Tomasz - Ty mnie jak zwykle nie rozumiesz
Ja nie kwestionuję - nigdy nie kwestionowałem jego wielkości. Nawet jak miałem wątpliwości co do jego planów maratońskich to zawsze pozostawła dla mnie niekwestionowanym cesarzem 10 tys m (nawet po pojawieniu się Bekele).
Tu raczej chodzi o to, że wokół Hailego zaczęła się toczyć jakaś taka "medialna" akcja jakiej nie było nigdy przedtym. Nie mówi się już co on biega, gdzie startuje, gdzie trenuje ale o tym "Co by było gdyby...itd".
Mam wrażenie, że to Jos Hermens trochę nakręca bo przed maratonem w Dubaju to on był najbardziej aktywny w szerzeniu informacji o zbliżającym się nowym rekordzie świata, Haile był skromniejszy.
W pewnym sensie - taka akcja jest dobra dla biegania - bo to przyciąga zainteresowanie do dyscypliny, zainteresowanie mediów, kibiców.
Ale co się stanie potem? Co sie stanie z zainteresowaniem takich przypadkowych kibiców po odejściu Hailego? Czy taka sztucznie zapompowana popularność może być niebezpieczna dla dyscypliny czy nie ?
Pamiętam co sie stało z moim zainteresowaniem do NBA po odejściu Jordana, co się stało z zainteresowaniem do Tour de France po odejściu Armstronga.
Wiem, ze do popularności NBA lub kolarstwa bieganiu jeszcze trochę brakuje ale....gdybam sobie.