bieganie po przechorowaniu covid 19
: 15 cze 2021, 14:41
Hej,
Postanowiłam zasięgnąć Waszej rady ponieważ już wypróbowałam wszystko co przyszło mi do głowy.
3 miesiące temu przeszłam covida, byłam w szpitalu, mam niewielkie zwapnienia w płucach. Wcześniej biegałam, może nie dużo i szybko, ale przebiegałam spokojnie 6 km bez zadyszki w tempie ok. 8 min/km. Normalne zakwasy czy bóle mięśni w trakcie jak i po wysiłku nie są mi obce, ale po chorobie wszystko się zmieniło nie do poznania i nie mowie tu o zadyszce.
Ponieważ nie dawałam rady wrócić do normalnego tempa, zaczęłam od zera - od marszo - biegów. I tu pojawił się problem. Nie mam zadyszki (o dziwo przy zwapnionych płucach) tylko już po ok 100 m odczuwam taki drętwy ból łydek, nie taki jak przy zakwasach czy normalnym przeciążeniu. Łydki robią się sztywne i jakby wogole nie pracowały.
Co z tym próbowałam zrobić:
- zmieniłam buty na nowe z lepsza amortyzacja,
- wydłużyłam rozgrzewkę dynamiczna + spacer 5 min,
- rozciągam się po biegu,
- biegam na śródstopiu (nie potrafię tego zmienić),
- próbowałam biegać w opaskach kompresyjnych (nie dam rady - ból jest okropny)
- masuje się masażerem po biegu,
- pije dużo prawie 2 l, w tym preparaty z magnezem.
Moja trasa jest co prawda lekko po górkę, ale wcześniej nie sprawiało mi to aż takiego problemu. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, słyszałam ze taki ból łydek przy ich dolnym przyczepie może być spowodowany zapaleniem żył głębokich, a do tego mógł doprowadzić właśnie covid.
Poradźcie mi coś, dzisiaj kopiłam w aptece Cyclo venox na żylaki (chociaż ich nie widzę u siebie) z nadzieją, ze coś mnie podratuje. Chce biegać i czuć satysfakcje z tego, a nie męczyć się i robić to z musu. Dodam ze po biegu nie boli mnie nic, ani uda (chociaż wcześniej bolały i tych zakwasów mi właśnie brakuje) anie nawet te łydki.
No straszne to jest mówię wam, muszę wrócić do kondycji. Wiem, że to dopiero miesiąc jak walczę z tymi łydkami, ale sytuacja ani trochę się nie poprawia. Biegam 4 razy w tygodniu i nie dam rady przebiec 6 min!!! chociaż nie mam zadyszki.
Jedyne co się zmieniło na plus to to, że lepiej znoszę wysoka temperaturę.
Postanowiłam zasięgnąć Waszej rady ponieważ już wypróbowałam wszystko co przyszło mi do głowy.
3 miesiące temu przeszłam covida, byłam w szpitalu, mam niewielkie zwapnienia w płucach. Wcześniej biegałam, może nie dużo i szybko, ale przebiegałam spokojnie 6 km bez zadyszki w tempie ok. 8 min/km. Normalne zakwasy czy bóle mięśni w trakcie jak i po wysiłku nie są mi obce, ale po chorobie wszystko się zmieniło nie do poznania i nie mowie tu o zadyszce.
Ponieważ nie dawałam rady wrócić do normalnego tempa, zaczęłam od zera - od marszo - biegów. I tu pojawił się problem. Nie mam zadyszki (o dziwo przy zwapnionych płucach) tylko już po ok 100 m odczuwam taki drętwy ból łydek, nie taki jak przy zakwasach czy normalnym przeciążeniu. Łydki robią się sztywne i jakby wogole nie pracowały.
Co z tym próbowałam zrobić:
- zmieniłam buty na nowe z lepsza amortyzacja,
- wydłużyłam rozgrzewkę dynamiczna + spacer 5 min,
- rozciągam się po biegu,
- biegam na śródstopiu (nie potrafię tego zmienić),
- próbowałam biegać w opaskach kompresyjnych (nie dam rady - ból jest okropny)
- masuje się masażerem po biegu,
- pije dużo prawie 2 l, w tym preparaty z magnezem.
Moja trasa jest co prawda lekko po górkę, ale wcześniej nie sprawiało mi to aż takiego problemu. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, słyszałam ze taki ból łydek przy ich dolnym przyczepie może być spowodowany zapaleniem żył głębokich, a do tego mógł doprowadzić właśnie covid.
Poradźcie mi coś, dzisiaj kopiłam w aptece Cyclo venox na żylaki (chociaż ich nie widzę u siebie) z nadzieją, ze coś mnie podratuje. Chce biegać i czuć satysfakcje z tego, a nie męczyć się i robić to z musu. Dodam ze po biegu nie boli mnie nic, ani uda (chociaż wcześniej bolały i tych zakwasów mi właśnie brakuje) anie nawet te łydki.
No straszne to jest mówię wam, muszę wrócić do kondycji. Wiem, że to dopiero miesiąc jak walczę z tymi łydkami, ale sytuacja ani trochę się nie poprawia. Biegam 4 razy w tygodniu i nie dam rady przebiec 6 min!!! chociaż nie mam zadyszki.
Jedyne co się zmieniło na plus to to, że lepiej znoszę wysoka temperaturę.