Niezwykly problem z wewnetrzna czescia kolana
: 04 sie 2017, 14:57
Problem przez ktory juz wlasciwie stracilem nadzieje, czy kiedykolwiek wroce do normalnego biegania. Trwa juz przeszlo 1,5 roku, probowalem chyba wszystkiego i okazuje sie, ze nikt nie potrafi mi pomoc, a nawet przyczyny okreslic.
Zaczelo sie w styczniu 2016 roku. Bez zadnej wyraznej przyczyny, zadnego urazu, troche biegalem w tym czasie, ale byly to krotkie odcinki 3-7 km (zreszta wlasciwie nigdy nie biegalem wiecej niz 10 km/trening, glownie z braku czasu).
Problemem jest dziwny bol, takie ciagniecie czy klucie po wwnetrznej stronie kolana, troche ku tylowi i dolowi.
Na poczatku myslalem, ze to cos faktycznie od sportu, ale szybko okazalo sie, ze to problem wystepujacy w codziennych ruchach.
Jakich - przede wszystkim w takich, gdy mam cos zrobic na wyprostowanych nogach (a dokladniej lewej nodze).
Niemozliwy do wykonania bez tego bolu jest np. sklon. O ile na prawej (zdrowej nodze) jest wtedy zwykle rozciaganie dwuglowego wraz z poglebianiem sklonu, to w lewej wlacza sie od pewnego momentu to mocne ciagniecie po wewnetrznej stronie kolana.
Nie wykonuje z tego powodu juz zadnego rozciagania miesnia dwuglowego. Niemozliwe sa cwiczenia typu martwy ciag. chyba ze troche ugne kolana. Wogole juz podswiadomie uginam nieco to kolano, gdyz nawet w wannie zaraz to sie odzywa, gdy pochylam sie do przodu w pozycji siedzacej. Staram sie nie prowokowac tego bolu, bo jest jeszcze gorzej.
Odnosnie biegania - tu sytuacja wyglada tak, ze daje rade bez bolu ok 1 km, pozniej zaczyna sie ten bol. I ten bol jest wyrazniejszy dnia nastepnego, czyli juz odczuwalne w poczatkowej fazie sklonu. Pozniej sie nieco zmniejsza, ale nigdy do poziomu by zniknal calkowicie.
Bylem u 2 naprawde dobrych fizjoterapeutow, mialem mnostow terapii manualnej, manipulacje powiezi, suche iglowanie, nic nie pomagalo. Czasem bylo minimalne lepiej, to znowu gorzej, ale nigdy nawet nie dalo nadziei, ze teraz bedzie dobrze.
Z badan - usg - wszystko ok, rtg - wyszly lekkie asymetrie biodra i lekka skolioza, ktore jednak chyba nawet zminimalizowalem znaczaco, fizjoterapeuci zgodnie zreszta uznali, ze to nie moze miec juz wplywu, na ten dziwny przypadek.
Byly 2 rezonanse - kolana i kregoslupa (LS). Kregoslup bardzo dobry, kolano - nic szczegolnego nie znaleziono, jedynie co budzi zdziwienie to plyn, ktory podobno jest w przysrodkowej czesci kolana. Z czego sie bierze - cholera wie.
Mialem tez badania krwi nawet pod katem roznych bakterii, (chlamydia, borellia), czy tam znajdowania jakis stanow zapalnych - wszystko ok.
Fizjoterauta ostatecznie sie poddal stwierdzajac, ze albo to sa jakies bole psychogenne, albo jakas dziwna bakteria.
Warte zaznaczenia jest, ze jest naprawde wiele ruchow i cwiczen, gdzie nie ma zadnego bolu. Rower, orbitrek, moge na maksa, intensywnie, zero problemow, podobnie z przysiadami ze sztanga czy wioslarzem - generalnie - wszystko gdzie nie dochodzi do wspomnianego ruchu, przy wyprostowanej nodze.
Walczylem caly rok 2016 i poczatek 2017 z fizjoterapeutami, poprawilem przy okazji ewentualne asymetrie i w sumie i tak juz niezla stabilizacje.
Na moj problem to jednak nie dzialalo.
