Strona 1 z 3

Komentarz do artykułu Książka Martyny Wojciechowskiej

: 25 maja 2009, 00:07
autor: bieganie.pl

: 25 maja 2009, 09:50
autor: yacool
(...) Martyna Wojciechowska nie jest badaczem treningu długodystansowego i jej uwagi są dosyć pobieżne i laickie, ale może także przez to naprawdę ciekawe, takie spojrzenie na bieganie z innego punktu widzenia niż te nasze ciągłe dyskusje o monitorowaniu intensywności, środkach treningowych itd.
Fredzio, to się przecież zmieniło. Jest już kilka wątków na tym forum, w których poruszamy te rejony biegania, które do tej pory były niezauważane. Materiał dotyczący sposobu poruszania się czarnego biegacza, który tak zaciekle próbuje utajnić jakiś gorliwy patriota w dresie, jest przecież dostępny powszechnie w necie. Ten etiopski działacz, w swej groteskowej roli wzbudza moją sympatię, bo zasłania rękami jutubowego słonia przed moim wzrokiem, a ja bezczelnie odchylam nieco w bok głowę, na co on rozpaczliwie przesuwa dłońmi po słoniu, bym niczego znów nie dojrzał.

Lecz sam fakt powszechnej dostępności nie czyni jeszcze powszechnej świadomości. Jakiś czas temu sugerowałem odrębny dział na forum poświęcony właśnie technice biegu, bo byłby to precedens na skalę, jak sądzę, wszystkich polskich portali prowadzących fora biegowe. Sugestię podtrzymuję, bo wierzę, że znalazłoby się więcej pasjonatów w naszym kraju, którzy podglądają słonia...

: 25 maja 2009, 11:54
autor: Adam Klein
yacool pisze:Fredzio, to się przecież zmieniło.
Ale co się zmieniło, że mówimy też o technice ? Jacek, przecież mi nie o to chodzi, mówię że Martyna patrzy na to zupełnie inaczej - technika biegu też należy do tych "merytorycznych" dyskusji które nie wszystkich interesują.

: 25 maja 2009, 12:54
autor: yacool
Książka Martyny jest tylko pretekstem dla mojej wypowiedzi, skojarzeniem myślowym, któremu dałem wyraz.
Natomiast komentując jej spojrzenie na bieganie można stwierdzić, że jest właściwe i powszechne. Chcę zwrócić uwagę na fragment w artykule, w którym Martyna jawi się jednak nie jako zupełna ignorantka, bo opisuje swoje refleksje nt minimalizmu w Etiopii, podważając niezbędność infrastruktury i sprzętu jako gwarantów sukcesu sportowego.

: 25 maja 2009, 13:55
autor: russian, white russian
yacool ty się łap techniki,

ja się trzymam tezy, że
wszystko, czego potrzebujemy, i tak mamy pod ręką (tak, do treningu też!)

nagor klepnie jakiś planik,

i mamy podwaliny partyzanckiej myśli szkoleniowej, którą zawojujemy cały świat!

tylko najpierw musimy wykorzenić bebeizm ze zdrowej tkanki społecznej :)
...

