"Dziura" w piszczeli
: 09 sie 2014, 13:50
Witam!
Od lutego borykałam się z bólami mięśnia płaszczkowatego (około połowy łydki, od strony wewnętrznej, nabawiłam się kontuzji od skakanki). Miałam robione serie falą uderzeniową, ostatnio pole magnetyczne i ultradźwięki. Nie zaprzestałam ruchu całkowicie- jeżdżę dość intensywnie na rowerze.
Kilka miesięcy temu zauważyłam, że na piszczeli- dosłownie na kości piszczelowej, nieco nad kostką, tam gdzie zwykle lokalizuje się shin splints, mam "dziurę w mięśniach". Mogę kciukiem swobodnie dotknąć kości, przesuwać mięsień. Samo uciskanie tego miejsca jest bolesne. Również każda kolejna próba powrotu do sportu (bieganie, skakanie)- kończy się uczuciem ciężkości, lekkiego pobolewania właśnie tego miejsca. Mogę swobodnie chodzić, nawet bardzo długo, również jazda na rowerze, nawet na pedałach jest bezbolesna.
Wszyscy fizjoterapeuci z którymi miałam do czynienia mówili- że to nic groźnego, taka moja uroda i taki defekt nie mia wpływu na rozwój żadnych kontuzji. No właśnie, tylko że to miejsce jest bolesne, dodatkowo nie wiem, czy mam je od zawsze, czy może, np., od zabiegów falą uderzeniową?
Czy ktoś z was miał coś podobnego?
Zastanawiam się nad wybraniem się do ortopedy sportowego. Już mam dość czekania aż noga przestanie boleć, i na przekór wróciłabym do biegania, tylko nie chcę rozwijać kontuzji.
Od lutego borykałam się z bólami mięśnia płaszczkowatego (około połowy łydki, od strony wewnętrznej, nabawiłam się kontuzji od skakanki). Miałam robione serie falą uderzeniową, ostatnio pole magnetyczne i ultradźwięki. Nie zaprzestałam ruchu całkowicie- jeżdżę dość intensywnie na rowerze.
Kilka miesięcy temu zauważyłam, że na piszczeli- dosłownie na kości piszczelowej, nieco nad kostką, tam gdzie zwykle lokalizuje się shin splints, mam "dziurę w mięśniach". Mogę kciukiem swobodnie dotknąć kości, przesuwać mięsień. Samo uciskanie tego miejsca jest bolesne. Również każda kolejna próba powrotu do sportu (bieganie, skakanie)- kończy się uczuciem ciężkości, lekkiego pobolewania właśnie tego miejsca. Mogę swobodnie chodzić, nawet bardzo długo, również jazda na rowerze, nawet na pedałach jest bezbolesna.
Wszyscy fizjoterapeuci z którymi miałam do czynienia mówili- że to nic groźnego, taka moja uroda i taki defekt nie mia wpływu na rozwój żadnych kontuzji. No właśnie, tylko że to miejsce jest bolesne, dodatkowo nie wiem, czy mam je od zawsze, czy może, np., od zabiegów falą uderzeniową?
Czy ktoś z was miał coś podobnego?
Zastanawiam się nad wybraniem się do ortopedy sportowego. Już mam dość czekania aż noga przestanie boleć, i na przekór wróciłabym do biegania, tylko nie chcę rozwijać kontuzji.