Strona 1 z 2

Lagat jak dobre wino

: 10 lip 2016, 22:03
autor: wojtek
41-letni Bernard Lagat opedzil wszystkich i zakwalifikowal sie do Rio:

http://www.seattletimes.com/sports/olym ... -olympics/

Re: Lagat jak dobre wino

: 10 lip 2016, 23:32
autor: Keri
Jak Jacek wyslucha wywiadu Lagata po biegu to bedzie mial uzywanie, w senise wode na mlyn :hejhej:
Poza tym, az czlowiekowi chce sie dalej trenowac, jak sie oglada takie kawalki.

Re: Lagat jak dobre wino

: 13 lip 2016, 21:00
autor: fotman
Lagat hung with the pack for most of the race before unleashing a lethal kick in the final 200 meters to out-sprint the leaders, Hassan Mead and Paul Chelimo, just yards from the finish line and win his ninth U.S. 5,000 title with a time of 13:35.50. (...)
"Coach told me not to react too early, you have 400 meters to go, you might miss it that way,” Lagat said. “All I could do is concentrate and wait till the last 100 meters.”
The result was a 52.82-second final lap and a trip to his fifth Olympic Games.
Hmmmm. To tak a propos dyskusji, czy trzeba być dobrym sprinterem, by być dobrym długodystansowcem. :spoczko:

Re: Lagat jak dobre wino

: 13 lip 2016, 21:04
autor: Rolli
fotman pisze:
Lagat hung with the pack for most of the race before unleashing a lethal kick in the final 200 meters to out-sprint the leaders, Hassan Mead and Paul Chelimo, just yards from the finish line and win his ninth U.S. 5,000 title with a time of 13:35.50. (...)
"Coach told me not to react too early, you have 400 meters to go, you might miss it that way,” Lagat said. “All I could do is concentrate and wait till the last 100 meters.”
The result was a 52.82-second final lap and a trip to his fifth Olympic Games.
Hmmmm. To tak a propos dyskusji, czy trzeba być dobrym sprinterem, by być dobrym długodystansowcem. :spoczko:
+1

Re: Lagat jak dobre wino

: 14 lip 2016, 05:30
autor: wojtek
5000m to nie bieg dlugi, juz nie. To przedluzony sredni dystans.

Re: Lagat jak dobre wino

: 14 lip 2016, 12:56
autor: Keri
Ale podstawa calego sukcesu (wygrana), to luz, luz i jeszcze raz luz. Legat "odmienia" to we wszystkich przypadkach w udzielonym wywiadzie. :bleble:

Re: Lagat jak dobre wino

: 14 lip 2016, 15:15
autor: fotman
Podstawa sukcesu to talent i mądrze ustawiony trening, który rozwijając wytrzymałość, nie gasi szybkości.
Na luz w nogach trzeba ciężko zapracować.

Re: Lagat jak dobre wino

: 14 lip 2016, 16:14
autor: yacool
fotman pisze:Na luz w nogach trzeba ciężko zapracować.
Czyli nasi długasi powinni wreszcie wziąć się ostro do roboty.

Re: Lagat jak dobre wino

: 14 lip 2016, 22:43
autor: toxic
Keri pisze:Ale podstawa calego sukcesu (wygrana), to luz, luz i jeszcze raz luz. Legat "odmienia" to we wszystkich przypadkach w udzielonym wywiadzie. :bleble:
Od polskich trenerów też można to usłyszeć podczas zawodów. Luz, luz i luz. Ta rada jest taka uniwersalna... i taka tajemnicza. Chabowski pewnie też ma swoją definicję luzu, a obiektywnie, to do luzu mu daleko. Takie truizmy jak "stay relax" niczego nie wyjaśniają.

Poza tym osobiście bardzo kibicuję Lagatowi, jeden z moich ulubionych lekkoatletów. Pomimo kosmicznego poziomu w szczycie kariery, to w cieniu Króla Mili.

Re: Lagat jak dobre wino

: 15 lip 2016, 08:54
autor: Keri
toxic pisze:Takie truizmy jak "stay relax" niczego nie wyjaśniają.
Wyjasniac nie, ale idea jest raczej zrozumiala, pobiec szybko i sie przy tym nie pospinac.
Absolutnie zgadzam sie z fotmanem
fotman pisze:Na luz w nogach trzeba ciężko zapracować.
Luz, to nie tylko zjawisko psychologiczne, ale ogromna, ciezka praca!

