Bardzo żałuję, że tak sie stało, że Artur staje się chcąc nie chcąc "bohaterem" tej historii. My oczywiście mogliśmy to przemilczeć ale bieganie.pl to nie będzie strona która będzie przemilczywała sytuacje które są kontrowersyjne.
Tu nie chodzi o to, że on ma "plecy".
On nie ma żadnych pleców.
To jego trener ma "plecy" i przydatność jego trenera trzeba udowodnić.
Ten trener nie ma na razie żadnych sukcesów.
Jest także trenerem Rafała Wójcika ale wg mnie stał się nim w taki sam sposób w jaki stał się trenerem Artura i Radka - poprostu trzeba mu było dać zawodnika który ma szasne zrobić jakiś wynik.
I dostał Rafała któremu niestety nie udała się kwalifikacja na Olimpiadę, szkoda, ale jeśli by zrobił 2:12 to tylko dzięki własnej pracy a nie myśli trenerskiej Trenera Kozłowskiego (Tomasza Kozłowskiego - nie mylić z Arturem
- to też nie rodzina).
I tak samo jest z Arturem i Radkiem Kłeczkiem - stosunkowo młodzi, perspektywiczni zawodnicy którzy dają szansę na to, że będzie można się pochwalić tym, że doprowadziło się ich do jakiegoś dobrego wyniku.
Jeśłi Artur i Radek zrobią dobre wyniki to wg mnie tylko POMIMO treningu z trenerem kadry maratończyków. A nie dzięki.
Zastanówcie się chwilę (wy, zawodnicy) kto się liczy w Polsce jeśli chodzi o trenerów - kto ma dziś sukcesy w biegach długich lub średnich poza okresem juniorskim?
Trener Król - bezdyskusyjnie.
.nic
.nic
.nic
Tomek Lewandowski ? - narazie może jeszcze za krótki okres działa ale trzeba się mu przyglądać.
Jeśli chodzi o Maraton to liczy się:
Grzegorz Gajdus - co pokazały kwalifikacje olimpijskie
Piotr Mańkowski, Grzegorz Stefanko mają tylko jednego zawodnika więc nie można w ich przypadku mówić o powtarzalności choć na pewno mają lepsze "papiery" niż Tomasz Kozłowski.
Jakie zawodnicy mają korzyści z trenowania u trenera kadrowego?
Wyjazdy na zgrupowania obozy itd.
A czy wiecie, że Michał Smalec który zrobił w ciągu roku postęp wielki jest trenowany przez jego tatę bez żadnego kierunkowego wykształcenia, na obozy żadne nie jeździ.
Ci z was, którzy myślą o naprawdę poważnym bieganiu powinni zastanowić się który trener daje im szanse na zrobienie wyniku ?
Nie wierzcie w jakieś mamienie obozami, odżywkami itd.
Musicie wybrać najlepszego z najlepszych i starać się dostać do niego.
Jeśli nie możecie - znajdźcie jakiegoś młodego człowieka, zawodnika trenera - ale otwartego. I pojedżcie do trenera Króla, pojedźcie do Grzegorza Gajdusa. Może się zgodzą aby ten wasz "trener" został ich "asystentem" - uczcie się od nich.
Bo jak nie to będziecie przez cały czas biegali na średnim poziomie i po iluś latach stwierdzicie że zmarnowaliście kilka lat życia.
Oczywiście, jeśli bieganie traktujecie zawodowo - jeśłi to tylko fun - to nie ma sprawy.