: 25 maja 2009, 14:05
autor: fotman
Większość przyszłych maratończyków trenuje z ogromnym zacięciem, często bez butów albo z braku pieniędzy na adidasy – w gumowych klapkach. Zamiast strojów sportowych mają dziwaczne ortaliony, nonirony, poliestry. Natychmiast przypominają się wypowiedzi polskich sportowców, którzy na pytanie, dlaczego nasza reprezentacja osiąga takie słabe wyniki żalą się na kiepskie obiekty sportowe i słaby sprzęt do biegania czy gry w piłkę.
Tutejsi sportowcy po prostu TRENUJĄ.
Nagor, co ty na to? :ble:
Jak to się ma do twojej wypowiedzi:
Nagor pisze:Tymczasem minęły już czasy uprawiania sportu dla idei - dzisiaj, żeby przyciągnąć do sportu ludzi, nie wystarczy stworzyć im możliwości, o tym zapomniał Samsung. Co zawodnika obchodzi, czy trener jest opłacany i w jakim stopniu? Zawodnik musi widzieć, że dzięki sportowi coś zyskuje. Sport to jest praca jak każda inna i jeśli za tę pracę zawodnik nic nie dostaje, to oczywiste, że nie będzie mu się chciało przychodzić na treningi. Tak - dzisiaj trzeba płacić sportowcom za to, że trenują, jak to się dzieje we wszystkich sportach - poza lekką atletyką, gdzie nadal dominuje myślenie z lat 80.
To, że dzieciak przychodzący do klubu dostaje komplet strojów do treningu, buty, bezpłatne wyjazdy na zawody, ubezpieczenie - to powinna być oczywistość, nawet nie warto o tym wspominać. Tak jest np. w piłce nożnej, daleko nie trzeba szukać, jest tak w Słupsku, gdzie jest tylko 4 liga. A u nas w lekkiej atletyce nawet zapewnienie takiego żałosnego minimum uważane jest za "chciejstwo". Tymczasem to powinno być dużo, dużo więcej - państwu, miastu, klubom - to się powinno opłacać, tylko u nas opłaca się jedynie bycie działaczem.
Kto płaci tym Etiopczykom za to, że trenują?
Prowadzę coraz ciekawsze rozmowy:
- Biegasz tutaj codziennie?
- Tak, biegam
- Myślisz o jakiejś poważnej karierze sportowej?
- Nie, raczej nie.
- Chciałbyś wystąpić na olimpiadzie? – drażę.
- Nie mam szans, ale i tak biegam.
Czy to nie jest ładna odpowiedź?
No, właśnie!!!!

: 25 maja 2009, 15:03
autor: Nagor
Fotman, nie chce mi się trochę rozgrzebywać tej sprawy, ale:

1. Gdyby w Polsce była taka zima jak w Etiopii, można by się było obejść bez infrastruktury

2. Gdyby ruch na drogach w Polsce był taki jak w Etiopii - patrz pkt. 1

3. Etiopscy biegacze często wywodzą się z potwornej biedy, to fakt. Ale równocześnie mają do czego dążyć: kiedy się wybiją, kiedy ktoś uzna, że warto w nich inwestować, wcielani są do bardzo mocnych klubów, sponsorowanych przez armię, policję pocztę, banki - jak u nas za komuny. Mają wtedy - po pierwsze, zapewnione wszystko, czego potrzebują do biegania: obozy, stadiony, trenerów, sprzęt, a wreszcie - dostają solidną pensję za to, że biegają i trenują.

To jest to, czego brakuje w Polsce - że jak osiągasz pewien poziom, to masz już spokojną głowę i zajmujesz się tylko treningiem i myślą, jak wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. U nas reprezentant Polski to biedak i gołodupiec - w Etiopii reprezentant kraju jest powszechnie szanowany, dostaje solidną pensję, a jakbyś zobaczył ich sprzęt, zbladłbyś z zachwytu. Reprezentacja jest sponsorowana przez Adidasa i nawet 15-latek dostaje w kadrze komplet: od skarpetek po ręczniki, o butach nie wspominając. W Polsce gołodupiec z reprezentacji dostaje raz na 2 lata koszulkę, jeśli łapie się na jakiś wyjazd międzynarodowy. Jak jedzie na Igrzyska, to dorzucą mu torbę, spodenki i dres. Jeśli jest w reprezentacji na poziomie szkoleniowym, nigdzie nie wyjeżdża, to dostaje figę z makiem (a to dotyczy zawodników często najlepszych w swoich konkurencjach).

Stadiony to przy tym rzeczywiście mały pikuś.

