Jak się nie załamać?
: 10 lut 2016, 21:20
Witam,
moze zaczne od przedstawienia się. Mam prawie 16 lat. Do tej pory uprawiałem sport, mogę powiedzieć, że wyczynowo jak na mój wiek. Właśnie, uprawiałem, bo już przestałem:
Rok temu wpadłem w depresję. Ciągłe wizyty u psychologa mnie wymęczały, nie pomagały. Jednego razu, zamiast do niego pojechać, wybrałem się rowerem do lasu. Przejechałem 50km i czułem się swietnie. Powtarzałem to co drugi dzień, aż do szkolnego Testu Coopera. Nigdy nie lubiłem biegać, wręcz się migałem od tej dyscypliny, a o dziwo uzyskałem najlepszy rezultat. Przebiegłem 2900m w 13 min(miałem telefon- nauczyciel się machnął minutę). Porównałem ten wynik z tymi z tabeli, i stwierdziłem że to coś dla mnie. Zacząłem biegać, znalazłem Bieg Konstytucji w Warszawie. Zaprzestałem odwiedzać psychologa.
Wystartowałem. Nie byłem jakoś super przygotowany, jednak 23min , podbieg nad Agrykolę mnie zniszczył :D . Byłem naprawdę szczęśliwy. Zacząłem na serio myśleć o triathlonie. Nie teraz, ale za 3 lata. Kupiłem rower szosowy, oraz karnet na basen. Potem Bieg Powstania, a sierpień odpoczywałem, okazyjnie biegałem w Grecji( cholerne góry :D ). Od września przygotowywałem się do Biegu Konstytucji. 2,5 miesiąca, ale życiówka była ambitna. Trenowałem coraz intensywniej (65km/tydzien). Już wtedy miałem lekkie problemy z kolanem. W prawym stawie, wydaję mi się, że to ITBS coś bolało. W nocy, jak się obudziłem 2 razy mnie zabolało i przestało. Zmieniłem buty, problem zniknął. Biegałem już tylko po kostce(wiem, wiem żałuję cholernie). W Biegu Konstytucji miałem 42:45, prawie 2:30 min lepiej niż zakładałem.
Postanowiłem pobić kolejną barierę, 1:30 w półmaratonie. Trenowałem, nawet gdy mi się nie chciało. Przebiegłem 30km, takie długie wybieganie. Nic mnie nie bolało. Przeplatałem teren z chodnikiem. Trenowałem tak i trenowałem. Spadł śnieg, obciążenie dla stawów mniejsze, bomba. Kupiłem buty na półmaraton. Jednego dnia przeszedłem prawie 7km w zwykłych, zimowych butach. Wtedy wiedziałem że coś nie gra. No nic, wyszedłem na trening następnego dnia, dwa razy stąpnąłem w dziurkę w kostce. Ból w szparze kolanowej. Niby to ITBS, zarządziłem roztrenowanie.
Minęło 2,5 tygodnia. Nie byłem u fizjo, ani ortopedy. Rolowałem się, łykałem ibuprofen, wzmacniałem mięśnie. Wyszedłem ogólnie 5 razy pobiegać, na nie więcej niż 30min. Raz jeździłem na szosie(30 km). Na początku myślałem, że to cud. Przechodzi! Ty d****u, wystarczyło się rolować! A jednak, na pewnym etapie, ból pozostał. Chodzę na korki z biologii i chemi( predyspozycje do zawodu lekarza), a że ostatnio miałem temat uszkodzeń mechanicznych kolana, złapałem za podręcznik i czytałem. Czytałem również internet. Jakaś chondromalacja.... Mnie to nie dotyczy! Hahaha! Sprawdzam.
Objawy pasują + o czym nie wspominałem, od kilku lat chrupie mi w kolanach. Nie tylko w kolanach, we wszystkich możliwych stawach. W palcach, kręgosłupie, szyi, stawie skokowym, palcach u nóg, nadgarstkach. W kolanach nie trzeszczy zawsze. Jak zrobie wymachy i pokręcę nimi, to od razu lepiej, nie chrupie. Pomaga na chwilę, czasem na dłuższą. Ogólnie po rozgrzewce lepiej. Wykluczyłem bieganie, jakikolwiek sport. Boję się, cholernie, że będę operowany przed 18-stką, będę kaleką lub jedyne co mi pozostanie, to liczyć grosze na jedzenie w przyszłości z renty. Powróciła depresja. Po prawie roku. Nie mam ochoty się ruszyć. Leżałbym cały czas, żeby tylko nie ruszać tych stawów i ich nie popsuć. Z wizytą u specjalisty będzię u mnie ciężko, gdyż do moich rodziców nie dociera, że to poważna sprawa. Tak już było z nerkami, zrobiliśmy badanie krwi i okazało się że mam poważne zaburzenia pracy nerek. Wystarczyły leki. Jak się nie załamać? Jaka pasja będzie idealna dla mnie?
