Strona 1 z 2
bol w łydce (wokół kości)
: 14 kwie 2006, 21:16
autor: natalijka
od 3 tyg nie moge biegac z powodu bolu nogi. Najpierw zaczeła mnie bolec łydka od wewnatrz (tak jakby wokół kości), ale bardziej po zewnetrznej stronie i po wewnetrznej tez troche. Lekarz powiedział że to miesnie oderwane od przyczepu i dał zabiegi. Pochodziłam na zabiegi: leczenie laserem i prądami (nie znam fachowej nazwy) ale to mi nic nie pomogło.
W tej chwili nie boli mnie juz z tyłu łydki ale boli przód nogi (tak jakby piszczel). Jeśli dotykam kosci po zewnetrznej stronie , bardziej z lewej strony to nadal odczuwam mocny ból. jesli prubuje biegac, chociaż kilka metrów to zaraz mnie boli prawie cała piszczel. Oprucz zabiegów wsmarowałam juz w noge tubke ketopromilu (maś przeciwbolowa i przeciw zapalna) ale nic nie pomogło. Ratujcie! Ja che biegac! Co to jest? Jak to leczy?
: 15 kwie 2006, 11:27
autor: outsider
Nie kupiłaś nowych butów????
Było o podobnym przypadku (Madzikowa), ból z boku piszczeli,
tutaj
Jak bolą boki to szukałbym przyczyny w butach?, wkładki (płaskostopie)?
Wyeliminować przyczynę.
Przód- przeciążenia- twarde podłoże, zjechana amortyzacja.
Lód to podstawa
: 15 kwie 2006, 13:12
autor: natalijka
butów nowych nie kupiłam, biegałam w nich od 4~5 miesięcy i żadnych problemów nie było. Płaskostopia zadnego nie mam, ale mam jedna nozko 1cm krotsza od drugiej, wiec biegam i chodze z wkładka wyrównującą.
Fakt ze ten bol ktory wyeliminował mnie z treningów pojawił sie po robieniu tempówek po asfalcie (nigdy wczesnije nie biegałam po asfalcie, a co juz dopiero tak szybko <4min/1km).
: 15 kwie 2006, 15:15
autor: rono
No tak, zmiana podłoża daje się we znaki. Uważam, że po jakichś dwóch tygodniach Ci przejdzie, a delikatne(!) rozciąganie, masaże i zaraz po treningu woreczek mrożonego bobu mogą przynieść ulgę. Powodzenia.
: 15 kwie 2006, 16:33
autor: natalijka
Tak, ale ja juz nie biegam ponad 3 tyg. bo nadal nie dam rady z powodu tego bólu! Ty chyba nienormalne zeby tak długo to trwało tymbardziej ze cały czas smarowałam ja masciami i chodziłam na zabiegi ktore dostałam od lekarza. Ale ze mi nic nie pomogło to napisałam w koncu na forum. Normalnie jestem juz załamana, odrazu po swietach jeszcze raz lece do lekarza, ale innego.
: 15 kwie 2006, 21:24
autor: outsider
Jeszcze jedno po fizykoterapii to trzeba z min 10-14 dni mieć fajrantu. To tak nie działa od razu.
Wiem, że to okrutne co napiszę, ale 3 tyg bez biegania w wyniku kontuzji to nie jest długo.
Tempówki niekoniecznie musiały być przyczyną, mogły tylko pomóc w "ujawnieniu się" problemu.
Możesz iść do innego medyka ale tą fizykoterapię co dostałaś to była zapewne OK.
Laser jest na pewno w porządku. Prądy? Interferencyjne (zwane interdyn); jonoforeza- jeśli były z lekiem przeciwzapalno-przeciwbólowym też. Troszkę gorzej jeśli bez np:diadynamik.
Nowy wiele nowego nie wymyśli: da pastylki, jeszcze jedno skierowanie na fizykoterapię, inną maśtygę.
Trzeba by szukać przyczyny. Po 3 tyg. bezruchu (nie biorąc pod uwagę leczenia) powinno przynajmniej być znacznie lepiej.
Na wszelki wypadek zmieniłbym buty, choćby na stare i wyciągnął od kolejnego medyka skierowanie na RTG.
: 21 kwie 2006, 20:08
autor: natalijka
Jednak ta kontuzja to zupełnie co innego. Moja choroba nazywa się: zespół przedziałów powięziowych . Podobno to nawet powazna sprawa i leczy sie to niestety długo. Dotychczasowy miesiac niebiegania wcale nie przyniósł mi ulgi. Dostałam dwa antybiotyki no i mam je łyka. Za tydzien dostane dodatkowe leki rozluzniajace miesnie.
Pech to pech. czasami zastanawiam sie czemu mnie ciagle dopadaj takie dolegliwosci. Moje kolezanki z klubu przez cały ten rok nie miały nawet jednodniowej kontuzji, a ja ciagle cos łapałam ;( W poprzednim roku trenowałam pól na pół, znaczy sie 6 misiecy biegałam a 6 miesiecy leczyłam nogi. Miałam juz chyba wszytskiego kontuzje: zapalenie obydwu kaletek, problemy z achillesem, złamana noge, skracona kosteke i inne pomniejsze bole. Dlaczego zawsze ja?!?! O co wogole chodzi? Jestem tak załamana. W czym lezy wina? Czy moze poprostu bieganie nie jest dla mnie? A mój org. broni sie przed tym bo uwaza ze to nie jest sport dla niego. Ja juz nic nie czaje!

