Czy uraz kolana będzie na stałe?
: 13 gru 2022, 19:14
Witam drogich biegaczy.
Od prawie dwóch lat biegam regularnie. Był fajny progres jeśli chodzi o spadające czasy i wagę. Jednak stała się jedna nieciekawa rzecz, zapewne efekt mojej głupoty i lenistwa.
Otóż miałem zawsze końskie zdrowie. Po miesięcznym rozruchu nie wiedziałem co to są zakwasy (zacząłem od 3 km, potem 6 km, potem 12 km i raz pobiegłem 24 km) i biegałem dużo (średnio około 100-120 km miesięcznie). Najczęściej co 2 dni, czasami codziennie jak miałem wcześniej przerwy. Dosłownie zero problemów.
Niestety miałem wypadek w czerwcu w czasie biegania (dosłownie 10 dni po pierwszym półmaratonie w życiu) - upadłem i lewym kolanem uderzyłem w chodnik. Kolano napuchło, ja po raz pierwszy od półtorej roku miałem 2 tygodnie przerwy w bieganiu. Tydzień kulałem i mnie bolało, później po rozchodzeniu nie czułem bólu. Po 2 tygodniach wróciłem do biegania. Niestety zignorowałem to, że po zejściu opuchlizny kolano ma nieco inny kształt od tego "zdrowego" (na dolnej części jak kolano łączy się z piszczelem jest guzek), ponieważ nie bolało. Z czasem biegałem tyle co zwykle, przez kilka miesięcy był spokój.
Miesiąc temu miałem urlop, więc po nim częściej biegałem. Nagle poczułem ból w lewym kolanie, przerwałem bieg. Odpuściłem sobie bieganie, ponieważ czułem uczucie "chrupotania" i lekki ból nawet jak wchodziłem po schodach czy wstawałem. Ostatnio niby przeszło, ale jak próbowałem wrócić do biegania to po jakimś dystansie dalej był dyskomfort. Dlatego tymczasowo zamieniłem bieganie na pływanie.
Oczywiście wiem, że żarty się skończyły, robię prześwietlenie i idę do ortopedy sprawdzić co się dzieje, ale chciałbym zapytać doświadczonych kolegów i koleżanki, czy zrobiłem sobie na dobre krzywdę, czy jest to odwracalne jak pójdę na operację czy zabieg? Albo może po prostu przesadziłem z ilością kilometrów i uszkodziłem stawy? Przez półtorej roku dużo biegałem i nigdy nic mi nie było, do momentu tego wypadku zero urazów.
Od prawie dwóch lat biegam regularnie. Był fajny progres jeśli chodzi o spadające czasy i wagę. Jednak stała się jedna nieciekawa rzecz, zapewne efekt mojej głupoty i lenistwa.
Otóż miałem zawsze końskie zdrowie. Po miesięcznym rozruchu nie wiedziałem co to są zakwasy (zacząłem od 3 km, potem 6 km, potem 12 km i raz pobiegłem 24 km) i biegałem dużo (średnio około 100-120 km miesięcznie). Najczęściej co 2 dni, czasami codziennie jak miałem wcześniej przerwy. Dosłownie zero problemów.
Niestety miałem wypadek w czerwcu w czasie biegania (dosłownie 10 dni po pierwszym półmaratonie w życiu) - upadłem i lewym kolanem uderzyłem w chodnik. Kolano napuchło, ja po raz pierwszy od półtorej roku miałem 2 tygodnie przerwy w bieganiu. Tydzień kulałem i mnie bolało, później po rozchodzeniu nie czułem bólu. Po 2 tygodniach wróciłem do biegania. Niestety zignorowałem to, że po zejściu opuchlizny kolano ma nieco inny kształt od tego "zdrowego" (na dolnej części jak kolano łączy się z piszczelem jest guzek), ponieważ nie bolało. Z czasem biegałem tyle co zwykle, przez kilka miesięcy był spokój.
Miesiąc temu miałem urlop, więc po nim częściej biegałem. Nagle poczułem ból w lewym kolanie, przerwałem bieg. Odpuściłem sobie bieganie, ponieważ czułem uczucie "chrupotania" i lekki ból nawet jak wchodziłem po schodach czy wstawałem. Ostatnio niby przeszło, ale jak próbowałem wrócić do biegania to po jakimś dystansie dalej był dyskomfort. Dlatego tymczasowo zamieniłem bieganie na pływanie.
Oczywiście wiem, że żarty się skończyły, robię prześwietlenie i idę do ortopedy sprawdzić co się dzieje, ale chciałbym zapytać doświadczonych kolegów i koleżanki, czy zrobiłem sobie na dobre krzywdę, czy jest to odwracalne jak pójdę na operację czy zabieg? Albo może po prostu przesadziłem z ilością kilometrów i uszkodziłem stawy? Przez półtorej roku dużo biegałem i nigdy nic mi nie było, do momentu tego wypadku zero urazów.