Re: Lagat jak dobre wino

: 15 lip 2016, 10:04
autor: yacool
Rzecz rozbija się i komplikuje na tym, co kto rozumie pod pojęciem ciężkiej pracy. Na to rozumienie składa się wiele czynników, w tym kulturowe, które zdają się wybijać na pierwszy plan. Mam tu na myśli ukształtowany w naszej kulturze typowy rys charakterologiczny człowieka odnoszącego się do pojęcia ciężkiej pracy, jej akceptacji, poczucia spełniania, potwierdzenia, uznania, czy wręcz apoteozy ciężkiej pracy. Zazwyczaj z ciężką pracą kojarzy nam się krew, pot i łzy - tak symbolicznie to ujmując. Ciężko pracujący człowiek zasługuje na uznanie, zyskuje akceptację, szacunek, staje się autorytetem. Nie zawsze jednak z ciężką pracą idzie w parze jej efektywność, czyli nagroda w postaci efektu uzyskanego dzięki ciężkiej pracy i tu tkwi problem. Nierzadko problem ten zagłuszany jest podejmowaniem jeszcze cięższej pracy w poszukiwaniu substytutu nagrody. Taką nagrodą zastępczą jest właśnie uznanie otoczenia. O ile w przypadku sportu amatorskiego nikt nie będzie czepiał się wyniku sportowego, nieadekwatnego do włożonej pracy, o tyle w przypadku sportu wyczynowego zawodnicy rozliczani są ze swoich osiągnięć.
W przypadku naszych zawodników ciężka praca treningowa to norma. Norma, która jednak nie przekłada się na szybkie bieganie. Powstaje więc pytanie o to jak zwiększyć efektywność pracy i teraz pojawia się dopiero ten cały stay relax, czy luz. Niestety, tu znowu zaczyna odgrywać pierwsze skrzypce wychowanie. Stay relax i luz nie pasują do naszego pojęcia ciężkiej pracy. Bardziej do nieróbstwa i czegoś godnego potępienia. Stąd na przykład pojęcie ciężkiej pracy nad stay relax i luzem może być kompletnie niezrozumiałe. Dlatego właśnie przekaz Lagata jest dla nas tak trudny do interpretacji.

Re: Lagat jak dobre wino

: 15 lip 2016, 10:05
autor: toxic
Keri pisze: Wyjasniac nie, ale idea jest raczej zrozumiala, pobiec szybko i sie przy tym nie pospinac.
To są ciągle banały. Pewnie wygłaszane dłużej niż ja żyję.
I przewrotnie też się zgodzę z fotmanem(po części, bo niektórzy luz w biegu mają podświadomie), że na luz trzeba sobie zapracować, ale z tym już się zgodzić nie mogę:
Keri pisze:Luz, to nie tylko zjawisko psychologiczne, ale ogromna, ciezka praca!
bo luz to luz a ciężka praca to ciężka praca.

Re: Lagat jak dobre wino

: 15 lip 2016, 16:09
autor: fotman
fotman pisze:Podstawa sukcesu to talent i mądrze ustawiony trening, który rozwijając wytrzymałość, nie gasi szybkości.
Na luz w nogach trzeba ciężko zapracować.
Głupio jest cytować samego siebie, ale robię to, gdyż wszyscy cytują drugie zdanie, pomijają pierwsze, które jest istotniejsze.
Co do naszych czołowych długodystansowców, to:
1. albo nie mają talentu i ich osiągnięcia są wypracowane żmudną pracą,
2. albo są "zadziabani" monotonną pracą wytrzymałościową.
W pierwszym przypadku- OK, talentu nie ma, szacunek za pracowitość.
W drugim przypadku- trenerzy na kursy i szkolenia, żeby nie psuli kolejnych pokoleń.

Ogólnie rzecz biorąc, to dla mnie długie dystanse w Polsce to kompletna porażka. Jeżeli na 5000m, mało kto zbliża się do wyników osiąganych przez Polaków w latach 60-tych XX wieku, to o czym my mówimy? A wtedy nie było tartanu, odżywek, obozów klimatycznych w RPA i USA, rehabilitantów, dietetyków, wspaniałych butów z systemami i innych cudów na kiju...
Co do polskich sprinterów, moje zdanie jest zbliżone. Kilkunastu byczków w szkoleniu centralnym, z których tylko dwóch, aj waj, schodzi poniżej 10,3s/100m.
I to powszechne przekonanie, że im się wszystko po prostu należy.
Nasze podatki wywalone w błoto. Lepiej przeznaczyć te pieniądze na wspomaganie sportu dzieci i młodzieży.

Re: Lagat jak dobre wino

: 15 lip 2016, 16:35
autor: yacool
Może nie ciągnijmy wątku w kierunku wydatków i podatków, bo zaraz włączy się forumowy księgowy, kolega Robert. To jego działka.
W kwestii talentu lub jego braku to temat prowadzący na skraj pesymistycznych wizji urodzonych by przegrywać. To działka Rolliego i jego "czarni to czarni, a biali to biali" (bez uszczypliwości).
Natomiast do ruszenia jest to:
fotman pisze:trenerzy na kursy i szkolenia, żeby nie psuli kolejnych pokoleń.
Powszechnie wiadomo jak słabe są merytorycznie kursy LA. Słabe są także oficjalne materiały poświęcone aspektowi biomechanicznemu biegów średnich i długich. Ostatnio przeglądałem taki materiał i poziom, na którym zatrzymał się autor to kwestia lądowania - pięta czy śródstopie, gdzie pada uwaga, że dowolnie w zależności od zawodnika. Po czym w poradzie dla trenera można przeczytać, żeby zwracał uwagę na lądowanie...

Re: Lagat jak dobre wino

: 15 lip 2016, 17:59
autor: fotman
Mam wrażenie, że w szkoleniu długodystansowców trenerzy lekceważą element szybkości. Może się mylę, ale bieganie bez końcówki, charakterystyczne dla naszych długasów, wynika z przekonania, że dobra końcówka pochodzi z wytrzymałości.
Można mieć końską wytrzymałość i osiągać bardzo przyzwoite wyniki na mitingach w biegach z zającem, a nigdy nie osiągnąć żadnego istotnego sukcesu z powodu braku szybkości na finiszu.
Ostatnio nasi średniodystansowcy posiedli umiejętność finiszowania (Kszczot, Lewandowski, Cichocka, Ennaoui). Może należy się zastanowić dlaczego im się to udaje?