Ból nad kostką, zewnętrzna strona
: 28 maja 2014, 21:11
Witam
niestety mój pierwszy post na tym forum to od razu prośba o pomoc.
Krótko - zaczęłam biegać na początku kwietnia, powoli, 3 razy w tygodniu po pół godziny przeplatając najpierw marsz biegiem, dotarłam do 9 minut biegu na minutę marszu. Wiadomo - buty może jakieś z niższej półki ale biegowe, rozgrzewka i rozciąganie też były. Jak widać nie było to jakieś porywanie się z motyką na słońce.
Jakiś czas temu zaczęło pobolewać mnie przy nacisku w górnej części zewnętrznej kostki ale w ogóle tego nie skojarzyłam z bieganiem, myślałam że gdzieś przywaliłam. W zeszły weekend trochę więcej spacerowałam i po powrocie ból (choć do wytrzymania) pojawił się także przy chodzeniu a okolica spuchła. Zrobiłam tydzień przerwy w bieganiu, smarowałam Altacetem i jakoś nie pomogło. Po tygodniu zrobiłam więc delikatną przebieżkę, ból był odczuwalny jako dyskomfort, ale do wytrzymania. Na drugi dzień niestety wybrałam się na aerobic, co pewnie trochę pogorszyło sytuację. Przerzuciłam się na Ibuprom który działa też przeciwzapalnie, pomógł na ból przy chodzeniu (choć raczej go uśmierzył niż wyleczył). Po 3 dniach nadal nie ma poprawy, opuchlizna jedynie rano jest ciut mniejsza, przy chodzeniu nie boli, za to przy uderzeniu w to miejsce można zobaczyć gwiazdy.
Mąż zaleca lekarza, jednak przy dwójce dzieci to ani czasu za bardzo nie ma na to, już nie wspomnę o kosztach, dlatego najpierw jeśli to możliwe chciałabym spróbować wyleczyć dziadostwo domowymi metodami. Oczywiście żal że tyle przebieganych tygodni szlag trafia bo boję się że już nie uda mi się wrócić do tego, ale rozumiem że na razie trzeba odpuścić.
W załączeniu fotka z zaznaczonym feralnym miejscem. Noga oczywiście nie moja, tylko znaleziona w internecie. Może ktoś z was miał coś podobnego i wie ile to może potrwać, albo poleci jakieś inne metody? Ewentualnie jeśli nie obędzie się bez wizyty u specjalisty to jakie badanie powinnam zrobić?
Z góry dziękuję wam, doświadczonym, za pomoc.
niestety mój pierwszy post na tym forum to od razu prośba o pomoc.
Krótko - zaczęłam biegać na początku kwietnia, powoli, 3 razy w tygodniu po pół godziny przeplatając najpierw marsz biegiem, dotarłam do 9 minut biegu na minutę marszu. Wiadomo - buty może jakieś z niższej półki ale biegowe, rozgrzewka i rozciąganie też były. Jak widać nie było to jakieś porywanie się z motyką na słońce.
Jakiś czas temu zaczęło pobolewać mnie przy nacisku w górnej części zewnętrznej kostki ale w ogóle tego nie skojarzyłam z bieganiem, myślałam że gdzieś przywaliłam. W zeszły weekend trochę więcej spacerowałam i po powrocie ból (choć do wytrzymania) pojawił się także przy chodzeniu a okolica spuchła. Zrobiłam tydzień przerwy w bieganiu, smarowałam Altacetem i jakoś nie pomogło. Po tygodniu zrobiłam więc delikatną przebieżkę, ból był odczuwalny jako dyskomfort, ale do wytrzymania. Na drugi dzień niestety wybrałam się na aerobic, co pewnie trochę pogorszyło sytuację. Przerzuciłam się na Ibuprom który działa też przeciwzapalnie, pomógł na ból przy chodzeniu (choć raczej go uśmierzył niż wyleczył). Po 3 dniach nadal nie ma poprawy, opuchlizna jedynie rano jest ciut mniejsza, przy chodzeniu nie boli, za to przy uderzeniu w to miejsce można zobaczyć gwiazdy.
Mąż zaleca lekarza, jednak przy dwójce dzieci to ani czasu za bardzo nie ma na to, już nie wspomnę o kosztach, dlatego najpierw jeśli to możliwe chciałabym spróbować wyleczyć dziadostwo domowymi metodami. Oczywiście żal że tyle przebieganych tygodni szlag trafia bo boję się że już nie uda mi się wrócić do tego, ale rozumiem że na razie trzeba odpuścić.
W załączeniu fotka z zaznaczonym feralnym miejscem. Noga oczywiście nie moja, tylko znaleziona w internecie. Może ktoś z was miał coś podobnego i wie ile to może potrwać, albo poleci jakieś inne metody? Ewentualnie jeśli nie obędzie się bez wizyty u specjalisty to jakie badanie powinnam zrobić?
Z góry dziękuję wam, doświadczonym, za pomoc.