: 25 maja 2009, 15:12
autor: KRZYSIEKBIEGA
Osobście bardzo lubię programy z udziałem Martyny i na pewno też kupię tą książkę. Na podstawie fotki można zauważyć 3 grupy o różnym poziomie sportowym. Na zewnętrzym toże może być grupa biegowa (5 osób) na poziomie 2:13 w maratonie.
Etiopia może dawno dorównałaby swoim kenijskim rywalom, ale jednak mają zupełnie inne warunki (zaplecze, położenie, managerowie..) i może mają swojego Gebresselasie, ale Kenia ma zaraz 10 innym za nim którzy radykalnie depczą mu po piętach-przynajmniej jeżeli chodzi o maraton. Bo na dystansie 10km to jest przemiena rywalizacja czy to na ulicy, biezni czy przełajach.

: 25 maja 2009, 16:49
autor: bebej
Taka uwaga ogólna
Pani Martyna W. ima sie wielu rzeczy i zgadzam sie z Fredziem, że moze miec zupełnie inne spojrzenie na bieganie niz tu prezentowane - Prawdopodobnie ma tyle pojęcia o bieganiu jak ja o wspinaczce wysokogórskiej co nie przeszkodziło mi dokonac wpisu do ksiegi pamiatkowej w schronisku pod Mont Blanc popnizej wyżej wymienionej. Prawdopodobnie korzystałem z tego samego wychodka ( rekoma trzeba sie było trzymac za liny, a tyłek był wystawiony w przepasc.) ot cała moja wiedza.

Uwaga druga
Trudno mi powiedziec czy kupie te ksiazke.

Uwaga trzecia do Yacoola
Gadalismy o tym na stadionie - twoje analizy techniczne sa potrzebne w konkurencjach zdziebko innych niż biegi maratońskie.

Uwaga czwarta
Polska ma szanse dogonic swiat w konkurencjach technicznych ( w sprintach tez nie mamy wielkich szans) - do tego jest potrzebny sprzet i stadiony.
W bieganiu na długie dystanse moze jeden Polak sie narodzi za mojego zycia, który bedzie sie scigał z czarnymi jak równy z równym, ale macie rację aby tego dokonać nie potrzeba stadionów tartanowych i dartfisha. chyba że to sprinter. :hej:

Uwaga piata do Russi
Skoro juz nazwałes moja aktywnosc na forum specjalną nazwą to czuję dumę - wkońcu wszyscy uprawiamy dyscypline indywidualną - przynajmniej sie czyms wyrózniam poprzez wpisy- w bieganiu już nie mam szans. ( chyba że Yacool wymysli nowatorskie kroki biegowe i skorzystam z jego podszeptów) :hej:

: 25 maja 2009, 20:21
autor: tompoz
Kolego Nagor ty masz jakiś problem ztą naszą zimą. Co kawałek zwracasz uwagę że przez Polska zime nie możesz realizowac treningu itd. itd. Zima w Polsce to moze przeszkadzac kolarzom szosowym , kolarzom Torowym ale nie biegaczom. Co zaproblem wPolsce wtrkacie zimy realizować treniong tlenowy. wiesz co robiła Maja włoszczowska w Grudniu śmigała krokiem klasycznym na nartach w Polsce po sniegu. Dopiero w lutym marcu pojechała do RPA trenować w cieple. Jakoś swego czasu Wielka Brytania dochowała się wielu mistrzów biegowych a zimy u niech tez takie trochę srednie. Nie przesadzjamy ztym klimatem. Uważam że mamy znośny klimat do trenowania biegania. Powiem ci zciekawości w kolarstwie teraz co się ludzie szykowali do Giro

1. Danili Di Luca - płaskowyże Meksyku i Włochy
2. Ivan Basso i Damiano Cunegom Teneryfa i Włochy
3. Levi Laiophamer - USA i Hiszpania

każdy gdzies sie tma przygootwywał w róznych miejscach.

WPolsce zima jest okej.
Naszym sportowcom potrzeba ciezkiej pracy, odnowy biologicznej, Talentu a nie bycia Kenijczykliem czy Etiopczykiem

Tompoz
4.

