Wieczne zmeczenie
: 22 maja 2015, 10:02
Witam wszystkich serdecznie:)
Zazwyczaj staram się ze wszelkimi problemami poradzić sobie sama, ale z tym akurat męczę się już 3 miesiące i nie ma żadnej poprawy, dlatego piszę tutaj.
Sprawa wygląda tak: biegam już kilka lat . Ile dokładnie sama nie wiem około 5-6. nie jestem profesjonalistką, nie mam parcia na szczególne wyniki, ogólnie zależy mi na tym, żeby był progres jakikolwiek, ale jak nie zrobię w danym biegu życiówki to nie płaczę
I z takim nastawieniem - luźnym, bezstresowym - chyba się przetrenowałam. Nie wiem jak, bo nie robie katorżniczych treningów, ale chyba jednak. Chyba, że macie inne pomysły co się ze mną stało?
Ogólnie to od około 3 miesięcy tracę na sile - i w bieganiu, i w życiu codziennym. Nie mogę się na niczym skupić, szybko się meczę, jestem dużo wolniejsza (i na treningach i podczas zwykłego chodzenia- wlokę nogę za nogą), apetyt taki sobie, nie widze szczególnej różnicy, może trochę mniejszy (czasem mi się po prostu jeść nie chce), jestem drażliwa i wrażliwa.. no ogólnie jakaś taka niemrawa
Strasznie mi to przeszkadza, bo przygotowuje się do półmaratonu, który mam za miesiąc. Mierzyłam w czas <2h, ale w takim stanie w jakim jestem martwię się, czy się w ogóle w limicie czasowym zmieszczę!
Do treningów się muszę zmuszać. Jak zawsze wychodziłam z bananem na twarzy na każdy bieg, a długie niedzielne wybiegania były dla mnie największym relaksem, tak teraz to katorga! jak już pójdę to truchtam jak żółw, szybko łapię zadyszke, nie pilnuje techniki i ostatecznie po godzinie tak mnie bolą kolana, ze muszę zrobić przerwę. Do tego jestem śpiaca i spię gdzie tylko się da- po obiedzie, na przystanku, w autobusie, w kinie... każdy moment jest dobry na drzemkę
Nie wiem, co jest powodem takiego stanu rzeczy i jak to wszstko odmienić? chciałabym żeby wszystko wróciło do normy (zwłaszcza z powodu półmaratonu, na którym mi zależy). Robiłam badania krwi-wszystko w normie. Początkowo sądziłam, ze to niedoleczone przeziębienie, ale też nie to. Jestem zdrowa jak rydz-żadnego kataru, żadnego kaszlu, bólu gardła, gorączki itp. Czasem mnie głowa pobolewa, jeśli to ma jakies znaczenie. nie schudłam ostatnio, ani nie przytyłam. Diete mam, taką jak zawsze, a może nawet bardziej urozmaiconą. Wiec w czym problem?
Albo nawet nie w czym? już mam to w... nosie
nie musze widzieć, co mi jest - tylko chciałabym tylko wiedzieć, jak wrócić do formy. macie jakieś sprawdzone metody jak dodać sobie energii? Super koktajle, zacne witaminy, czary-mary
cokolwiek. nie chce być chodzącą (i niebiegającą) depresją. Powiedzcie proszę, co mi jest , co może mi pomóc, czy może gdzieś robię błąd? Może powinnam zroic kilka dni przerwy? Ale jak gdy za miesiąc półmaraton, a ja się czuję taka nieprzygotowana
Dodam że mam jeszcze jeden problem -marznę! I to tak okropnie! Np. na dworze jest 25 st. a ja mam długie spodnie, kurtkę i czuje zimno . I to nie takie, że mi "chłodno" tylko zamarzam. Chodzę na co dzień w bluzach i swetrach, a tu wiosna idzie. W mieszkanie mam 24 stopnie, ale ciągle siedzę pod kocem. podejrzewam, że to też wynika z tego ciągłego zmęczenia, ale jak to wszystko razem zdiagnozować - nie mam pojęcia.
i na koniec - wiem, powinnam isć do lekarza, jednak póki co stwierdziłam że spróbuje Waszych metod. Jeśli nie pomogą, wtedy się wybiorę na konsultacje
Z góry dziękuję za pomoc i wszystkie odpowiedzi
Pozdrawiam:)
Zazwyczaj staram się ze wszelkimi problemami poradzić sobie sama, ale z tym akurat męczę się już 3 miesiące i nie ma żadnej poprawy, dlatego piszę tutaj.
Sprawa wygląda tak: biegam już kilka lat . Ile dokładnie sama nie wiem około 5-6. nie jestem profesjonalistką, nie mam parcia na szczególne wyniki, ogólnie zależy mi na tym, żeby był progres jakikolwiek, ale jak nie zrobię w danym biegu życiówki to nie płaczę

