kolka mija po 3,5minuty... Ledwo mineła a tutaj kolejna minuta truchtu... Znowu kolka... Ale ta mija po już po trzech minutach... Nie wiem, może tempo zmniejszyłem, nie miałem siły aby to przeanalizować. I tak już za każdym kolejnym razem. Przy szóstej próbie po biegu nie odczuwam już kolki. Cuda czy co???
Powrót do domu. Nie moge uwierzyć,że po takim wysiłku - uwierzcie to dla mnie graniczy ze zdobyciem Mt Everestu- można być szcześliwym. JA JESTEM!!! A nicc nie brałem :hejhej: Kilka łyków wody, prysznic i do pracy.
Dzisiaj boli mnie wszystko - uda, podudzia, kolana, kostki, plecy a nawet pośladki. Jutro mój kolejny trening. Zwiekszenie biegu do dwóch minut z ograniczeniem marszu do 3min. Ciekawe jak będzie. I szczerze, nie moge sie doczekać. Nawet ten ból mnie nie zniecheca. Obym tylko wytrwał... Mam nowe marzenie - chciałbym kiedyś zaliczyć chociaż maleńki półmaraton. We will see. I jeszce raz, obym wytrwał... Piękna rzecz to bieganie, serio.

: 01 kwie 2008, 16:37
autor: -lisio-
Buty z dobrą amortyzacją sobie kup bo przy Twojej wadze (na razie :oczko: ) możesz mieć później problemy z kręgosłupem i stawami. Dobrze, że zacząłeś jak będziesz wytrwały to za jakieś 2-3 mce będziesz sobie na luzie śmigał przez godzinkę bez przerwy a waga też spadnie ze 20kg. Na początku postępy są wręcz niewiarygodne- najważniejsze to nie stracić motywacji, a jak już myślisz żeby pobiec półmaraton to już jakiś cel i motywację masz. Pozdrawiam życząc wytrwałości :oczko: Aha i jeszcze jedno. Jak coś ma maraton w nazwie z założenia nie jest maleńkie :hahaha:

: 01 kwie 2008, 17:22
autor: ruh hożuf
Trzymam kciuki. Ja zaczynałem od 128 kg. Po 4 miesiącach mam "na liczniku" 116, biegnę bez przerwy godzinę (jak mi się chce - a częściej mi się chce niż nie chce) i ostatnio przetuptałem 10 km bez przerwy. Nie piszę tylko żeby się pochwalić (chociaż lubię) ale przede wszystki po to aby potwierdzić że warto zacząć i być wytrwałym - nagroda będzie wspaniała. Trzymaj się i biegaj!!!

: 01 kwie 2008, 19:36
autor: wysek
Soprano99

poczytaj sobie tutaj o butach biegowych:
- http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=20&id=367
- http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=20&id=110

I do dziela realizuj plan, wszystko przyjdzie z czasem ;)

Re: Zlitowałem się nad swoim zdrowiem... Zaczynam

: 01 kwie 2008, 22:39
autor: lorkd
soprano99

Gratuluję męskiej decyzji. Myślę, że większość z nas tak zaczynała.

: 02 kwie 2008, 09:42
autor: soprano99
Dobra... Dzieki za wsparcie. Brzuch rzeczywiście cholernie przeszkadza. Buty to podstawa, musze coś szybko znaleźć więc czekam na wskazówki - firma, mdel itp. obejrzałem sobie starego adidasa i wyszlo ze jestem typem neutralnym. Nie wydam na buty jakiejś niewyobrażalnej kwoty.
Dzisiaj kolejny trening rano. Już lepiej z pbudka i tak nie marudze przy wstawaniu. Myślałem żemy powtórzyć przez pierwszy tydzień poniedziałkowy terning, ale nie. Pobiegłem tak jak w planie 6x2min biegu (truchtu!) z 3min marszem. Nie było tak źle. Kolka jeszcze atakuje ale mniej, zmniejszyłem tempo. Mam problemy z właściwym oddychaniem podczas biegu. Ta waga jednak troche za duża ale spada. Dieta rewelacyjna, wiec nie ma co narzekać. Kolejny trening w sobote, choć zastanawiam sie czy nie zrobic go wieczorem w piatek. Jescze raz wielkie dzieki za wsparcie. mieśnie bola mniej. Zobaczymy jak jutro będę się czuł. jesteście wspaniali...

: 02 kwie 2008, 10:12
autor: -lisio-
soprano99 pisze: ...jesteście wspaniali...
Wiemy, wiemy :hahaha: . Co do butów to jak jesteś "neutralny" to faktycznie nie będziesz musiał wydawać jakichś ogromnych kwot na buty skup się głównie nad amortyzacją . Tu masz tabelkę z przykładowymi bucikami http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=20&id=409. Na butach lepiej nie oszczędzać, bo można te "zaoszczędzone" pieniądze wydać później na ortopedę albo fizykoterapeutę. Ja jako pronator biegam w Adidasach Supernova CTR z wkładką amortyzującą IRONMAN i naprawdę amortyzacja jest super. Co do cen bucików z tabelki, którą wkleiłem to sporo już potanały. Nike Pegasus można już kupić za 230 pln a z tego co słyszałem to bardzo dobry bucik- przeznaczony właśnie dla neutralnych

: 02 kwie 2008, 16:17
autor: (o)(o)
witamy w rodzinie :hej:

pamiętaj o rozgrzewce/rozciąganiu :) super sprawa

ja rozciagajac sie tylko do biegania, umiem zrobić szpagat...cudy, cudy, niewidy :bum:

też bedziesz porafił :oczko:

: 02 kwie 2008, 19:12
autor: Duda
Jedna uwaga, rano przed treningiem zjedz coś, nie biegaj na czczo bo spalisz mięśnie. Możesz zjeść nawet jedno jajko na twardo ugotowane dzień wcześniej :oczko:

: 02 kwie 2008, 20:33
autor: Andrzej Szymański
Toć piszą w książkach, żeby nie jeść!!!! :bum:

: 02 kwie 2008, 20:47
autor: _grzes_
Podobno lepiej na czczo. Kto wie niech odpowie jak to w końcu jest. Pozdrawiam

: 03 kwie 2008, 06:57
autor: Tomek Michałowski
każdy jest inny, mam kolegę biegacza co na pół godziny przed startem je jajecznicę a ja, nawet jeśli jest start o 12 to nic do ust nie wezmę od rana , oprócz płynów
trzeba na sobie przetestować

: 03 kwie 2008, 14:24
autor: soprano99
ja nie jem przed bieganiem. podobno 4 godziny wczesniej lepiej nie jesc. wole biegac z pustym zoladkiem, zreszta rano rzadko cos przelkne, dopiero gdzies 2 godz po przebudzeniu o co opieprza mnie moja dietetyczka. no ale ja po prostu nie moge. Co do spalania. Organizm nie jest głupi. jak ma do wyboru pobrac zapasy do spalenia z weglowodanow lub tłuszczy to wybierze "smaczniejsze" dla neigo weglowodany. a tak jak biegne na czczo to nie ma wyboru i żre tłuszcze.
Myśle o tych butach, planowalem nie wydac wiecej niz 300zl ale widze ze moze byc ciezko.
po moim drugim treningu jest lepiej niz po pierwszym. przedze wszystkim nie bola mnie juz miesnie na drugi dzien, wszystko ok. aż miło.
dzieki za odzew kochani, fajnie ze jestescie.
Dalej wierze ze mi sie uda!!!