[/img]
: 21 kwie 2006, 23:15
autor: outsider
A właśnie, że nie wszystkie.
Nie miałaś problemów z kolanami, stanu zapalnego rozcięgna, przeciążenia stawów skokowych i jakiegoś więzadełka, problemów ze zgrubieniem na okostnej, nawracającego skręcenia ścięgna mięśnia strzałkowego, skłonności do naciągania się ud od zew, nie wywaliłaś się na lodzie i nie stłukłaś sobie kolana, czy nie rąbnęłaś się w głowę (co! jak czyta się mój post, to od razu widać, kto się uderzył i że ma powikłania?)
A tą kostkę to ile razy skręciłaś? (ja nie pomnę-nawykowe skręcenie-wiesz co to?)
A pytał się Ciebie medyk ile masz lat? (mnie zadał dzisiaj, takie niedyskretne pytanie). Wiesz co to oznacza?
Nie licytuj się ze mną na pech, nie masz szans.
To co masz, da się wyleczyć (to jest ta noga co była w gipsie? może być efekt po nim). Tak przynajmniej, ogólnie z netu wygląda. Są rzeczy, których nie miałaś, nie masz lub na razie mieć nie będziesz, których nie da się cofnąć. Więc nie narzekaj.
Ps. Acha. Leczę się, ale nie na Wawelskiej, bo mi głupio jest tam chodzić. Prawie wszyscy mnie tam znają.

: 22 kwie 2006, 08:53
autor: natalijka
"Nie miałaś problemów z kolanami, stanu zapalnego rozcięgna, przeciążenia stawów skokowych i jakiegoś więzadełka, problemów ze zgrubieniem na okostnej, nawracającego skręcenia ścięgna mięśnia strzałkowego, skłonności do naciągania się ud od zew, nie wywaliłaś się na lodzie i nie stłukłaś sobie kolana, czy nie rąbnęłaś się w głowę (co! jak czyta się mój post, to od razu widać, kto się uderzył i że ma powikłania?)
A tą kostkę to ile razy skręciłaś? (ja nie pomnę-nawykowe skręcenie-wiesz co to?) "
Miałam: zapalenie kolana, problemy ze zgrubieniami na okostnych, wywaliłam sie na lodzie i stłukłam kolano
Z kostka to ze dwa razy było.
A pytał się Ciebie medyk ile masz lat?
Nie nie pytał, ale on dobrze wie ile mam lat.
To co masz, da się wyleczyć (to jest ta noga co była w gipsie? może być efekt po nim)
Dzieki za słowa otuchy. Ale to nie jest ta noga co była w gipsie. Teraz to jest druga noga.
Pozdrawiam wszystkich skontuzjowanych!!!
: 22 kwie 2006, 09:22
autor: Acid
No dobra jak już piszecie o kontuzjach to sie przyłąze bo ostatnio to moja specjalność