I z takim nastawieniem - luźnym, bezstresowym - chyba się przetrenowałam. Nie wiem jak, bo nie robie katorżniczych treningów, ale chyba jednak. Chyba, że macie inne pomysły co się ze mną stało?
Ogólnie to od około 3 miesięcy tracę na sile - i w bieganiu, i w życiu codziennym. Nie mogę się na niczym skupić, szybko się meczę, jestem dużo wolniejsza (i na treningach i podczas zwykłego chodzenia- wlokę nogę za nogą), apetyt taki sobie, nie widze szczególnej różnicy, może trochę mniejszy (czasem mi się po prostu jeść nie chce), jestem drażliwa i wrażliwa.. no ogólnie jakaś taka niemrawa

Strasznie mi to przeszkadza, bo przygotowuje się do półmaratonu, który mam za miesiąc. Mierzyłam w czas <2h, ale w takim stanie w jakim jestem martwię się, czy się w ogóle w limicie czasowym zmieszczę!

Do treningów się muszę zmuszać. Jak zawsze wychodziłam z bananem na twarzy na każdy bieg, a długie niedzielne wybiegania były dla mnie największym relaksem, tak teraz to katorga! jak już pójdę to truchtam jak żółw, szybko łapię zadyszke, nie pilnuje techniki i ostatecznie po godzinie tak mnie bolą kolana, ze muszę zrobić przerwę. Do tego jestem śpiaca i spię gdzie tylko się da- po obiedzie, na przystanku, w autobusie, w kinie... każdy moment jest dobry na drzemkę

Nie wiem, co jest powodem takiego stanu rzeczy i jak to wszstko odmienić? chciałabym żeby wszystko wróciło do normy (zwłaszcza z powodu półmaratonu, na którym mi zależy). Robiłam badania krwi-wszystko w normie. Początkowo sądziłam, ze to niedoleczone przeziębienie, ale też nie to. Jestem zdrowa jak rydz-żadnego kataru, żadnego kaszlu, bólu gardła, gorączki itp. Czasem mnie głowa pobolewa, jeśli to ma jakies znaczenie. nie schudłam ostatnio, ani nie przytyłam. Diete mam, taką jak zawsze, a może nawet bardziej urozmaiconą. Wiec w czym problem?
Albo nawet nie w czym? już mam to w... nosie



Dodam że mam jeszcze jeden problem -marznę! I to tak okropnie! Np. na dworze jest 25 st. a ja mam długie spodnie, kurtkę i czuje zimno . I to nie takie, że mi "chłodno" tylko zamarzam. Chodzę na co dzień w bluzach i swetrach, a tu wiosna idzie. W mieszkanie mam 24 stopnie, ale ciągle siedzę pod kocem. podejrzewam, że to też wynika z tego ciągłego zmęczenia, ale jak to wszystko razem zdiagnozować - nie mam pojęcia.
i na koniec - wiem, powinnam isć do lekarza, jednak póki co stwierdziłam że spróbuje Waszych metod. Jeśli nie pomogą, wtedy się wybiorę na konsultacje

Z góry dziękuję za pomoc i wszystkie odpowiedzi

Pozdrawiam:)