: 25 maja 2009, 20:27
autor: Nagor
Tompoz - kolarz jeździ po asfalcie, który jest odśnieżony. Biegacz biega raczej w lesie, który raczej nie bywa odśnieżony, chyba że u Ciebie. Rozumiem, że twoją rade można odnieść do wszystkich biegaczy z wszystkich krajów świata - ciekawe w takim razie, dlaczego cały świat zimą siedzi na obozach w RPA lub Australii? Skoro można zrobić normalny trening w śniegu i lodzie, to chyba nie ma takiej potrzeby? A do tego w innych krajach mają hale do biegania, których nie ma w Polsce - a mimo tego jeżdżą. Nie wydaje Ci się to dziwne?

: 25 maja 2009, 22:23
autor: Gramowicz
Nagor pisze:kolarz jeździ po asfalcie, który jest odśnieżony. Biegacz biega raczej w lesie, który raczej nie bywa odśnieżony.
a kto powiedział że biegacz biega raczej w lesie ? Jakieś badania, ankiety, średnie że to prawda ?

: 25 maja 2009, 23:29
autor: russian, white russian
tompoz pisze:Kolego Nagor ty masz jakiś problem ztą naszą zimą. Co kawałek zwracasz uwagę że przez Polska zime nie możesz realizowac treningu itd. itd. Zima w Polsce to moze przeszkadzac kolarzom szosowym , kolarzom Torowym ale nie biegaczom.
tompoz, przemyślałem sprawę, bo też się już z ViceRedNagorem o to napolemizowałem.
mam puentę.

Zima w Polsce to może przeszkadzać nawet narciarzom. i to na kasprowym.

nic nam do tego. Mówi, że mu przeszkadza, to ma rację.
a my się cieszmy, że nam nie przeszkadza.

zastanawia mnie coś innego.
jak się ze mną spierał, to mówił, że nie ma jak szybkich treningów robić.
okej, biega szybciej ode mnie, może ma rację.

teraz mówi o bieganiu po lesie.
jeśli szybkie odcinki myka slalomem między drzewami, to wszystko się zgadza. ale coś to dla mnie podejrzane.

Michał Bartoszak mówił, że główną zaletą treningu górskiego jest fakt, że można się pięknie wytrenować przy mniejszych obciążeniach bezwzględnych (mniejszy kilometraż, prędkości, obciążenia stawów, ryzyko kontuzji, itp)

jak patrzę na cele treningów 'easy' u danielsa, to mi wychodzi, że można je w śniegu spokojnie robić. i to lepiej. bo to choćby podłoże delikatniejsze./żeby się dalej nie rozpisywać/
tyle, że trzeba być świadomym trochę innej techniki biegu. i się do niej za bardzo nie przywiązywać.

no ale może znowu coś pokręciłem.
----------------------------------------
gramowicz - na moje to ten jest bardziej biegacz, co więcej biega.
a jak mi pokażesz choć jeden przykład ziomka, który 200km/tyg robi po alejkach parkowych, czy innych miejskich szlakach, to ci przyznam rację.
już takich co stówkę po mieście robią chyba niewielu znajdziesz. bo to po prostu cholery można dostać. i tyle.

zdrówko

: 26 maja 2009, 09:23
autor: Nagor
Russian, problemów jest kilka:

1. W górach prędkość jest niższa, ale intensywność ta sama lub wyższa, a to intensywność jest kluczem. Tym niemniej - nie możesz biegać tylko w górach, kluczowe są treningi po płaskim, bo musisz zachować specyfikę wysiłku (tzn. nie stać sie znakomitym biegaczem górskim tylko pozostać biegaczem po płaskim)