moze zaczne od przedstawienia się. Mam prawie 16 lat. Do tej pory uprawiałem sport, mogę powiedzieć, że wyczynowo jak na mój wiek. Właśnie, uprawiałem, bo już przestałem:
Rok temu wpadłem w depresję. Ciągłe wizyty u psychologa mnie wymęczały, nie pomagały. Jednego razu, zamiast do niego pojechać, wybrałem się rowerem do lasu. Przejechałem 50km i czułem się swietnie. Powtarzałem to co drugi dzień, aż do szkolnego Testu Coopera. Nigdy nie lubiłem biegać, wręcz się migałem od tej dyscypliny, a o dziwo uzyskałem najlepszy rezultat. Przebiegłem 2900m w 13 min(miałem telefon- nauczyciel się machnął minutę). Porównałem ten wynik z tymi z tabeli, i stwierdziłem że to coś dla mnie. Zacząłem biegać, znalazłem Bieg Konstytucji w Warszawie. Zaprzestałem odwiedzać psychologa.
Wystartowałem. Nie byłem jakoś super przygotowany, jednak 23min , podbieg nad Agrykolę mnie zniszczył :D . Byłem naprawdę szczęśliwy. Zacząłem na serio myśleć o triathlonie. Nie teraz, ale za 3 lata. Kupiłem rower szosowy, oraz karnet na basen. Potem Bieg Powstania, a sierpień odpoczywałem, okazyjnie biegałem w Grecji( cholerne góry :D ). Od września przygotowywałem się do Biegu Konstytucji. 2,5 miesiąca, ale życiówka była ambitna. Trenowałem coraz intensywniej (65km/tydzien). Już wtedy miałem lekkie problemy z kolanem. W prawym stawie, wydaję mi się, że to ITBS coś bolało. W nocy, jak się obudziłem 2 razy mnie zabolało i przestało. Zmieniłem buty, problem zniknął. Biegałem już tylko po kostce(wiem, wiem żałuję cholernie). W Biegu Konstytucji miałem 42:45, prawie 2:30 min lepiej niż zakładałem.
Postanowiłem pobić kolejną barierę, 1:30 w półmaratonie. Trenowałem, nawet gdy mi się nie chciało. Przebiegłem 30km, takie długie wybieganie. Nic mnie nie bolało. Przeplatałem teren z chodnikiem. Trenowałem tak i trenowałem. Spadł śnieg, obciążenie dla stawów mniejsze, bomba. Kupiłem buty na półmaraton. Jednego dnia przeszedłem prawie 7km w zwykłych, zimowych butach. Wtedy wiedziałem że coś nie gra. No nic, wyszedłem na trening następnego dnia, dwa razy stąpnąłem w dziurkę w kostce. Ból w szparze kolanowej. Niby to ITBS, zarządziłem roztrenowanie.
Minęło 2,5 tygodnia. Nie byłem u fizjo, ani ortopedy. Rolowałem się, łykałem ibuprofen, wzmacniałem mięśnie. Wyszedłem ogólnie 5 razy pobiegać, na nie więcej niż 30min. Raz jeździłem na szosie(30 km). Na początku myślałem, że to cud. Przechodzi! Ty d****u, wystarczyło się rolować! A jednak, na pewnym etapie, ból pozostał. Chodzę na korki z biologii i chemi( predyspozycje do zawodu lekarza), a że ostatnio miałem temat uszkodzeń mechanicznych kolana, złapałem za podręcznik i czytałem. Czytałem również internet. Jakaś chondromalacja.... Mnie to nie dotyczy! Hahaha! Sprawdzam.
Objawy pasują + o czym nie wspominałem, od kilku lat chrupie mi w kolanach. Nie tylko w kolanach, we wszystkich możliwych stawach. W palcach, kręgosłupie, szyi, stawie skokowym, palcach u nóg, nadgarstkach. W kolanach nie trzeszczy zawsze. Jak zrobie wymachy i pokręcę nimi, to od razu lepiej, nie chrupie. Pomaga na chwilę, czasem na dłuższą. Ogólnie po rozgrzewce lepiej. Wykluczyłem bieganie, jakikolwiek sport. Boję się, cholernie, że będę operowany przed 18-stką, będę kaleką lub jedyne co mi pozostanie, to liczyć grosze na jedzenie w przyszłości z renty. Powróciła depresja. Po prawie roku. Nie mam ochoty się ruszyć. Leżałbym cały czas, żeby tylko nie ruszać tych stawów i ich nie popsuć. Z wizytą u specjalisty będzię u mnie ciężko, gdyż do moich rodziców nie dociera, że to poważna sprawa. Tak już było z nerkami, zrobiliśmy badanie krwi i okazało się że mam poważne zaburzenia pracy nerek. Wystarczyły leki. Jak się nie załamać? Jaka pasja będzie idealna dla mnie?
