Komentarz do artykułu Wyjaśniamy, jak działają żele dla biegaczy
: 24 lut 2015, 07:51
Skomentuj artykuł Wyjaśniamy, jak działają żele dla biegaczy
Bieganie, Trening, Maraton, Plany Treningowe - największe biegowe forum w Polsce!
https://bieganie.pl/forum/
nikt Cie nie zmuszahunting dog pisze:biegam dla zdrowia i w życiu bym tej chemii nie stosował, ale jak kto woli...
Pomijając kontrowersyjny aspekt grupy krwi, czy autor tego artykułu choć raz zastanowił się nad budową tego zdania?Z moją grupą krwi nie mogę sobie pozwolić na żele kofeinowe, bo w ostatecznym rozrachunku, mimo szybkiego odzysku energii, w konsekwencji działają na mnie destrukcyjnie, a wręcz szkodliwie.
Czyli rozumiem, że autor sugeruje, że jak ktoś przed biegiem się nie rozgrzeje to żel nie pomoże. A czy samym biegiem się człowiek nie rozgrzeje, o co tu chodzi?Pamiętaj, że po przyjęciu żelu, jeśli się nie rozgrzewasz, to po ok. 30 minutach organizm wykrywając cukier we krwi zacznie wydzielać insulinę próbując go zneutralizować. Potem nie można się dziwić, że żel nic nie pomógł podczas biegu, ale to nie jego wina, tylko Twojej bezmyślności.
Chyba chodziło o to, że żele są przeznaczone do zażywania w czasie treningu (rozgrzewka jest jego częścią) lub zawodów, a nie przed nimi. Zjedzenie żelu na śniadanie przed maratonem nie doda nam energii, ale rzeczywiście dało by się napisać to jaśniej.axell pisze:Czyli rozumiem, że autor sugeruje, że jak ktoś przed biegiem się nie rozgrzeje to żel nie pomoże. A czy samym biegiem się człowiek nie rozgrzeje, o co tu chodzi?
Nie bagatelizowałbym znaczenia właściwej diety, regeneracji między jednostkami treningowymi i dpowiedniej ilości snu. Często te kwestie kryją przyczynę braku postępów lub nawet spadku formy pomimo intensywnego i dobrze dobranego treningu.mihałbydgoszcz pisze:witam
trening, trening, i jeszcze raz trening. ot co jest receptą na zyciówki i kryzysy podczas maratonów. pozdrawiam.
Bo w tym cały jest ambaras by ręka napisała, co głowa widzi, więc sobie porobię dopiski do autora myśli.Marc.Slonik pisze:Chyba chodziło o to, że żele są przeznaczone do zażywania w czasie treningu (rozgrzewka jest jego częścią) lub zawodów, a nie przed nimi. Zjedzenie żelu na śniadanie przed maratonem nie doda nam energii, ale rzeczywiście dało by się napisać to jaśniej.axell pisze:Czyli rozumiem, że autor sugeruje, że jak ktoś przed biegiem się nie rozgrzeje to żel nie pomoże. A czy samym biegiem się człowiek nie rozgrzeje, o co tu chodzi?
Biegam powoli, ale zawsze mam lepszy start, kiedy 15 minut przed biegiem zjem przecier jabłkowo-bananowo-marchewkowy "Kubuś". Nie jest to żel, ale dawka cukru na pewno solidna.jabbur pisze:1. O co chodzi z rozgrzewką itepe: jeżeli wrzucimy sobie cukier do krwiobiegu (żel), a nie jesteśmy w trakcie aktywności fizycznej (rozgrzewka/bieg) to organizm zbije jego poziom insuliną i zamiast dostać kopa ruszymy zamuleni. Rozwiązaniem bez rozgrzewki jest tak późno przyjąć żarło, by nie zdążyło się przyswoić (mniej niż 10min przed startem).
Różne kombinacje testowałem na sobie na półmaratonach i długich wybieganiach, ale chyba nigdy żel+izo nie dały dobrego efektujabbur pisze:3. "Przesłodzenie się" izotonikiem - mocno mało precyzyjne, rozchodzi się o to, że a) izo + żel jest mniej izo bo mu się zmniejsza wchłanialność (a w tym izo moc) b) organizm ma ograniczoną przepustowość przyjmowania pokarmów (w tym cukru). Przeciętnie 40-70g WW na godzinę. Jeżeli przesadzicie, to żołądek się z dużym prawdopodobieństwem zbuntuje.
Ja lubię w 2/3 półmaratonu coś zjeść (najlepiej np. pół banana lub znowu saszetkę "Kubusia") - pewnie placebo, ale budzi mnie ze zmęczenia. (Albo po prostu lubię jeść słodkiejabbur pisze:5. Żel na połówkę przy normalnym przygotowaniu nie jest potrzebny - organizm ma dość swoich zapasów na taki dystans.
Na pierwszym moim biegu w życiu gdzie testowałem żele (aby zobaczyć jak nosić, jak sięgać, itp. - nie potrzebowałem jeść tylko uczyć się używać) jeden mi z pasa wypadł, a drugi pokaleczył "boczek".jabbur pisze:6. Dziurawienie agrafkami spodenek vs. kupno pasa za 30zł. Nie wiem, raczej czułbym się średnio jakby mi dyndało tak, ale na szczęście to nie mój problem, gdyż poza jednym eksperymentem maratony robię na bananach.
Spoko, ja podziwiam, że zapłaciłeś Galloway'owi i masz zamiar cisnąć po 47km na wybieganiachBacio pisze: P.S. Podziwiam naukowo-poważne podejście jabbura do treningu. Ma bardzo cenne spostrzeżenia i chyba już niedługo z Jego wypowiedzi będzie można ciekawą książkę zrobić. Ja sam chciałem tak poważnie do tego podejść, ale jakoś ostatnio mi uczucia w biegu, a nie nauka przychodzą do głowy
mihałbydgoszcz pisze:witam
trening, trening, i jeszcze raz trening. ot co jest receptą na zyciówki i kryzysy podczas maratonów. pozdrawiam.