Strona 1 z 2

PUCHAR EUROPY 10OOOM- PORTUGALIA

: 07 cze 2009, 09:45
autor: Damiano
http://www.tilastopaja.org/staticresult ... 787423.htm
Gratulacje dla Arka Gardzielewskiego za wyniki 29.08.48, nowy rekord życiowy, tym samym udowodnił że start na MP to był wypadek przy pracy :oczko: Swoją drogą kobiety niesamowicie biegają... :orany:

: 07 cze 2009, 10:16
autor: Adam Klein
No rzeczywiście, gratulacje.
Ale tak z ciekawości - to dlaczego akurat on tam pojechał ?
Rozumiem, że Chabowski i Szost mają wojskowe mistrzostwa. Ale jest jeszcze: Kozłowski, Szymkowiak, Smalec, Kłeczek, Kujawski, Błaziński - którzy na MP byli przed nim.
Czy do tego Pucharu Europy były jakieś szczególne warunki które trzeba było spełnić, czy może wymienieni zawodnicy nie chcieli tam po prostu jechać ?

: 07 cze 2009, 10:27
autor: Nagor
Rzeczywiście dziwna sprawa z tymi wyjazdami. Arek jak Arek, ale mnie, jako trenera drugiej zawodniczki MP na 10000m zastanawia fakt, że na ten Puchar pojechala dziewczyna, która w tych mistrzostwach byla daleko z tylu. Zeby byla jasnosc - nikt ze mna ani z Ola nie kontaktowal się w sprawie ewentualnego wyjazdu. Szlag mnie trafia jak widzę takie jakieś kombinatorstwo i ustawki. Zalatwiono to jakos po kryjomu i po cichu, PZLA wstydzilo się nawet umieścic informację o tym, że ktokolwiek tam jedzie, na swojej stronie. Kolejny skandal bandy twardoglowych dzialaczy, jak widac mimo zmiany wladz nic się nie zmienia w PZLA. Normalnie krew mnie zalewa!

: 07 cze 2009, 10:46
autor: Damiano
Chabowski i Szost biegają 10000m na Wojskowych Mistrzostwach Świata, Kujawski i Błaziński mają minima na MME więc raczej potrzebny jest im trening spokojny teraz, Smalec to sami wiecie jak z nim sprawa wygląda :hej: Jeśli chodzi o Elize Gawryluk to może chcieli jej dać sznase zrobienia minimum na MME, nie wiem poprostu szukam jakiegoś sensownego wytłumaczenia. Ale jeśli pojechała by Kasia Kowalska to spójrzcie jakie lanie by i ona dostała :ojoj:

: 07 cze 2009, 11:13
autor: Nagor
Sensowne wytlumaczenie jest jak zwykle jedno: jedzie ten, kto jest blizej koryta, a nie ten, kto jest lepszy. Nowe wladze PZLA pelna garscia czerpia z dorobku prezes Szewinskiej: standardy nadal rownaja w dol, a nie w gorę.

: 09 cze 2009, 08:42
autor: Jurek z Lasu
Nagor pisze:Sensowne wytlumaczenie jest jak zwykle jedno: jedzie ten, kto jest blizej koryta, a nie ten, kto jest lepszy. Nowe wladze PZLA pelna garscia czerpia z dorobku prezes Szewinskiej: standardy nadal rownaja w dol, a nie w gorę.
Pytanie do osób które znają dobrze regulamin PZLA:
Czy w regulaminie priorytetem jest dobór zawodników na imprezy w/g klucza:
a) przynależności do związku?
b) osiąganych przez zawodników wyników w danym sezonie bez względu na przynależność do związku?
c) nie jest to jasno określone I podlega luźnym interpretacjom?

: 09 cze 2009, 23:15
autor: Nagor
Niestety, takich jasnych reguł nie ma i nigdy nie było, więc jest to raczej punkt C...

: 10 cze 2009, 08:52
autor: Jurek z Lasu
Nagor pisze:Niestety, takich jasnych reguł nie ma i nigdy nie było, więc jest to raczej punkt C...
1. Ciekaw jestem jak ta sprawa przedstawia się w krajach zachodniej Europy? :lalala: Będąc dobrym zawodnikiem można w końcu uniezależnić się od Naszego PZLA?

2. Po transformacji ustrojowej polskie związki sportowe trzymają się wyśmienicie, taka transformacja nie wywarła większego wpływu na system działania tych związków. Koleś kolesia wybiera, dlatego kolesiom dobrze razem i miło. Tak ... jest statut (zaraz powiedzą przeciwnicy) ... a Ja im powiem że statut jest ułożony tak aby kolesiom żyło się dobrze.

