Bolące łydki
: 01 wrz 2024, 22:39
Temat pewnie stary jak świat, ale spróbuję może ktoś podrzuci jakiś pomysł. Od miesięcy borykam się z problemem bolących łydek. Już na starcie po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów zaczyna się problem a ból generalnie trwa przez cały bieg. Dzisiaj przykładowo wróciłem do domu po około 2 km naprzemiennie biegając i idąc, bo ból był zbyt silny. Przed biegiem robiłem robiłem kilkuminutową rozgrzewkę + rozciąganie + rolowanie. Przed startem biegu najpierw jeszcze kilka minut marszu.
Jeżeli chodzi o sport to od mniej wiecej od dwóch lat staram się to robić w miarę regularnie - bieganie/rower/kickboxing/siłowania. Owszem zdarzały się przerwy od aktywności, ale zazwyczaj nie trwały dłużej niż 2-3 tygodnie. Na zajęciach wspomnę, że również często odczuwam ból. Zwłaszcza ćwiczenia, które wymagają np. skakania, skakanie na jednej nodze - w takich nogi mi się mega szybko męczą i musze po prostu robić przerwy, gdzie z tego co widzę inni ludzie nie mają takiej potrzeby.
Buty do bieganie mam dwie pary i różnicy między nimi raczej nie odczuwam. Zwracam uwagę też na to co jem, więc nie sądzę że to jest kwestia jakichś niedoborów. Jeżeli chodzi o technikę biegu to kiedyś biegałem ze śródstopia, ale teraz staram się tego unikać. Zmiana techniki biegu pamiętam przyniosła poprawę, jednak problem nadal jest.
Czy na coś jeszcze mogę zwrócić uwagę czy to już wystarczy powód aby iść do lekarza? Jeżeli tak to jakiego?
Dodam jeszcze, że łydki mam bardzo dobrze zbudowane jak całe nogi. Bym powiedział, że moja budowa jest w stylu roberto carlosa :P Ważę 80 kg przy 1.78 wzrostu, ale nie wyglądam na osobę która ma nadwagę. Bieganie po bieżni jeszcze jest w miarę w porządku, ale na ulicy to już jest dramat. Jak mam dobry dzień to jestem w stanie przebiec max 4 km, ale są takie dni jak np. dziś że zamykam się w dwóch kilometrach.
Jeżeli chodzi o sport to od mniej wiecej od dwóch lat staram się to robić w miarę regularnie - bieganie/rower/kickboxing/siłowania. Owszem zdarzały się przerwy od aktywności, ale zazwyczaj nie trwały dłużej niż 2-3 tygodnie. Na zajęciach wspomnę, że również często odczuwam ból. Zwłaszcza ćwiczenia, które wymagają np. skakania, skakanie na jednej nodze - w takich nogi mi się mega szybko męczą i musze po prostu robić przerwy, gdzie z tego co widzę inni ludzie nie mają takiej potrzeby.
Buty do bieganie mam dwie pary i różnicy między nimi raczej nie odczuwam. Zwracam uwagę też na to co jem, więc nie sądzę że to jest kwestia jakichś niedoborów. Jeżeli chodzi o technikę biegu to kiedyś biegałem ze śródstopia, ale teraz staram się tego unikać. Zmiana techniki biegu pamiętam przyniosła poprawę, jednak problem nadal jest.
Czy na coś jeszcze mogę zwrócić uwagę czy to już wystarczy powód aby iść do lekarza? Jeżeli tak to jakiego?
Dodam jeszcze, że łydki mam bardzo dobrze zbudowane jak całe nogi. Bym powiedział, że moja budowa jest w stylu roberto carlosa :P Ważę 80 kg przy 1.78 wzrostu, ale nie wyglądam na osobę która ma nadwagę. Bieganie po bieżni jeszcze jest w miarę w porządku, ale na ulicy to już jest dramat. Jak mam dobry dzień to jestem w stanie przebiec max 4 km, ale są takie dni jak np. dziś że zamykam się w dwóch kilometrach.