Kolano - na 2 tygodnie przed startem
: 19 wrz 2017, 10:49
Hej,
No to za dwa tygodnie mam biec Krakowski Bieg Trzech Kopców i zdaje się nici z tego.
Jakieś 3 tygodnie temu po 3km biegu zaczęło mnie pobolewać kolano, przód, centralnie tak jakby w środku coś było co tarło i chciało wyleźć. Dokończyłem 11km pętle, ból był, szczególnie odczuwalny na zbiegach, odbiegi i płasko dużo spokojniej. Po powrocie do domu lód, spokojne rozciąganie okolicznych mięśni itp. Było ok, podczas chodzenia żadnych objawów. Zrobiłem sobie 3 dni przerwy i poszedłem znowu biegać. Było średnio, ból był lekko odczuwalny ale nie rozlał się tak jak podczas tej 11stki po całym kolanie. Nie powiedziałbym jednak, że wszystko było ok dlatego skończyłem po 5km, w dużo lepszym stanie niż poprzednio 11. Co ciekawe 200m w tempie 4:30 bolało nieporównywalnie mniej (wcale?) niż to samo 200m w 5:30..
Od tego biegu zaczęły się schody. Podczas siedzenia zaczyna mnie boleć przednia część kolana, w taki dosyć nieprzyjemny szczypiący sposób, zaczynający się nad kolanem i ciągnący aż do goleni. Jak posiedzę kilkanaście minut "normalnie" to chwilę po wstaniu boli/szczypie bardzo i muszę rozchodzić. Podczas chodzenia i szybkiego marszu nie ma żadnych problemów, chyba że w dół to znów się odzywa.
Z bieganiem jest dużo gorzej, ostatnią próbę (w niedzielę, po prawie tygodniu przerwy) zakończyłem po 2km, uczucie na zbiegu jakby mi ktoś wsadził nóż centralnie w kolano, ból zlokalizoway centralnie rozlewające się po całym kolanie (czuć to jakby coś wyłaziło ze środka). Po zatrzymaniu się przechodzi po 200m marszu (wydaje się, że jest idealnie) ale przebiegnięcie już choćby 100m nie wchodzi w grę bo od razu czuje jakby coś tam siedziało i miało zaraz wyleźć.
Także tak, moja pierwsza chyba poważna kontuzja, po 6 latach biegania, przejściu od 1,5km w 12 minut do półmaratonu <2h..
Czekam na diagnozę/USG i psychicznie oswajam się z rezygnacją ze startu (13km po górkach i ostre zbiegi.. brzmi trochę jak prośba o pół roku przerwy na rehabilitację).
Jakieś rady co do diagnozy? Co robić zamiast? Z góry zaznaczam, że nie umiem pływać (znaczy nie tonę, no ale pływać to też nie pływam)
Jak sobie z tym psychicznie poradzić?
Zaczynałem biegać mając 98kg i serce w stanie "długo to tak Pan nie pociągnie Panie kierowniku.." teraz ważę 82kg i czuje się świetnie ale moja najdłuższa przerwa od biegania to były 3 tygodnie.
No to za dwa tygodnie mam biec Krakowski Bieg Trzech Kopców i zdaje się nici z tego.
Jakieś 3 tygodnie temu po 3km biegu zaczęło mnie pobolewać kolano, przód, centralnie tak jakby w środku coś było co tarło i chciało wyleźć. Dokończyłem 11km pętle, ból był, szczególnie odczuwalny na zbiegach, odbiegi i płasko dużo spokojniej. Po powrocie do domu lód, spokojne rozciąganie okolicznych mięśni itp. Było ok, podczas chodzenia żadnych objawów. Zrobiłem sobie 3 dni przerwy i poszedłem znowu biegać. Było średnio, ból był lekko odczuwalny ale nie rozlał się tak jak podczas tej 11stki po całym kolanie. Nie powiedziałbym jednak, że wszystko było ok dlatego skończyłem po 5km, w dużo lepszym stanie niż poprzednio 11. Co ciekawe 200m w tempie 4:30 bolało nieporównywalnie mniej (wcale?) niż to samo 200m w 5:30..
Od tego biegu zaczęły się schody. Podczas siedzenia zaczyna mnie boleć przednia część kolana, w taki dosyć nieprzyjemny szczypiący sposób, zaczynający się nad kolanem i ciągnący aż do goleni. Jak posiedzę kilkanaście minut "normalnie" to chwilę po wstaniu boli/szczypie bardzo i muszę rozchodzić. Podczas chodzenia i szybkiego marszu nie ma żadnych problemów, chyba że w dół to znów się odzywa.
Z bieganiem jest dużo gorzej, ostatnią próbę (w niedzielę, po prawie tygodniu przerwy) zakończyłem po 2km, uczucie na zbiegu jakby mi ktoś wsadził nóż centralnie w kolano, ból zlokalizoway centralnie rozlewające się po całym kolanie (czuć to jakby coś wyłaziło ze środka). Po zatrzymaniu się przechodzi po 200m marszu (wydaje się, że jest idealnie) ale przebiegnięcie już choćby 100m nie wchodzi w grę bo od razu czuje jakby coś tam siedziało i miało zaraz wyleźć.
Także tak, moja pierwsza chyba poważna kontuzja, po 6 latach biegania, przejściu od 1,5km w 12 minut do półmaratonu <2h..
Czekam na diagnozę/USG i psychicznie oswajam się z rezygnacją ze startu (13km po górkach i ostre zbiegi.. brzmi trochę jak prośba o pół roku przerwy na rehabilitację).
Jakieś rady co do diagnozy? Co robić zamiast? Z góry zaznaczam, że nie umiem pływać (znaczy nie tonę, no ale pływać to też nie pływam)
Jak sobie z tym psychicznie poradzić?
Zaczynałem biegać mając 98kg i serce w stanie "długo to tak Pan nie pociągnie Panie kierowniku.." teraz ważę 82kg i czuje się świetnie ale moja najdłuższa przerwa od biegania to były 3 tygodnie.