2. Pierwszym problemem zimy jest niska temperatura powietrza: przy wyższym intensywnościach treningu powoduje to choroby układu oddechowego. Musisz pamiętać, że wyczynowo trenujący biegacz "jedzie" cały czas na granicy przemęczenia. W takich warunkach chorobę złapać bardzo łatwo, jeśli klimat jest ciężki, a po tygodniu z gorączką w łóżku jesteś w przygotowaniach miesiąc do tyłu. Poza tym jest teoria, dość mocno argumentowana, że niskie temperatury na treningu mogą powodować astmę, przynajmniej u osób ze skłonnościami, ale nie tylko: największy procent astmatyków jest w narciarstwie biegowym. I wcale nie chodzi tu o to, że to oszustwo - gdyby tak było, ilość oszustów w sportach wytrzymałościowych byłaby taka sama, a z tego co pamiętam, najwięcej astmatyków jest wśród biegaczy na nartach, biegacze są po środku, najmniej jest wśród pływaków - którzy trenują cały czas w ciepłych, odpowiednio nawilgoconych pomieszczeniach. Można powiedzieć, że astma to zawodowa choroba wytrzymałościowców. Bieganie zimą mocno nasila te skłonności, wiem, bo sam miałem paskudne problemy z oskrzelami.

3. Najgorsze jednak jest to, że często zimą nie da się biegać fizycznie: w tym roku w Słupsku było tak od początków stycznia do końcówki lutego. To nie sam śnieg: najgorszy jest śnieg zamarzający stopniowo w lód, po roztopach w dzień. W Słupsku nawet chodniki nie były odśnieżone: http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /237921188 Kiedy byłem w mieście, biegałem wieczorem po ulicach, ale wtedy nie zrobi się dwóch treningów (w dzień za duży ruch), a wieczorem (zresztą w okolicach 20-23, co zaburza cały proces wypoczynku przy wyczynowym uprawianiu sportu) nie da się zrobić nic ponad spokojne, łagodne bieganie, przerywane co chwila uskakiwaniem w śnieg przed szalejącymi wieczorem właścicielami golfów, audi czy bmv. Poza tym - spróbuj zrobić dłuższe rozbieganie w mieście i rób tak codziennie: zobaczymy ile wytrzymasz. T podobne do robienia rozbiegań po stadionie - jest do zrobienia przy 30km tygodniowo, ale przy 160 - jest gorzej.

Nawet gdyby ktoś miał zimą tylko miękki śnieg po kolana, w którym by, powiedzmy, biegał, to od wiosny musi praktycznie od nowa uczyć się techniki biegu - bo jeśli codziennie biega w śniegu, staje się znakomitym biegaczem po śniegu, co nie ma żadnego przełożenia na bieżnię/ulicę.

I wciąż trzeba pamiętać, na czym polega sport wyczynowy - na ciągłym balansie pomiędzy przemęczeniem a regeneracją. To są warunki skrajne, to nie jest wieczorny 30-minutowy truchcik po przyjściu z pracy. Ryzyko kontuzji czy choroby w niekorzystnych warunkach rośnie w ogromny sposób (sam po pośliźnięciu na lodzie miałem 6 tygodni biegania na 20% z powodu naciągnięcia dwugłowca). Nie jest przypadkiem, że biegacze z krajów zimnych kombinują: wyjeżdżając za granicę, biegając na halach, na bieżniach elektrycznych. Zimą można sobie potruchtać, ale nie trenować w sposób wyczynowy. Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłem sytuację.


P.S. W górach, w takich jak biegają Etiopczycy czy Kenijczycy (a w jakich mialem okazję być) panuje suchy, zdrowy klimat. To już nie tylko sprawy oddechowe - w tym klimacie nie odczuwasz przepocenia, nie ma dokuczliwych komarów, much, kontuzje są rzadsze i szybciej się leczą, to są warunki sanatoryjne i to jest gigantyczna przewaga Afrykanów, zupełnie abstrahując od przewagi w ilości czerwonych krwinek.

: 26 maja 2009, 22:44
autor: russian, white russian
cóż, zatem kiedy dojdę do takiego poziomu biegowego, że już-już prawie zacznie mnie to naprawdę martwić, zimą zabiorę się za biegówki i będę wyczekiwał z uśmiechem każdego śniegu.

zresztą temat korci mnie już jakiś czas:)

apropos - ktoś na forum ma doświadczenia, jak forma z biegówek z zimy przekłada się na zwykłe bieganie wiosną?