Strona 1 z 2

Trening = Dobre odżywianie. Odpoczynek = ?

: 07 paź 2006, 12:09
autor: Gerard38
Witam

1.Odżywianie i trening po podstawa biegacza. Czy należy inaczej odżywiać się, w dniu treningu niż w dniu gdy nie ma treningu?? Gdy mam trening to powinienem zjeść jakieś słodycze, czy raczej już ich NIGDY więcej nie brać do ust?

2.Znane jest mi pojęcie superkompensacji, i gdy wypoczywamy od treningów należy sie inaczej odżywiać, czy należy się napchać słodyczami i innymi cukrami prostymi??

3.Czy biegaczowi, który biega dopiero 3 miesiące, a najdłuższy dystans jaki kiedykolwiek przebył to 2500 metrów ( w 11:15 ) wolno jeszcze jeść słodycze, czy pod żadnym pozorem NIE ??

Prosze o pomoc i z góry dziękuję !

: 07 paź 2006, 12:18
autor: tomasz
Ty nic nie kombinuj. Tutaj sobie poczytaj. I jeszcze tutaj. A tak w skrócie.
Jedz zdrowo.
Bez użwywek.
Mało tłuszczu, zwłascza smażonego.
Nie jedz na noc.
Mniej a częściej.
Więcej owoców.
Woda niegazowana.
Rano węglowodany.
W połódnie tłuszcze i białko.
Wieczorem coś lekkiego owocowo-warzywnego.
Pomiędzy tym drobne przekąski. Owoc, batonik, serek, jogurt.
No i nie biegaj przynajmniej 2h po jedzeniu.

Nie ma snesu się katować.

: 07 paź 2006, 12:29
autor: Gerard38
Dzięki za radę, ale uwzględnij, iż mam dopiero 14 lat, jeszcze rosne, nabieram masy itp.

A tak wogóle to kiedyś czytałem, że nie powinno się jeść aż tylu posiłków, bo się tyje :hej: . Czytałem, że lepiej zjeść 3 razy w ciągu dnia do syta, niż podjadać co godzinę.

A co jak nie biegam? Inna dieta jakaś ?

: 07 paź 2006, 14:29
autor: tomjaz
Witaj
W dni treningu zaleca sie zjeść troche wiecej węglowodanów, ale bez przesady. Najkorzystniej jest te dodatkowe węglowodany zjeść w ciągu godziny po treningu, wtedy zostaną one wykorzystane właśnie do odnowienia zapasów glikogenu, który się wyczerpał podczas treningu. :)

: 07 paź 2006, 14:58
autor: Gerard38
No dobra, ale węglowodany to takie ogólne pojęcie, a przecież mnie chodziło o to, czy można jeść SŁODYCZE, czyli cukry proste. Można je w końcu jeść czy nie? Bo nie wiem czy CAŁKIEM zastąpić je owocami.

HELP!!

: 07 paź 2006, 19:32
autor: płucajakmiechy
Kolego, coś mylisz pojęcia. Słodycze to nie cukry proste, lecz w przeważającej ilości sacharoza, czyli dwucukier. Jeżeli dobrze poszukasz, to w słodyczach znajdziesz jeszcze inne "cukry", takie jak aspartam i podobne świństwa. Słodycze oczywiście można jeść, ale nie należy z tym zbytnio przesadzać. A tak w ogóle, to o jakie słodycze Ci chodzi? O cukierki i torty? Na pewno lepiej jest zastąpić landrynkę gruszką lub bananem, a kawałek tortu jogurtem z dodatkiem świeżych malin (4-5 zł szalka, a ile dobrości dla biegacza) lub ew. stosować inne kombinacje. Sacharoza jako dwucukier musi zostać najpierw rozłożona przez organizm na cukry proste przy użyciu enzymów. Do tego potrzebna jest energia, ale po co ją tracić? Lepiej zjeść właśnie gruszkę lub inny owoc, który zawiera już cukry proste (glukozę, fruktozę). Są one szybko dostępne organizmowi jako surowce energetyczne. A produktów zawierających sacharozę należy z pewnością unikać przynajmniej na dwie godziny przed zaplanowanym treningiem, a tym bardziej startem. Powodzenia!

: 07 paź 2006, 21:17
autor: tomasz
Nic dodać nic ując :-)
Jeśli chodzi o węglowodany to warto jeszcze wspomnieć o indeksie glikemicznym. Im wyższy, tym wyższy jest poziom insuliny a jak wiadomo ona blokuje i glikolizę, i lipolizę. Więc zjedzenie czekoaldy przed zawodami to samobójstwo.
Z kolei po wysiłku zalecane jest przyjmowanie węglowodanów o wysokim indeksie glikemicznym i najlepiej właśnie w postaci cukru prostego. A jeszcze lepiej żeby była to glukoza, bo i tak cokolwiek innego trzeba "przerobić" na glukozę, przykładowo fruktoza z bananów. Dlatego banany jako fruktoza, i jeszcze o niskim indeksie glikemicznym powoli się wchłaniają i nie powoduję skoku insuliny.
Węglwodany to temat rzeka...

