Strona 1 z 9

Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 11:22
autor: Hrehor
Witam.
4 lata temu zacząłem przygodę z bieganiem, ważyłem 98 kg, 178 cm wzrostu.
Waga spadła mi po dwóch latach do 75kg i było super, a potem wzrosła do 78, teraz 80.

Teraz (4 rok biegania) mam 79-80kg na liczniku i nie mogę zbić tej wagi.
Nie stosuję żadnych diet, staram się z rozwaga podchodzić do tego co jem, choć przyznać muszę że jestem monotematyczny.
Zazwyczaj to wygląda tak.
7.30 Śniadanie płatki jaglane z rodzynkami i słonecznikiem zalane mlekiem, jakieś 300g (łącznie)
10.00 - bułka z drobiową wędliną i plasterkiem żółtego sera, odrobina masła
12.00 - druga bułka, identyczna
16.00 - jakaś przekąska przed treningiem, np banan i pasek gorzkiej czekolady
TRENING cztery razy w tygodniu 15-20km rożna intensywność
18.00 - obiad, zazwyczaj pierś z kurczaka z ryżem / makaronem
20.00-22.00 jakaś przekąska, np pomarańcza, krążek ryżowy, coś lekkiego

Moja dieta to ponoć, nie wiem tego na pewno, jakieś 2000-2300 kalorii.
Wydaje mi się, że to nie jest dużo i powinienem chudnąć a waga ani drgnie.
Chciałbym wrócić do 75kg.
Moją słabością są słodycze, dlatego staram się od nich stronić.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 11:49
autor: marcinnek_
Odpal MyFitnessPal'a na tydzień, wrzucaj tam wszystko co jesz i przebyte treningi, a dowiesz się jaki faktycznie masz bilans kaloryczny. Bo jeśli rzeczywiście wsuwasz tylko 2000kcal na dzień i biegasz 70km tygodniowo, to coś się nie zgadza.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 14:13
autor: Hrehor
W podobnym "kalkulatorze" wyszło mi wspomniane 2300

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 14:51
autor: rubin
Spróbuj więc może z mniej przetworzoną żywnością. Mięso zamiast wędliny, ser biały zamiast żółtego. Mniej pieczywa i zdecydowanie więcej warzyw.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 15:09
autor: Skoor
Pieczywo jest ok, ale razowe, albo wlasne z duza iloscia otrebow. Biale pompowane bułeczki faktycznie lepiej ograniczac.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 15:38
autor: Bogil
Moim zdaniem dieta w miare ok. Natomiast co bym proponował to:
Podbić białko na czas redukcji do 2 g na kg masy ciała. - uzyskasz wtedy dodatkowe kalorie z TEF
Sprawdził ilość błonnika - ma się mieścić pomiędzy 20-40 g - wpływ na apetyt
Dołożył troche treningu siłowego albo treningu typu HIIT - zwiększenie EPOC
Sprawdził trackerem aktywności ile aktywności poza bieganiem wykazujesz. - wykrycie ewentualnego obniżenia aktywności poza sportowej w wyniku zbyt długiej redukcji albo zbyt dużej objętości treningowej.

Do tego badania tarczycy, glukozy i insuliny na czczo.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 15:53
autor: rubin
Ja bym jednak uparła się, że dieta bez warzyw nie jest OK. Więcej wartościowego białka. Węgle z warzyw, kasz, produktów pełnoziarnistych (a nie płatków z kasz, zwłaszcza jeśli tzw. błyskawiczne). Przy redukcji makarony z białej mąki i pieczywo z umiarem:)

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 16:04
autor: Skoor
Dieta bez warzyw nie jest ok chociazby z tego wzgledu, ze warzywami mozna sie napchac od czasu do czasu, a samym miesem, tluszczami i weglowodanami to posilki smierdza...

Malizna...

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 17:48
autor: Rolli
A tak bez filozofii cukier/tluszcz/i inne... na koniec i tak najwazniejsza jest redukcja kalorii.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26187233

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 17:57
autor: Bogil
Dlatego pisze o błonniku.

Rolli oczywiście masz racje natomiast deficyt można osiągac wieloma drogami. ;)

Hint: Każdy kilogram mniej to około 40 kcal zapotrzebowania mniej.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 18:06
autor: Rolli
Bogil pisze:Dlatego pisze o błonniku.

