Jestem początkujący ale myślę że właśnie dlatego jestem w stanie dac Ci kilka rad.
Pierwszy i chyba najważniejszy krok do zmotywowania się to chyba nie dawanie własnej motywacji powodów do osłabnięcia... Co przez to rozumiem?
Nie stawiaj sobie nierealistycznego celu! Ja gdy rok temu próbowałem zacząć biegać myślałem sobie że im szybciej, intensywniej i mocniej się do tego wezmę tym lepsze będą efekty, bzdura!!! I właśnie taki nierealistyczny cel sobie postawiłem. Bez jakiego kolwiek przygotowania powiedziałem sobie, "będę biegał codziennie!" nie wiedziałem też jak się do tego zabrać więc myślalem że będe biegał 10 min... szybko (dodam że robienie gimnastyki rozciągającej przed biegiem i siłowej po biegu wogle nie przyszło mi wtedy do głowy! sic!).
Efekt był taki że miałem takie zakwasy że następnego dnia ledwo zmusiłem się do wcześniejszego wstania na bieg (umysł znajduje wtedy różne logiczne argumenty na niebieganie:)). Trzeciego dnia już nie wstałem a czwartego chciałem odrobić stracone 10 min. Piątego jak łatwo się domyśleć miałem już dość
W tym roku zabrałem się za to bardziej metodycznie i jak narazie mam bardzo wysokie morale
Rozwiązaniem dla mnie jest i dla Ciebie też powinien być plan
10-cio tygodniowy.
Przed każdym treningiem rób gimnastykę rozciągającą (tzw. GR- ja znalazłem ryciny pokazujące ćwiczenia tu na forum, użyj opcji szukaj) i siłową po bieganiu (
GS - znajdziesz ją TU, ale oczywiście będziesz musiał do siebie dostosować "dawkę" którą będziesz stopniowo zwiększać, najlepiej zrób sobie analogiczną rozpiskę do tej z planu 10-cio tygodniowego).
Po każdym treningu powinieneś też zadbać o to by nie mieć zakwasów, ból może (nie musi) Cię zdemotywować. Mi pomogły dwie rzeczy;
-pod prysznicem zaraz po treningu oblewam kilka minut ze słuchawki mocnym strumieniem obolałe miejsca raz lodowatą wodą a raz "wrzątkiem"(zmiana co ok 6-7 sek, na tyle tylko gdy poczujesz że temperatura ciała w tym miejscu się przystosowuje)
-w ciągu dnia staram się szybko chodzić(jakbym się gdzieś śpieszył) nie pozwalająć żeby "ból" korygował mój ruch, poprostu go olewam. Mięśnie są wtedy cały czas rozgrzane i szybciej się regenerują.
Z każdym dniem będziesz widział nieznaczną poprawę kondycji, satysfakcję i wyobrażał sobie jak to będzie wyglądało po 10-ciu tygodniach! Zastrzyk morale gwarantowany!!!
Ważne też żebyś nie próbował nadrabiać strat, jeden dzień nie biegałeś?! POWTÓRZ TYDZIEŃ!!! NIC NA SZYBKO!!!
Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość!
Staraj się dużo czytać(np. tu na forum -> opcja szukaj) o przypadłściach i małych kontuzjach na które napewno natrafisz, jak skutecznie im przeciwdziałać i zapobiegać. Nie pozwól by jakaś Cię zatrzymała!
Pozdrawiam i
życzę powodzenia!!!