Skarżyński pił kilka herbat dziennie słodząc po 4 łyżki :-)
Ja jem dużo słodyczy, można powidzieć za dużo. Ale lubię, zwyzajnie mi brakuje jak nie zjem czegoś słodkiego. Cukier mam w normie, więc to chyba genetyczne bo ojciec też dużo ich je.

: 08 paź 2006, 11:38
autor: tomasz
A... Gerard38 z ilością posiłków jest dokładnie odwrotnie niż pisałś. Niezdrowo i bez sensu jest jeść 3 duże posiłki do syta, za to powinno się jeść 4-5 mniejszych.

: 08 paź 2006, 21:51
autor: Gerard38
Tomasz, jeśli mi to jeszcze wytłumaczysz dlaczego, będę CI dozgonnie wdzięczny :hej:

: 08 paź 2006, 22:36
autor: outsider
Wszystko z umiarem. Trochę słodyczy nie zaszkodzi a takie jak np: miód czy gorzka czekolada mogą nawet wpływać korzystnie na organizm.

: 08 paź 2006, 23:27
autor: tomasz
Głównie chodzi o to, że mniejsze ilość żołądek lepiej i szybciej trawi. Jest mniej obciążony i efektywniej funkcjonuje. Żołądek jest elastyczny, więc jak go rozepchasz, to będzie Ci się chciało jeść i jeść nawet jak nie będzie takiej potrzeby. Poza tym on ma okeślone normy, nie możesz przerobić więcej węglowodanyów, białka i tłuszczu na raz. Warto wiedzieć, że sygnał w mózgu, iż jesteśmy najedzieni dociera z 10-minutowych opóźnieniem.
Jedzenie mniej a częsciej powoduje wydajniejszą i mniej obciążającą pracę żołądka, zapewnia efektywniejsze wykorzystanie energii, jak i nie rozpycha go niepotrzebnie.

: 11 paź 2006, 12:58
autor: pichotnik
tomasz pisze: Warto wiedzieć, że sygnał w mózgu, iż jesteśmy najedzieni dociera z 10-minutowych opóźnieniem.
Nie wiem czego przytoczenie tego faktu miało dowodzić. Moim zdaniem na logikę to, że sygnał dociera z 10 minutowym opóźnieniem implikuje dwie rzeczy:
1. Należy jeść spokojnie i dokładnie przeżuwać przeznaczając odpowiednio dużo czasu na posiłek, żeby przypadkiem w ciągu tych 10 minut nie zjeść więcej niż faktycznie potrzebujemy.
2. Wynika pośrednio z pierwszego, posiłki dłuższe są efektywniejsze niż krótsze, bo przerywamy je gdy się już najemy, a nie gdy poczujemy, że cokolwiek się znalazło w naszym żołądku.

: 11 paź 2006, 15:02
autor: tomasz
Nie.

Po pierwsze, nie chodzi o czas trwania posiłku, ale o jego ilość. Dlaczego? Napisałem wyżej. Długie i dokładne przeżuwanie jest korzystne jako, że zęby i ślina zamieniają jedzenie w papkę co odciąża później żołądek. A z tymi dziesięcioma minutami chodzi o to, że kiedy wydaje Ci się, iż jesteś najedzony - to tak naprawdę już 10` temu byłeś. I jeżeli Ci się wydaje, że sygnał najedzenia dociera do Ciebie w momencie faktycznego zaspokojenia potrzeb organizmu - to owy sygnał przychodzi właśnie po około 10 minutach. W tym czasie oczywiście nadal jesz, bo czekasz przecież na wrażenie sytości.
Po drugie. Co wynika z pierwszego, przerywanie posiłku w momencie subiektywnego odczucia najedzenia nie koreluje z obiektywnym stanem naszego organizmu.

Po porstu nie możesz czuć momentu najedzenia, bo on dociera do mózgu z opóźnieniem. Kiedy go poczujesz jest już za późno.
To tak jak z piciem - kiedy poczujesz pragnienie jest już za późno, proces odwodnienia się rozpoczął. Trzeba pić często i mało nie czekając na sygnał pragnienia. On onzacza, że już pijemy za późno. Analogicznie do jedzenia - pojawienie sie wrażenia najedzenia oznacza, że jest za późno, że zjedliśmy za dużo.