Rolli oczywiście masz racje natomiast deficyt można osiągac wieloma drogami. ;)
Tak... ale sa niekiedy wybierane bardzo skomplikowane drogi. A prosta droga jest czesto zapominana.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 20:36
autor: zeluzg
Zrób sobie podstawowe badania zdrowotne. Krew itd. Nie miałeś nigdy problemów z Tarczycą ?

Re: Biegam i nie chudnę...

: 29 gru 2016, 21:23
autor: Bogil
Rolli pisze:
Bogil pisze:Dlatego pisze o błonniku.

Rolli oczywiście masz racje natomiast deficyt można osiągac wieloma drogami. ;)
Tak... ale sa niekiedy wybierane bardzo skomplikowane drogi. A prosta droga jest czesto zapominana.
Bo po linii prostej są często gęste krzaki ;)

Re: Biegam i nie chudnę...

: 04 sty 2017, 17:38
autor: knyklu
Hrehor pisze:Witam.
4 lata temu zacząłem przygodę z bieganiem, ważyłem 98 kg, 178 cm wzrostu.
Waga spadła mi po dwóch latach do 75kg i było super, a potem wzrosła do 78, teraz 80.

Teraz (4 rok biegania) mam 79-80kg na liczniku i nie mogę zbić tej wagi.
Nie stosuję żadnych diet, staram się z rozwaga podchodzić do tego co jem, choć przyznać muszę że jestem monotematyczny.
Zazwyczaj to wygląda tak.
7.30 Śniadanie płatki jaglane z rodzynkami i słonecznikiem zalane mlekiem, jakieś 300g (łącznie)
10.00 - bułka z drobiową wędliną i plasterkiem żółtego sera, odrobina masła
12.00 - druga bułka, identyczna
16.00 - jakaś przekąska przed treningiem, np banan i pasek gorzkiej czekolady
TRENING cztery razy w tygodniu 15-20km rożna intensywność
18.00 - obiad, zazwyczaj pierś z kurczaka z ryżem / makaronem
20.00-22.00 jakaś przekąska, np pomarańcza, krążek ryżowy, coś lekkiego

Moja dieta to ponoć, nie wiem tego na pewno, jakieś 2000-2300 kalorii.
Wydaje mi się, że to nie jest dużo i powinienem chudnąć a waga ani drgnie.
Chciałbym wrócić do 75kg.
Moją słabością są słodycze, dlatego staram się od nich stronić.
Pewnie mięśnie przestałeś palić i juz nie ma z czego lecieć. Przy tylu węglach w diecie i tylko bieganiu nic pewnie nie zrobisz. To chyba się nazywa skinny fat.
Miałem praktycznie tak samo.
Zacząłem ćwiczyć FBW, jedzenie ograniczyłem do 4 posiłków, węglę (inne niż z warzyw) starałem się jeść tylko po treningach. Początkowo waga poleciał w dół, później znowu w górę. Poszła waga, ale obwody nie. Zacząłem się "umięśniać". I tak jakoś szło. Systematykę jedzenia trzymam nadal: 4 posiłki (pierwszy koło 5 rano (tłusto i białka), drugi 10 (warzywa i trochę białka - kielbasa) , obiad (warzywa i jakieś mięcho z tłuszczem, koło 19-20 coś, ale też mało węgli). Nie jem zbóż, trochę kaszy jaglanej i komosy. Nie jem skrobiowych, ani przetworów mlecznych. W sumie około 2000kcal.
Ćwiczę 6 razy w tygodniu. FBW 2 lub 3 razy, HIIT (Hiit takie ciężki, około 35-40 minut z odważnikami ca. 20-30kg), bieganie zawsze z jakimiś akcentami, cięższymi lub lżejszymi, ale praktycznie bez biegania w jednym tempie.

No i co. A no kibel. Po jakimś 3/4 roku z wagą znowu problem. Leci w górę, obwody już tak nie przybierają. Mam wrażenie, że nawet trochę tłuszczu przybyło. Śpię kiepsko, często źle się czuje. Obecnie chce sprawdzić co będzie jeżeli zostawię sposób odżywiania, ale wywalę bieganie. Zastowie FWB, HIIT trochę "zdelikace". Maks, 4-5 ćwiczeń w tygodniu.
Domyślam co się może zaczynać.

