Strona 1 z 3

Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 09:46
autor: bieganie.pl

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 09:53
autor: Skoor
Już odpowiadam...

MNIEJ :bum:

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 11:07
autor: beata
A przede wszystkim, skąd założenie, że mniej się ruszamy?
Myślę, że ta kwarantanna mogła być dla niektórych wymówką ...

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 11:55
autor: kubawisniewski1
beata pisze:A przede wszystkim, skąd założenie, że mniej się ruszamy?
Myślę, że ta kwarantanna mogła być dla niektórych wymówką ...
Ja mam odkrywczą obserwację, że w sytuacji, gdy były znaczne ograniczenia przemieszczania się, a teraz nadal wiele osób pracuje na home office - jednak jest zdecydowanie mniej bazowej porcji ruchu (niezwiązanej z jednorazowym treningiem).

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 12:10
autor: Skoor
To u mnie odwrotnie, przewaliłem ręcznie 4 ciężarówki ziemi przez te 1,5 miesiąca więc ruchu wyszło z bilansem dodatnim w stosunku do okresu bez kwarantanny, ale rozumiem tych biednych ludzi zamkniętych w mieszkankach na wielkomiejskich osiedlach, że oni z nudy i stresu jedzą... :tonieja:

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 14:42
autor: keiw
beata pisze:A przede wszystkim, skąd założenie, że mniej się ruszamy?
Myślę, że ta kwarantanna mogła być dla niektórych wymówką ...
Też tak myślę, nawet znam takie osoby ;)
Bez czytania pierwsze co pomyślałem to tak jak Skoor napisał: "jeść mniej".

Wysłane z mojego SM-G950F .

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 04 maja 2020, 17:31
autor: beata
kubawisniewski1 pisze:
beata pisze:A przede wszystkim, skąd założenie, że mniej się ruszamy?
Myślę, że ta kwarantanna mogła być dla niektórych wymówką ...
Ja mam odkrywczą obserwację, że w sytuacji, gdy były znaczne ograniczenia przemieszczania się, a teraz nadal wiele osób pracuje na home office - jednak jest zdecydowanie mniej bazowej porcji ruchu (niezwiązanej z jednorazowym treningiem).
No to u mnie jest odwrotnie, bo zawiesiłam swój bilet ztm i wszędzie "w zasięgu" chodzę na piechotę, a czasem gdzieś udać się jednak muszę. Samochodu nie mam. Jestem na home office i dzięki temu nie muszę siedzieć cały czas na moim super fajnym krześle pracowym, tylko stoję sobie przy laptopie i często gdzieś tam się po mieszkaniu przemieszczam. Myślę, że "bazowy ruch" znacznej części osób, obecnie na "home office" wcześniej polegał głównie na zejściu do samochodu a później wejściu z samochodu do pracy.

Spacerujących zaś widzę przez cały czas, a nawet momentami jakby więcej, więc myślę, że kto wcześniej się ruszał, rusza się nadal ...

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 11:35
autor: R-X
Wg mnie pytanie "jak jeść", nie jest dobrym pytaniem. Lepszym jest "skąd się bierze chęć jedzenia", bo jeśli dojdzie się do właściwej odpowiedzi, to będzie znacznie łatwiej odpowiedzieć na "jak jeść". A odpowiedzi na pytanie "skąd się bierze chęć jedzenia" najlepiej poszukać gdzieś po za naturą ożywioną odpowiadając najpierw na pytania zupełnie inne np:

1) Co by było, gdyby samochody w kwestii paliwa zaczęły działać jak ludzkie organizmy w kwestii jedzenia?
2) Co może sprawić, że samochody zaczęłyby tak działać?

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 11:40
autor: beata
R-X, ale tu należałoby zapytać, czy dla samochodów paliwo jest przyjemnością, czy "tylko" koniecznością ;). A jeśli koniecznością, to tylko dla nas, bo to my chcemy się tymi samochodami przemieszczać ;).