Jeśli chodzi o ciasnotę przedziału powięzi to poważna sprawa u mnie to podejrzewają ale objawów podobnych do koleżaniki nie mam, u mnie to wyglądało tak jakby mięsnie piszczeli chciały wystrzelić (posmaruj venorutonem). Teraz jest lepiej po tych mazidłach ale przyplatało się ścięgno achillesa, przeciażyłem i teraz sobie odpoczywam. A co do lekarzy na wawelskiej to nie polecam, obecnie lecze sie u ścińskiego i moje zdanie jest takie,ze jeśli uraz jest oczywisty np usg coś wykaże to i owszem dr zaradzi (tak to i mój ortopeda potrafi a nie bierze za to 100 zł) ale jeśli na usg nic nie wykazuje a noga boli to gosc zaczyna wariować i daje mi tylko skierowanie na coraz to nowe usg (bardziej wysublimowane tak to nazywa), jeśli chodzi o razdy dr to ograniczają sie one do zdawkowych typu: biegać malo itp tyle to mój lekarz rodzinny potrafi. Juz sam nie wiem czy to kontynuowac czy rzucić to wszystko w cholere wydałem już ponad 3 stówy i na tym się nie skończy a efektów jak nie było tak nie ma. A ciasnota powięzi leczona jest operacyjnie.
: 22 kwie 2006, 23:07
autor: outsider
No, tak.
Tak myślałem, że w tym temacie, to wcześniej czy później pojawi się mój konkurent Acid.
Wiesz co?
Byłem już u wielu medyków i moim zdaniem to oni wysyłają na te badania ludzi po to aby ich ponownie zobaczyć.
Bo w praktyce to albo kontuzję się leczy mniej lub bardziej objawowo- czyli fizykoterapia, proszki, zastrzyki albo chirurgicznie.
To pierwsze to niby środków jest wiele ale działają bardzo podobnie, to drugie to ostateczność, także ze względu na umiejętności chirurgów.
Do diagnozy w większości wypadków wystarczy wywiad z pacjentem i badanie w gabinecie (wyginanie nogi).
Ps. Przypuszczam, że Ściński wyśle Ciebie na fizykoterapię. Pewnie mógłby zrobić to od razu.
A operacją to nie strasz Natalijki. Mnie straszono przy nawracającym zwichnięciu ścięgna mięśnia strzałkowego i co? Obyło się bez i choć ścięgno nie jest takie jak być powinno, to i tak się nie odzywa.
Na Wawelskiej jest Światłowski, on nie wysyła bez potrzeby na USG. Tylko, że jego hobby oprócz stawiania błyskawicznie diagnozy, jest wysyłanie pacjenta na fizykoterapię. Pastylek nie przepisze. A one nie zaszkodzą, a mogą dodatkowo pomóc.
j/w
: 23 kwie 2006, 01:08
autor: tompoz
dlatego przezuczcie sie na kolarstwo tez jes teplnoz awdów dla amatorów a frajd awieksza i nie m atka duzch problemów zkolanmai
: 23 kwie 2006, 09:17
autor: Acid
Wiesz co tompoz tak juz myśle od dłuższego czasu, tylko mojego trekkingowego gianta musze zmienić na lepszą maszynę.
: 23 kwie 2006, 20:19
autor: outsider
Akurat.
Jak mi łydki na maratonie nawalały to pomimo tego ukończyłem.
Jak koło Kanasiówki, zaczęło na....ć ścięgno mięśnia strzałkowego, to do Nowego Łupkowa, dotarłem.
A jakby mi taki rower się zepsuł to co bym zrobił?????
Taszczyłbym ten złom kilkanaście km

, czy wyrzucił do krzaków

i poszedł na własnych nóżkach?
4 lata temu idąc z Sianek, spotkałem taką parę rowerzystów co szła w przeciwną stronę prowadząc rowery.
W tym roku w tej wsi co mieszkam też już widziałem chłopaka obok roweru a nie na nim.
A jak rower jest taki bezpieczny to po co niektórzy rowerzyści jeżdżą w jakiś hełmach jak żołnierze na wojnie.

j/w
: 24 kwie 2006, 10:49
autor: tompoz
kolego Acid zobacz
www.kolarstwo.net
tam jest opisane srodowisko Mastersów na szosie jest kupe zawodów łącznie zMistrozstwami Polski