Póki co wniosek (na podstawie analizowanych zwierzeń choćby w tym dziale) mam taki: bieganie jest jednym z najgorszym sposobem na zbicie wagi. Na szybko efekty są rewelacyjne, ale w dłużmy rozliczeniu strasznie w dupę dostaje szeroko rozumiane zdrowie. Trzeba chyba albo szybciej wyjąć z mniejszych kalorii dziennych, ale szybciej ukrócić bieganinie kosztem intensywniejszych aktywności. Pisze o sytuacji redukcji, nie robienia formy.

Re: Biegam i nie chudnę...

: 04 sty 2017, 17:47
autor: Rolli
knyklu pisze:
Hrehor pisze:Witam.
4 lata temu zacząłem przygodę z bieganiem, ważyłem 98 kg, 178 cm wzrostu.
Waga spadła mi po dwóch latach do 75kg i było super, a potem wzrosła do 78, teraz 80.

Teraz (4 rok biegania) mam 79-80kg na liczniku i nie mogę zbić tej wagi.
Nie stosuję żadnych diet, staram się z rozwaga podchodzić do tego co jem, choć przyznać muszę że jestem monotematyczny.
Zazwyczaj to wygląda tak.
7.30 Śniadanie płatki jaglane z rodzynkami i słonecznikiem zalane mlekiem, jakieś 300g (łącznie)
10.00 - bułka z drobiową wędliną i plasterkiem żółtego sera, odrobina masła
12.00 - druga bułka, identyczna
16.00 - jakaś przekąska przed treningiem, np banan i pasek gorzkiej czekolady
TRENING cztery razy w tygodniu 15-20km rożna intensywność
18.00 - obiad, zazwyczaj pierś z kurczaka z ryżem / makaronem
20.00-22.00 jakaś przekąska, np pomarańcza, krążek ryżowy, coś lekkiego

Moja dieta to ponoć, nie wiem tego na pewno, jakieś 2000-2300 kalorii.
Wydaje mi się, że to nie jest dużo i powinienem chudnąć a waga ani drgnie.
Chciałbym wrócić do 75kg.
Moją słabością są słodycze, dlatego staram się od nich stronić.
Pewnie mięśnie przestałeś palić i juz nie ma z czego lecieć. Przy tylu węglach w diecie i tylko bieganiu nic pewnie nie zrobisz. To chyba się nazywa skinny fat.
Miałem praktycznie tak samo.
Zacząłem ćwiczyć FBW, jedzenie ograniczyłem do 4 posiłków, węglę (inne niż z warzyw) starałem się jeść tylko po treningach. Początkowo waga poleciał w dół, później znowu w górę. Poszła waga, ale obwody nie. Zacząłem się "umięśniać". I tak jakoś szło. Systematykę jedzenia trzymam nadal: 4 posiłki (pierwszy koło 5 rano (tłusto i białka), drugi 10 (warzywa i trochę białka - kielbasa) , obiad (warzywa i jakieś mięcho z tłuszczem, koło 19-20 coś, ale też mało węgli). Nie jem zbóż, trochę kaszy jaglanej i komosy. Nie jem skrobiowych, ani przetworów mlecznych. W sumie około 2000kcal.
Ćwiczę 6 razy w tygodniu. FBW 2 lub 3 razy, HIIT (Hiit takie ciężki, około 35-40 minut z odważnikami ca. 20-30kg), bieganie zawsze z jakimiś akcentami, cięższymi lub lżejszymi, ale praktycznie bez biegania w jednym tempie.

No i co. A no kibel. Po jakimś 3/4 roku z wagą znowu problem. Leci w górę, obwody już tak nie przybierają. Mam wrażenie, że nawet trochę tłuszczu przybyło. Śpię kiepsko, często źle się czuje. Obecnie chce sprawdzić co będzie jeżeli zostawię sposób odżywiania, ale wywalę bieganie. Zastowie FWB, HIIT trochę "zdelikace". Maks, 4-5 ćwiczeń w tygodniu.
Domyślam co się może zaczynać.

Póki co wniosek (na podstawie analizowanych zwierzeń choćby w tym dziale) mam taki: bieganie jest jednym z najgorszym sposobem na zbicie wagi. Na szybko efekty są rewelacyjne, ale w dłużmy rozliczeniu strasznie w dupę dostaje szeroko rozumiane zdrowie. Trzeba chyba albo szybciej wyjąć z mniejszych kalorii dziennych, ale szybciej ukrócić bieganinie kosztem intensywniejszych aktywności. Pisze o sytuacji redukcji, nie robienia formy.
Przy takiel ilosci jedzenia nie trzeba filozofowac. Wszyscy by zaczeli grubnąc.

SMACZNEGO!