Obralem troche inny kierunek od kwietnia 2017. Ortopeda ostatecznie stwierdzil, ze ortopedycznie jest ze mna wszystko ok i powiazal niespowdziewanie moj problem z czyms innym: z operacja zylakow ktora mialem 4 lata wczesniej. Mialem wtedy wycinana zyle od pachwiny do kostki i przebiegala ona wlaciwie dokladnie w tym miejscu gdzie bolu. Stwierdzil, ze duze szanse ze to blizna jakas pooperacyjna i to powoduje moje problemy przy niektorych ruchach. Mialo to nawet sens
I skierowal mnie do chiropraktyka, bo stwierdzil, ze zaden ortopeda sie tym nie zajmie.
Po wizycie u chiropraktyka pojawila sie pierwszy raz nadzieja, ze moge z tego wyjsc. Zastosowano klawiterapie (takimi jakby gwozdziami) i w ciagu pol godziny uzyskalem stanu, do ktorego nie moglem sie nawet zblizyc w ciagu minionego poltora roku.
Jeszcze cos tam dalo sie odczuc, ale tylko przy naprawde glebokim sklonie na prostych nogach.
Czujac sie tak dobrze, postanowilem pobiegac - przebieglem nieco ponad 6 km i przerwalem bez najmniejszego bolu.
Co z tego, klika godzin poznije zaczal stan sie pogarszac i nadzieje prysly. Byly kolejne wizyty i tez klawiterapie, ktore jednak tylko troche pomagaly i nigdy w sumie tak jak za pierwszym razem (niewiem czemu).
Chiropraktyk ostatecznie bardzo polecil mi ... pijawki (hirudoterapia, czy jakos tak). Pijawki szczegolnie swietnei nadaja sie do przypadkow z ewentualnymi zylakami, bliznami, starymi kontuzjami, itd...
Zdesperowany skorzystalem i z tego, jestem po 2 zabiegach z 4 pijawkami w kazdym i niestety na mnie nic nie dziala.
Jestem wiec jakas przedziwna zagadka medyczna.
Czy ktos ma pojecie co to moze byc, jak to wyleczyc? Mi (i wszystkim ktorzy mieli duze nadziej, ze mi pomoga), pomysly sie skonczyly.
Przypadek jakis niezwykly, juz dawno znudzilo mnie szukanie na necie podobnych przypadkow - NIE MA TAKICH !
Wszystkie przypadki wokol kolana porownywalem (gesia stopa, torbiel bakera, itd...) Nic tu nie pasuje, Nie mam np. najmniejszych problemow z wchodzeniem, schodzeniem ze schodow, itd.. tylko ten jeden , wyzej opisany rodzaj ruchu
Zaczelo sie w styczniu 2016 roku. Bez zadnej wyraznej przyczyny, zadnego urazu, troche biegalem w tym czasie, ale byly to krotkie odcinki 3-7 km (zreszta wlasciwie nigdy nie biegalem wiecej niz 10 km/trening, glownie z braku czasu).
Problemem jest dziwny bol, takie ciagniecie czy klucie po wwnetrznej stronie kolana, troche ku tylowi i dolowi.
Na poczatku myslalem, ze to cos faktycznie od sportu, ale szybko okazalo sie, ze to problem wystepujacy w codziennych ruchach.
Jakich - przede wszystkim w takich, gdy mam cos zrobic na wyprostowanych nogach (a dokladniej lewej nodze).
Niemozliwy do wykonania bez tego bolu jest np. sklon. O ile na prawej (zdrowej nodze) jest wtedy zwykle rozciaganie dwuglowego wraz z poglebianiem sklonu, to w lewej wlacza sie od pewnego momentu to mocne ciagniecie po wewnetrznej stronie kolana.
Nie wykonuje z tego powodu juz zadnego rozciagania miesnia dwuglowego. Niemozliwe sa cwiczenia typu martwy ciag. chyba ze troche ugne kolana. Wogole juz podswiadomie uginam nieco to kolano, gdyz nawet w wannie zaraz to sie odzywa, gdy pochylam sie do przodu w pozycji siedzacej. Staram sie nie prowokowac tego bolu, bo jest jeszcze gorzej.
Odnosnie biegania - tu sytuacja wyglada tak, ze daje rade bez bolu ok 1 km, pozniej zaczyna sie ten bol. I ten bol jest wyrazniejszy dnia nastepnego, czyli juz odczuwalne w poczatkowej fazie sklonu. Pozniej sie nieco zmniejsza, ale nigdy do poziomu by zniknal calkowicie.