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 13:24
autor: R-X
Przyjemność, owszem, ale jest jeszcze kilka innych czynników, może ważniejszych :)

Z jeszcze innej beczki: siedzi ktoś w pracy od rana na nudnym spotkaniu przez kilka godzin, kiwając tylko czasem głową i wiercąc się na krześle, może nawet nie zabierając głosu, po czym przychodzi (no właśnie, co?) i ów ktoś rzuca głośno sakramentalne "muszę coś zjeść, bo umieram z głodu!" - dla samej przyjemności można by przecież wypić dobrą orzeźwiającą kawę lub herbatę, ale płyn nie zlikwiduje uczucia "umierania z głodu", zlikwiduje go dopiero żywność, nawet niekoniecznie wybornie smakująca - to wygląda już na "konieczność", a nie tylko "przyjemność".

Pytanie brzmi - skąd to uczucie?

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 13:53
autor: keiw
Być może ktoś inny ma uczucie "coś bym wypił" lub zupełnie inne ;)

Wysłane z mojego SM-G950F .

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 19:48
autor: beata
R-X pisze:dla samej przyjemności można by przecież wypić dobrą orzeźwiającą kawę lub herbatę, ale płyn nie zlikwiduje uczucia "umierania z głodu",
No nie, woda też jest przecież orzeźwiająca, czasem - nawet - dobra, a jakoś ludzie gdy nie są głodni chętniej sięgają po przekąski/przegryzki, słodkie/słone/tłuste, niż po wodę.

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 20:43
autor: Sikor
R-X pisze:dla samej przyjemności można by przecież wypić dobrą orzeźwiającą kawę lub herbatę, ale płyn nie zlikwiduje uczucia "umierania z głodu", zlikwiduje go dopiero żywność, nawet niekoniecznie wybornie smakująca - to wygląda już na "konieczność", a nie tylko "przyjemność".
Nie zgadzam sie.
Herbata czy woda dobrze likwiduje uczucie "umierania z głodu".
Wiedza to Ci, ktorzy poscili.

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 05 maja 2020, 21:47
autor: R-X
beata pisze:No nie, woda też jest przecież orzeźwiająca, czasem - nawet - dobra, a jakoś ludzie gdy nie są głodni chętniej sięgają po przekąski/przegryzki, słodkie/słone/tłuste, niż po wodę.
No ba, żeby tylko woda, woda ognista to dopiero daj kopa :o)
A nieco poważniej, to poodpowiadam na własne pytania:

1) Samochody działające jak ludzkie organizmy po paru latach ciągnęłyby za sobą coraz bardziej napęczniałe cysterny

2) Zakładając, że silnik i układ paliwowy samochodu działają prawidłowo, to przyczyną ciągnięcia cysterny będą "błędne" wskazania wskaźnika paliwa (cudzysłów nieprzypadkowy) - "błędne" ale logiczne, ponieważ tradycyjne pory tankowania będą ważniejsze niż zapasy i ważniejsze niż wykorzystywana aktualnie energia (jazda, czy postój, wsjo ryba, należy się stała porcja o stałej porze)

Wniosek? Silniki żywych organizmów mają specyficzne "wskaźniki paliwa" nastawione na inne priorytety niż silniki maszyn. Bo jaki jest sens w tym, że osoba z "cywilizacyjną", czyli nie wynikającą z chorób nadwagą, odczuwa głód? Przecież nadwaga to tłuszcz, czyli zapasy paliwa pozwalające na wytrzymanie miesiąca bez pożywienia, a jednak głód jest taki sam i nie znika, a nawet rośnie!

Co by powiedział właściciel samochodu wciąż wołającego o paliwo, mimo że oględziny zbiornika z paliwem i pełny przegląd silnika wskazują, że najmniejszych objawów jakichkolwiek wycieków czy braków paliwa nie ma, a przy wołającym, krzyczącym z głodu wskaźniku można jechać wyjątkowo długo?
Sikor pisze:Nie zgadzam sie.
Herbata czy woda dobrze likwiduje uczucie "umierania z głodu".
Wiedza to Ci, ktorzy poscili.
Też się nie zgadzam :-) Post to wyrzeczenie - wyrzeczenie świadome, działające wzmacniająco na "umieranie z głodu" gaszone wodą. Wyrzeczenia takie jak "posty" i "diety" są chwilowe - to insza inszość.

