Czy jeszcze będę biegać - masakra po rekonstrukcji ACL
: 20 gru 2016, 23:32
Bieganie to mój ulubiony sport.. był.
W maju 2016 miałam rekonstrukcję ACL. W Niemczech. Wszystko szło pięknie dopóki nie zaczęłam ćwiczeń rehabilitacyjnych z obciążeniem. Po minimalnym wysiłku noga puchnie a przede wszystkim boli, uczucie jest jakby tam w środku razem z tym więzadłem mi przez przypadek zaszyli jeszcze jakiś przyrząd medyczny.. coś uwiera, uciska, kłuje, a potem przez tydzień rozsadza mi kolano bo zbiera się płyn. Czuję się jak upośledzona bo nie mogę chodzić po schodach i ostatnio coraz cześciej mam ochotę zacząć używać kul bo to kolano za bardzo boli żeby chodzić. Siódmy miesiąc po operacji. Oczywiście rehabilitacji miałam tyle co nic, mięśnie lekarz mówi jakieś są tragedii nie ma, ale są wg niego widocznie mniejsze niż na drugiej nodze (jak dla mnie to nie widzę różnicy).
Rezonans - był. Na rezonansie - wszystko w porządku. Nie powinno boleć - a boli. Już trzech lekarzy przerobiłam, nikt mi nie pomógł. Kazali czekać - to czekałam. Ale sytuacja się tylko pogarsza. Znaleźli tylko 2 dodatkowe uszkodzenia chrząstek - rzepka i łękotka, choć twierdzą że to nie powinno być powodem bólu, poza tym tego się nie da naprawić (w XXI wieku, serio?).
Czy, ktoś, tutaj, ma jakiś pomysł co mogę zrobić? Miotam się między rezygnacją a paniką od kilku miesięcy. Właśnie odwiedzam rodzinę na święta w Polsce, czy ktoś może zna dobrego lekarza w Lublinie co przyjmuje prywatnie? Albo w ogóle gdziekolwiek? Ja nie chcę jako młoda osoba się wyłączyć z życia bo nie mogę chodzić ;((((
Ostatnio po pół roku znalazłam fizjoterapeutę który mi powiedział że są ćwiczenia izometryczne bez obciążenia które też mogę wykonywać teraz zamiast ćwiczeń z obciążeniem, i uniknąć bólu. Brzmiało obiecująco tylko że - to też boli. Po prostu nie wiem co się dzieje a według lekarzy to co się dzieje nie powinno mieć miejsca
((((
W maju 2016 miałam rekonstrukcję ACL. W Niemczech. Wszystko szło pięknie dopóki nie zaczęłam ćwiczeń rehabilitacyjnych z obciążeniem. Po minimalnym wysiłku noga puchnie a przede wszystkim boli, uczucie jest jakby tam w środku razem z tym więzadłem mi przez przypadek zaszyli jeszcze jakiś przyrząd medyczny.. coś uwiera, uciska, kłuje, a potem przez tydzień rozsadza mi kolano bo zbiera się płyn. Czuję się jak upośledzona bo nie mogę chodzić po schodach i ostatnio coraz cześciej mam ochotę zacząć używać kul bo to kolano za bardzo boli żeby chodzić. Siódmy miesiąc po operacji. Oczywiście rehabilitacji miałam tyle co nic, mięśnie lekarz mówi jakieś są tragedii nie ma, ale są wg niego widocznie mniejsze niż na drugiej nodze (jak dla mnie to nie widzę różnicy).
Rezonans - był. Na rezonansie - wszystko w porządku. Nie powinno boleć - a boli. Już trzech lekarzy przerobiłam, nikt mi nie pomógł. Kazali czekać - to czekałam. Ale sytuacja się tylko pogarsza. Znaleźli tylko 2 dodatkowe uszkodzenia chrząstek - rzepka i łękotka, choć twierdzą że to nie powinno być powodem bólu, poza tym tego się nie da naprawić (w XXI wieku, serio?).
Czy, ktoś, tutaj, ma jakiś pomysł co mogę zrobić? Miotam się między rezygnacją a paniką od kilku miesięcy. Właśnie odwiedzam rodzinę na święta w Polsce, czy ktoś może zna dobrego lekarza w Lublinie co przyjmuje prywatnie? Albo w ogóle gdziekolwiek? Ja nie chcę jako młoda osoba się wyłączyć z życia bo nie mogę chodzić ;((((
Ostatnio po pół roku znalazłam fizjoterapeutę który mi powiedział że są ćwiczenia izometryczne bez obciążenia które też mogę wykonywać teraz zamiast ćwiczeń z obciążeniem, i uniknąć bólu. Brzmiało obiecująco tylko że - to też boli. Po prostu nie wiem co się dzieje a według lekarzy to co się dzieje nie powinno mieć miejsca
