Z tym posypywaniem głowy popiołem to nie przesadzaj:) To nie musi być dla wszystkich oczywiste, gdzie takie informacje znajdować. Nie musisz też tego wiedzieć, by zabierać głos.
marek84 pisze:z jednej strony jest jak piszesz, ale z drugiej strony część z nich jednak upomina się o pieniądze i finansowanie z PZLA. No to dla mnie już trochę się nie klei - niezbyt widzę sens finansowania średnich na poziomie europejskim biegaczy, których celem jest sam udział na IO. Jeśli facet ma ambicje, chce próbować i ma przede wszystkim jakieś podstawy do tego - ok. Ale jaki jest sens (abstrahując od zasadności części wydatków budżetowych - "rozdawnictwa na głupoty") w pakowaniu pieniędzy w zawodnika, którego celem samym w sobie jest udział na IO i życiówka na poziomie 2:11? Jeśli ktoś tak stawia cele - no to przepraszam, ale jak za młodu był perspektywiczny i miał wyniki to kasę dostawał. Teraz nieco przewartościował cele - to i należy przewartościować sponsoring, a taki gość niech sobie radzi. W wywiadzie Szost sam wskazuje, że główna część "roboty treningowej" trwała 8 tygodni. Do tego nawet nie celuje w PB (równoznaczne z rekordem kraju), ale zakłada od razu bieg na czas słabszy - jednocześnie między wierszami już nieco asekurując się pogodą.
Przyznam, że też, przybierając AKTUALNY punkt widzenia PZLA czy sponsorów reprezentacji nie widzę sensu w finansowaniu kogokolwiek bez konkretnych wyników, tym bardziej osób ze średnimi europejskimi wynikami i w wieku powyżej 30 lat. I rozumiem też punkt widzenia przeciętnego kibica - podatnika.
Tylko po pierwsze, czy to jest właściwy punkt widzenia, jeśli się chce faktycznie rozwijać daną konkurencję, a nie tylko nagradzać gwiazdy (a ten rozwój to jest jedna z misji/statutowych zadań związku). Może któreś konkurencje warto wspierać mimo wszystko (dajmy na to trójskok, maraton, po uprzednim stworzeniu konkretnego projektu specjalnych przygotowań w danej konkurencji).
Po drugie, czy środki systemowe na rozwój konkurencji muszą przechodzić przez związek.
I po trzecie - obserwuję, że zawodnicy się coraz mniej upominają i od kilku lat szukają środków na własną rękę. Na razie jest to trochę po omacku, pewnie za późno w kontekście rozwoju kariery i nie każdy potrafi to łączyć z treningiem, co przekłada się na wyniki, no ale tego narzekania (w porównaniu do tego, co słyszałem 6-10 lat temu) jest mniej. Taka pozytywna tendencja:)