3. Jestem zwolennikiem systemu opartego na jednostce centralnej współpracującej z rzeszą menagerów i trenerów sportowych, rozliczaną przez NIK. O wyjazdach reprezentacyjnych powinna decydować kolejność wyników uzyskanych w zawodach krajowych i nic więcej. Czysty, przejrzysty, system ... ... dotychczasowe związki sportowe powinny być rozwiązane.

: 10 cze 2009, 13:18
autor: kitler
Odnośnie niejasnych zasad kwalifikacji na różne imprezy, warto wspomnieć przypadek z HME w Turynie. Sztafeta 4x400m: Pobiegli zawodnicy 1,2,4,5 z HMP co oznaczalo jednocześnie taką samą kolejność w tabelach:
1. 46.72 CIEPIELA
2. 47.07 KLIMCZAK
3. 47.33 SOBIECH
4. 47.56 MARCINISZYN
5. 47.57 WASIAK
Sobiech został pominięty (o tym że nie będzie biegał dowiedział się przed rozgrzewką). W sumie po co Lisowskiemu problemy, że jeszcze chłop się sprawdzi i będzie go trzeba do kadry powoływać kosztem jego pupilków. Przegrali srebrny medal o setne sekundy ... kto wie może to akurat lepsza forma Sobiecha zdecydowałaby o srebrnym medalu, ale tego się nie dowiemy, bo LISOWSKI wiedział lepiej ....

: 10 cze 2009, 15:36
autor: Nagor
Bieganie do pewnego stopnia jest dyscypliną uznaniową i na świecie różnie się to rozwiązuje. Zdarzają się kontrowersje, ale skala patologii taka, jaka istnieje w PZLA, to chyba ewenement na skalę globalną. Uniezależnienie się od PZLA jest możliwe, ale oznacza przerzucanie się bardziej w kierunku biegów ulicznych. To jest odpowiedź na pytanie, dlaczego nie mamy mocnych biegów na bieżni - wszyscy utalentowani zawodnicy, zawodniczki przechodzą tam, gdzie nikt z PZLA nie miesza im w planach - do biegów ulicznych.

Zwróćcie uwagę na wyniki na bieżni Doroty Grucy - to jest dziewczyna, która miała potężny potencjał na 10 000m na bieżni, nawet na 5000m - ale skupiła się na komercyjnych maratonach, po numerach jakie wywijał jej Związek. Parę lat temu Dorota pobiegła samotnie w Słubicach (!) rekord Polski na 10 000m, robiąc minimum B na Igrzyska. Do minimum A zabrakło jej dosłownie kilku sekund (a biegła kompletnie sama, do tego miała bardzo wolne pierwsze 5km). Na Igrzyska nie pojechała, bo nie miała odpowiednich "pleców".

W takich warunkach nikt nie ryzykuje kosztownych, ciężkich i ryzykownych przygotowań do biegów na 5000/10000m. Z poziomu 31 minut na 10km, na jakim była Dorota, można biegać ulicę na całym świecie, nie oglądając się na PZLA, zarabiając dobrze, zwiedzając świat i ciesząc się powszechnym szacunkiem na całej planecie (poza Polską). Jestem pewien, że gdyby PZLA zależało na wynikach, Dorota mogłaby być w pierwszej dziesiątce dużej imprezy na bieżni, a nasze rekordy kraju byłyby, szczególnie na 10 000m, dużo lepsze.

Spytajcie Sobańską, Gajdusa, Bartoszaka - dlaczego biegali ulicę na całym świecie, zamiast zdobywać medale dla kraju na imprezach międzynarodowych? Nie pozwolono im, nikt w PZLA nie miał w tym interesu.

: 11 cze 2009, 19:18
autor: fotman
Nagor w dużym stopniu masz rację. Uznaniowość w PZLA jest ogromna.

Ale ja myślę, że wynika to z myślenia pt. " i tak nikt z naszych nie ma szans, więc niech jedzie mój człowiek"- i w tym coś jest.

Sobańska, Gajdus, Bartoszak- z całym szacunkiem dla ich osiągnięć na tle polskiego LA- przy tym poziomie sportowym na świecie nie mieli szans zdobywać medali dla Polski (może na MP Europy?).