Pewną rzecz zauważyłem u siebie, co mnie "uświadomiło", otóż zdarza się nie raz, że mam jakieś niezmiernie wciągające umysł i psychikę zajęcie, najlepiej sprawiające choćby drobną przyjemność, zajęcie trwające wiele godzin, w tym godzin nachodzących na "pory karmienia" - i co? Okazuje się, że to zajęcie likwiduje uczucie głodu - nagle przychodzi myśl, że dwie godziny temu powinienem normalnie coś zjeść, ale mózg to olał, mało tego, mimo tego nie czuję się głodniejszy, a kolejny posiłek wcale nie musi być obfitszy...

Osobiście nie wierzę w to, by ktokolwiek z tutejszych bywalców odczuwał "głód" (w sensie chęci zjedzenia czegoś) inny niż głód uwarunkowany przede wszystkim psychicznym przyzwyczajeniem do "pory karmienia" i obfitości, czyli nie głód uwarunkowany rzeczywistymi fizycznymi potrzebami organizmu.

Moja siostra jest pielęgniarką, kiedyś odwiedzałem ją w szpitalu dzień po bardzo intensywnej jeździe rowerem i o późnej porze - od czasu owej jazdy niemal niczego nie jadłem, czułem niezmierny głód i osłabienie, bo akurat była pora normalnego posiłku - poprosiłem z ciekawości o pomiaru cukru we krwi - i wynik był idealny, żadnego obniżenia, żadnych objawów braku podstawowego paliwa... A teoretycznie na podstawie własnych odczuć powinienem dostać zapaści z powodu nadmiernego obniżenia cukru we krwi...

Oczywiste jest to, że sportowcy wyczynowi, czy też amatorzy przyzwyczajeni do dużych wysiłków związanych również z obfitszymi posiłkami, w czasie konieczności "odstawienia" wysiłku mają niezmierne problemy z powstrzymaniem "psychicznego apetytu" - można zwariować z dwóch powodów, jeden to brak wysiłku, drugi to powstrzymanie standardowego apetytu mimo braku wysiłku - to dlatego wielu sportowców dbających o wagę w czasie kariery tyje po jej zakończeniu

Popatrzcie na Małysza - póki jeszcze ścigał się w rajdzie Dakar wyglądał w miarę dobrze, a teraz pulchniutki jak bułeczka - a ileż to razy podczas kariery narzekał na "odmawianie sobie świątecznych dań"? A gdyby pochodził z plemienia naturalnie wychodzonych Buszmenów i w ogóle nie znał, nie widział, nie samkował polskich potraw, to miałby problem z tyciem? (odpowiedź na to pytanie byłaby godna niezłej pracy doktorskiej ;-)

Re: Komentarz do artykułu Gdy mniej się ruszamy - jak jeść?

: 06 maja 2020, 08:00
autor: beata
R-X pisze:Wniosek? Silniki żywych organizmów mają specyficzne "wskaźniki paliwa" nastawione na inne priorytety niż silniki maszyn. Bo jaki jest sens w tym, że osoba z "cywilizacyjną", czyli nie wynikającą z chorób nadwagą, odczuwa głód? Przecież nadwaga to tłuszcz, czyli zapasy paliwa pozwalające na wytrzymanie miesiąca bez pożywienia, a jednak głód jest taki sam i nie znika, a nawet rośnie!

No ale przecież to wiemy, nie jest to nic odkrywczego.
Wskazywaliśmy na inne aspekty problemu.
Osobiście nie wierzę w to, by ktokolwiek z tutejszych bywalców odczuwał "głód" (w sensie chęci zjedzenia czegoś) inny niż głód uwarunkowany przede wszystkim psychicznym przyzwyczajeniem do "pory karmienia" i obfitości, czyli nie głód uwarunkowany rzeczywistymi fizycznymi potrzebami organizmu.
A dlaczego nie wierzysz? Nie wiesz, jak żyjemy i jakie mamy doświadczenia.
Oczywiste jest to, że sportowcy wyczynowi, czy też amatorzy przyzwyczajeni do dużych wysiłków związanych również z obfitszymi posiłkami, w czasie konieczności "odstawienia" wysiłku mają niezmierne problemy z powstrzymaniem "psychicznego apetytu" -

Nie, nie jest to oczywiste i nie jest to regułą, masz błędne założenia.