maly89 pisze:...poszukuję specjalisty, który w końcu pozwoli mi zapomnieć o problemach z biodrem/pachwiną.
...
jak znowu pójdę do lekarza, zapłacę kilka stówek i dowiem się, że "bez tego tego i tamtego to on mi nic nie może powiedzieć i mam się zgłosić jak to wszystko załatwię" to się trochę zdenerwuję
Troche to z pozycji laika napisze - bo nie jestem medykiem - ale jednak na podstawie wlasnych doswiadczen.
Rowniez mialem kilkuletni problem z bolacym biodrem - wielokrotne wizyty u absolwentow medycyny (ortopedzi sportowi, medyk kadry olimpijskiej etc.) i rehabilitantow (krioterapia, ultradzwieki) w zaden sposob nie poprawily tego stanu - stalem sie jedynie ubozszy o kilka tysiecy PLN.
Natomiast ogromna poprawa nastapila dzieki przypadkowej wizycie w sklepie sportowym - sprzedawca ogladajac moje stare buty do biegania, na podstawie tego jak scierala sie podeszwa, stwierdzil ze mam problem ze zrotowana miednica i jest to predyspozycja do kontuzji / problemow. Gdy potwierdzilem przypuszczenie dotyczace bolu, zasugerowal cwiczenia wzmacniajace miesnie okolic ledzwiowych, miednicy i biodra. Po kilku miesiacach takich cwiczen, bol niemalze calkowicie zniknal (a moze i calkowicie, a ja jestem jedynie przewrazliwiony?).
O ile wiec nie zamierzasz poddac sie zadnemu inwazyjnemu zabiegowi operacyjnemu, to nie wydaje mi sie, aby ortopedzi mogli Ci w jakis sposob pomoc.
Z tego co piszesz na swojej stronie - bardzo intensywnie biegasz (100 km tygodniowo, 50 km w jeden weekend?) oraz jestes niecierpliwy / zachlanny (niespecjalnie dajesz organizmowi przerwe, aby mogl sie sam zregnerowac. W sierpniu piszesz, ze z bolu nie mogles skonczyc 10 km, a 3 tyg. pozniej biegniesz polmaraton i chyba zaraz zamierzasz biec maraton?). Problemy ortopedyczne to nie jest kwestia kilku dni, raczej wielu tygodni badz kilku miesiecy.
Oczywiscie zrobisz to, co bedziesz uwazal za lepsze - to co pisze, to jedynie uwagi, jak ja najprawdopodobniej zachowalbym sie na Twoim miejscu - nie liczylbym na medyka-cudotworce, ale ograniczylbym intensywnosc biegowa i przylozyl sie do wzmacniania gorsetu miesniowego, aby sam organizm mogl sobie poradzic z problemami.
Skoro cialo wyraznie mowi "wolniej / mniej", to wg mnie warto posluchac - bo skonczy sie moze tak, jak historia mojego znajomego. Kupil bilet na maraton, kilka tyg. przed startem przyplatal mu sie problem ze sciegnem Achillesa - ale nie chcial zrezygnowac z biegu - wyscig ukonczyl z bolem (gdy jest sie rozgrzanym, to sciegno mniej boli), no a potem przez pol roku nie mogl wcale biegac (tak intensywnie uszkodzil noge) i blakal sie po medykach i rehabilitantach, szukajac cudu.
Nie jestes chyba zawodowcem, ktory biega dla pieniedzy - wiec nie musisz koniecznie tak intensywnie forsowac organizmu (mimo ze byc moze chcialbys)?