Musiałbym przemyslec to dokladnie
Nie wiem tylko, czy taki ranking ma sens - fantastycznych wydarzeń, które inspirowały tłumy, było wiele. W każdym kraju co innego - od Shortera w USA, poprzez Chromika-Krzyszkowiaka w Polsce, do np. Gebrsellasie w Etiopii. Granice marzeń przekraczano wielokrotnie, wykreowane zostały głównie te wydarzenia, o których często pisano. Czytałem "Perfect mile" o Bannisterze, świetna książka, ale po zastanowieniu się można spytac, czy jego wyczyn rzeczywiście był tak wyjątkowy - już wkrótce 4 minuty, a nawet 3.59 pokonał Landy, a Bannnister nic już więcej nie osiągnął, wcześniej zresztą również nie.
Niesamowite są wyniki osiągane przez bardzo młodych zawodników albo dużo starszych. Np ta 17-letnia Chinka niedawno: 2.22 w maratonie. To jest fenomen! Pytanie, czy zupełnie na czysto. Może sentyment za czasami Bannistera bierze się z pewności, że w jego czasach dżentelmeni, jakim był Bannister, nie koksowali się. No i inne było bieganie, na żużlu, często bez zająców. Chociaż akurat Bannister miał aż dwóch zająców - 50 lat temu! O tym się nie pisze
W krajach anglosaskich żywa jest legenda Sebastiana Coe. Ale kroniki milczą już o Brazylijczyku Cruzie, który pobiegł chyba 0.03s wolniej, ma 3ci wynik w historii 800m, wygrał z Coem na Igrzyskach, potem wrócił po ciężkiej kontuzji i biegał świetne wyniki chyba do 39-roku życia. Cruz znany był z biegania bez zająca, szedł jak burza od startu do mety, ma dużo więcej świetnych wyników niż Coe, w średniej 10ciu najlepszych biegów jest chyba tuż za Kipketerem. Ale nie miał odpowiedniej reklamy. Albo taki mało u nas znany Johny Gray - gośc, który też lubił biegac prowadząc biegi, dlatego nie ma prawie sukcesów poza jednym medalem, bo cwaniacy ogrywali go na ostatniej prostej. Ale fighter był niesamowity i wyniki też niebotyczne.