: 11 paź 2006, 17:09
autor: pichotnik
tomasz pisze:I jeżeli Ci się wydaje, że sygnał najedzenia dociera do Ciebie w momencie faktycznego zaspokojenia potrzeb organizmu - to owy sygnał przychodzi właśnie po około 10 minutach. W tym czasie oczywiście nadal jesz, bo czekasz przecież na wrażenie sytości.
To znaczy, że im częściej jesz tym częściej jesteś oszukiwany. Jak jadasz 5 razy dziennie to w sumie daje to 50 minut. To mówi logika moim zdaniem.
tomasz pisze: Po porstu nie możesz czuć momentu najedzenia, bo on dociera do mózgu z opóźnieniem. Kiedy go poczujesz jest już za późno.
Z tego by wynikało, że sygnał, że się najadłem jest bezużyteczny. Bo lepiej go zawsze ubiegać. Dla mnie jest to nienaturalne, to tak jakbym miał nie ufać swojemu organizmowi i za niego decydować co jest dobre dla niego, a co złe.
tomasz pisze: To tak jak z piciem - kiedy poczujesz pragnienie jest już za późno, proces odwodnienia się rozpoczął. Trzeba pić często i mało nie czekając na sygnał pragnienia. On onzacza, że już pijemy za późno. Analogicznie do jedzenia - pojawienie sie wrażenia najedzenia oznacza, że jest za późno, że zjedliśmy za dużo.
Mógłbym się zgodzić, że podobnie jak z piciem należy podjadać ciągle, żeby nie umrzeć zgłodu. Mógłbym, gdyby funkcja płynów i pokarmów w organizmie człowieka były podobne, a nie są podobne. Woda jest znacznie bardziej krytyczna niż jedzenie. Tym bardziej nie zgadzam się z odwrotną analogią, że przestać jeść trzeba analogicznie do zaczynania picia. Moim zdaniem zupełnie nie ma związku. Podobnymi analogiami można by dojść do tego, że pić również trzba przestać wcześniej niż zaspokoimy pragnienie (toż to absurd). A kto wie, może i siku też trzeba by przerywać zanim się wysikamy i obudzić zanim wyśpimy? Na tą ostatnią tezę byłby nawet prosty argument, że przecież jak się budzimy to przez chwile czujemy się jeszcze bardzo śpiący, więc to dowodzi, że programowo budzimy się 'za wcześnie', ale to oczywiście nonsens.

: 11 paź 2006, 18:10
autor: tomasz
Piechotnik, skoro jesteś mądrzejszy od doktorów fizjologii i dietetyków... to przepraszam bardzo. Może czytaliśmy inną fozjologię, może ja czytałem o marsjaninach.

To nie jest tak, że im częściej jesz, tym częściej jesteś oszukiwany. Oszukiwany jesteś tylko wtedy, kiedy poczujesz uczucie sytości. I sęk w tym żeby tego nie poczuć.

Odnoście natrualności - chyba Ci się nie wydaje, że Twoja wola i subiektywne odczucia są odpowidzialne za aktualny stan rzeczy w organiźmie? Tu nie chodzi o ufność, ale o to, że sygnał dochodzi do Twojej świadomości z opóźnieniem. I owszem masz za organizm decydować co jest dobre a co nie. Gdybyś był alkoholikiem to ufałbyś swojemu ogranizmowi i pił?

A analogię nie można sobie doczepiać do czegokolwiek - to tylko przykład a nie prawo. Analogia jest zawsze aprioryczna i nie podlega weryfikacji, nie można dowolnie w poprzedniku przytaczać sobie przesłanek.
Piszesz "moim zdaniem" - wydaje mi się, że tutaj jest błąd, bo zamiast posłuchać co Ci piszę - a nie piszę tego, bo mi się tak wydaje, lecz pisał o tym Dr Petr Fort, który ukończył fizjlogię na Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu w Pradze. Od 20 lat zajmuje się fizjobiologią i dietyką sportu wyczynowego. A więc miej świadość, że piszęc, iż jest to absurd co piszę Ci ja - tak naprawdę krytukujesz Dr Petera Forta i jego 20-letnie doświadczenie w tej materii.

P.S - jeśli chcesz, mogę Ci przesłać w formie elektronicznej "logikę dla opornych". Przyda Ci się taki kurs z formalnej logiki dwuwartościowej, wówczas kłopot z interpetacją zniknie.

Nie jestem złośliwy, ale dla mnie raczej autorytetm będzie doktor fizjoligii zajmujący się fizjogiologią i dietetyką sportowców od 20 lat - niż Ty. Ja soibe tego wszystkiego nie wymyślam, ja poprostu staram się referować to, co inni mądrzejsi ode mnie wiedzą. Rozumiem, że Cię nurtuje problem, ale powatarzam Ci jeszcze raz - taka jest fizjologia naszego organizmu, i czy to jest podobne do Twojego zdania czy nie... nie ma z tym nic wspólnego.

Jeśli nadal się nie zgadzasz z dr Peterem Fortem to skontaktuj się z nim i powiedz mu, że jego wyształcenie i 20 lat praktyki poszło w błoto.