: 11 cze 2009, 19:55
autor: Nagor
No, Fotman, nie byłbym tego taki pewien. Sobańska w najlepszych latach wygrywała najbardziej płatne maratony świata, tam konkurencja była nie mniejsza niż np. na Igrzyskach Olimpijskich. Bartoszak w Stanach na ulicy również ogrywał najmocniejszych wtedy zawodników, a w swoim rekordowym biegu na milę po drodze 1500m musiał zaliczyć w ok. 3:34, szybciej niż rekord Polski. Dziś ciężko cokolwiek wyrokować, ale na pewno nie dano im szansy. Nie jestem pewien, jakie motywy kierują ludźmi z PZLA, ale w sumie my nie mamy oceniać ich motywów, a efekty, te zaś są marne. Jeśliby np. na taki Puchar wysłano 20-tego zawodnika mistrzostw Polski, a on by to wygrał - to nie ma podstaw, żeby się czepiać. Ale jeśli bierze się uznaniowo tych słabszych, a oni przybiegają gdzieś daleko w stawce albo nie kończą biegu, to mamy prawo pytać - co jest, kurde, panowie, mieliście złe intencje od początku, czy tylko brak wam kompetencji?

: 12 cze 2009, 15:51
autor: kitler
To mamy skład na Puchar Europy :) Ktoś jest zaskoczony, bo ja wcale :)

5000 Chabowski Marcin 86 Flota Gdynia b.w.

Ciekawe ile Lewandowski pobiegnie na 1500m

: 15 cze 2009, 10:24
autor: Adamooo
Jesli chodzi o dziewczyne ktora pojechala na 10km, odpowiedz z pzla jest taka ze miala najwieksze szanse zrobienia minimum na mlodziezowe me.

Minimum na mlodziezowe ME wynosi 34.45, patrzac na wynik z tamtego sezonu zawodniczki Elizy Gawryluk 34.39 wydawac sie moze ze miala naprawde duze szanse zrobienia minimum.

Reszta zawodniczek, racja byly wyzej na MP na 10 km ale zrobienie minimum na MŚ seniorow bylo by duzo mniej prawdopodobne, gdzie minimum wynosi 31.45. Wystep, ktorejs z seniorek mogl by jedynie dac szanse powalczyc o rekord zyciowy i zaprzepascil by szanse na minimum Elizy.

Czy lepiej zeby wystartowal ktos, kto moze sie poprawic czasowo czy wystawic kogos innego kto ma szans reprezentowac kraj na zawodach jakimi sa mlodziezowe mistrzostwa europy?

Co do A.Gardzielewskiego, oczywiscie wielkie gratulacje rekordu zyciowego. A czemu Arek pojechal to powodu nie znam. W kazdym razie wstydu nie przyniosl :)

Przykra jest natomiast sytuacja Pana Smalca, ktory nie zostal powolany na druzynowke :(

: 15 cze 2009, 10:46
autor: Nagor
Adamoo, ale dlaczego jedna zawodniczka dostaje szansę robienia minimum, a inne nie? Kto o tym decyduje? Poza tym czy Puchar Europy to jest impreza służąca robieniu minimum czy reprezentowaniu kraju? Takie uzasadnienia można wymyślać setkami - i tak się robi w PZLA. W ten sposób ja mogę uzasadnić start każdej zawodniczki, zawsze znajdzie się jakieś wyimaginowane minimum do zrobienia czy rekord do poprawienia, ale to przecież nie o to chodzi. To, że biegu nie ukończyła, pokazuje, że była to decyzja błędna, jak wszystkie tego typu inne decyzje - ale trener miał wycieczkę do Portugalii na koszt podatnika, o co prawdopodobnie chodziło. Tych lepszych zawodniczek nikt nawet nie pytał, czy są zainteresowane startem w Pucharze Europy.

Sprawa Michała Smalca pokazuje dokładnie, o co w tym chodzi - żeby swoi pojeździli na wycieczki, a wyniki jakie uzyskają przy tej okazji - nie mają znaczenia, liczy się sam wyjazd. Tylko przypadkiem kulisy tych wyjazdów wychodzą na jaw - jak np. pijany wiceprezes leżący na trawniku (sam znam więcej takich historii). Mnie to oczywiście nie zaskakuje, bo przez kilka lat biegania dobrze poznałem ten mechanizm. Teraz jednak łapiemy złodzieja za rękę i pokazujemy kibicom - patrzcie, jak to działa. Może jakiś nacisk społeczny, społeczna kontrola - spowodują, że działacze PZLA zaczną działać w sposób bardziej przejrzysty, a jak nie, to w końcu ktoś z ministerstwa zwróci uwagę. Innej drogi nacisku nie ma, takie mamy chore prawo, że działacze PZLA mogą dowolnie marnotrawić publiczną kasę i nikt ich za to nie pociągnie do odpowiedzialności.