Bylem u 2 naprawde dobrych fizjoterapeutow, mialem mnostow terapii manualnej, manipulacje powiezi, suche iglowanie, nic nie pomagalo. Czasem bylo minimalne lepiej, to znowu gorzej, ale nigdy nawet nie dalo nadziei, ze teraz bedzie dobrze.
Z badan - usg - wszystko ok, rtg - wyszly lekkie asymetrie biodra i lekka skolioza, ktore jednak chyba nawet zminimalizowalem znaczaco, fizjoterapeuci zgodnie zreszta uznali, ze to nie moze miec juz wplywu, na ten dziwny przypadek.
Byly 2 rezonanse - kolana i kregoslupa (LS). Kregoslup bardzo dobry, kolano - nic szczegolnego nie znaleziono, jedynie co budzi zdziwienie to plyn, ktory podobno jest w przysrodkowej czesci kolana. Z czego sie bierze - cholera wie.
Mialem tez badania krwi nawet pod katem roznych bakterii, (chlamydia, borellia), czy tam znajdowania jakis stanow zapalnych - wszystko ok.
Fizjoterauta ostatecznie sie poddal stwierdzajac, ze albo to sa jakies bole psychogenne, albo jakas dziwna bakteria.
Warte zaznaczenia jest, ze jest naprawde wiele ruchow i cwiczen, gdzie nie ma zadnego bolu. Rower, orbitrek, moge na maksa, intensywnie, zero problemow, podobnie z przysiadami ze sztanga czy wioslarzem - generalnie - wszystko gdzie nie dochodzi do wspomnianego ruchu, przy wyprostowanej nodze.
Walczylem caly rok 2016 i poczatek 2017 z fizjoterapeutami, poprawilem przy okazji ewentualne asymetrie i w sumie i tak juz niezla stabilizacje.
Na moj problem to jednak nie dzialalo.
Obralem troche inny kierunek od kwietnia 2017. Ortopeda ostatecznie stwierdzil, ze ortopedycznie jest ze mna wszystko ok i powiazal niespowdziewanie moj problem z czyms innym: z operacja zylakow ktora mialem 4 lata wczesniej. Mialem wtedy wycinana zyle od pachwiny do kostki i przebiegala ona wlaciwie dokladnie w tym miejscu gdzie bolu. Stwierdzil, ze duze szanse ze to blizna jakas pooperacyjna i to powoduje moje problemy przy niektorych ruchach. Mialo to nawet sens
I skierowal mnie do chiropraktyka, bo stwierdzil, ze zaden ortopeda sie tym nie zajmie.
Po wizycie u chiropraktyka pojawila sie pierwszy raz nadzieja, ze moge z tego wyjsc. Zastosowano klawiterapie (takimi jakby gwozdziami) i w ciagu pol godziny uzyskalem stanu, do ktorego nie moglem sie nawet zblizyc w ciagu minionego poltora roku.
Jeszcze cos tam dalo sie odczuc, ale tylko przy naprawde glebokim sklonie na prostych nogach.
Czujac sie tak dobrze, postanowilem pobiegac - przebieglem nieco ponad 6 km i przerwalem bez najmniejszego bolu.
Co z tego, klika godzin poznije zaczal stan sie pogarszac i nadzieje prysly. Byly kolejne wizyty i tez klawiterapie, ktore jednak tylko troche pomagaly i nigdy w sumie tak jak za pierwszym razem (niewiem czemu).
Chiropraktyk ostatecznie bardzo polecil mi ... pijawki (hirudoterapia, czy jakos tak). Pijawki szczegolnie swietnei nadaja sie do przypadkow z ewentualnymi zylakami, bliznami, starymi kontuzjami, itd...
Zdesperowany skorzystalem i z tego, jestem po 2 zabiegach z 4 pijawkami w kazdym i niestety na mnie nic nie dziala.
Jestem wiec jakas przedziwna zagadka medyczna.
Czy ktos ma pojecie co to moze byc, jak to wyleczyc? Mi (i wszystkim ktorzy mieli duze nadziej, ze mi pomoga), pomysly sie skonczyly.
Przypadek jakis niezwykly, juz dawno znudzilo mnie szukanie na necie podobnych przypadkow - NIE MA TAKICH !
Wszystkie przypadki wokol kolana porownywalem (gesia stopa, torbiel bakera, itd...) Nic tu nie pasuje, Nie mam np. najmniejszych problemow z wchodzeniem, schodzeniem ze schodow, itd.. tylko ten jeden , wyzej opisany rodzaj ruchu